Coraz bliżej katastrofy. Ratujmy pszczoły!

Redakcja
Kazimierz Kowalski ma pasiekę w Suchym Borze. - Z dwóch stron otacza ją las, więc moje pszczoły mają się dobrze. W pobliżu są pola uprawne, ale rolnicy korzystają z łagodnych pestycydów, więc problemu nie ma - mówi.
Kazimierz Kowalski ma pasiekę w Suchym Borze. - Z dwóch stron otacza ją las, więc moje pszczoły mają się dobrze. W pobliżu są pola uprawne, ale rolnicy korzystają z łagodnych pestycydów, więc problemu nie ma - mówi. Sławomir Mielnik
Jeśli tak dalej pójdzie, będziemy - jak Chińczycy - biegać po polach z piórkami i sami zapylać rośliny. Zimy nie przeżywa 70 procent pszczelich rodzin.

Pszczoły są osłabione, przez roztocza, które przywędrowały do nas z Azji i choroby wirusowe. Te co przeżyją, dziesiątkują rolnicze opryski.

- Kiedy zwracamy rolnikom uwagę, mówią, że jeśli nam się nie podoba, to możemy podczas oprysków trzymać pszczoły w ulu. Ale pszczoła to nie krowa, którą można przywiązać na postronku - denerwuje się Zdzisław Gmyrek pszczelarz, a za razem prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu.

Najwięcej owadów ginie na terenach, gdzie występują duże areały rzepaku. Bo rzepak, obok gryki, jest jedną z dwóch roślin uprawnych z których pszczoły zbierają nektar. A rolnicy i plantatorzy, aby chronić uprawy spryskują je chemicznymi preparatami.
(...)

- Pszczoły mają 80 procent udziału w zapylaniu drzew i krzewów. Jeśli one znikną, wiele drzew (między innymi czereśnie, śliwy i grusze) nie wyda w ogóle owoców albo zbiory będą zdecydowanie mniejsze. To byłaby absolutna katastrofa - przekonuje Andrzej Kowalik.

Pszczelarze twierdzą, że problem można rozwiązać...

O tym czytaj w czwartkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska