Cuda się zdarzą wtedy, gdy ktoś im w tym pomoże

Redakcja
Technicznie operacja nie jest trudna. Czemu więc tak mało popularna? - zwraca uwagę dr Dariusz Łątka.
Technicznie operacja nie jest trudna. Czemu więc tak mało popularna? - zwraca uwagę dr Dariusz Łątka. Paweł Relikowski/Polskapress [O]
Przeprowadzona w tym tygodniu operacja wszczepienia neurostymulatora rdzenia kręgowego córce aktorki Ewy Błaszczyk daje nadzieję rodzinom osób, które zapadły w śpiączkę, ale i osób po udarach czy wylewach.

Pamiętam pacjentkę, która była w stanie śpiączki przez dwa lata. Zapadła w nią po wypadku - mówi opolski neurochirurg dr Dariusz Łątka z Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu.

- Cud nastąpił, po dwóch latach kobieta się wybudziła… I umiała mówić tylko po angielsku. Przed wypadkiem pracowała jako nauczycielka języka angielskiego.

To było dawno temu.

- Przypadek tej góralki nauczycielki zapamiętam jednak na całe życie. Był z pogranicza cudu.

O wiele krócej, bo 8 miesięcy, była w śpiączce Paulina z Głubczyc. Gdy ona się obudziła, poprosiła o pierogi ruskie - swoją ulubioną potrawę. I zbuntowała się: - Nie chcę tej rurki, chcę jeść buzią. To były pierwsze słowa Paulinki, która miała wówczas 15 lat. To było 8 lat temu.

Takie przypadki zdarzają się raz na milion, może nawet rzadziej. Dlaczego ludzie zapadają w śpiączki? - to lekarze potrafią w miarę precyzyjnie określić. Dlaczego wybudzają się z nich - to już bywa tajemnicą, podobnie jak pewne zmiany w ich osobowości czy umiejętnościach (np. owo zapomnienie ojczystego języka), które następują po powrocie z krainy snu.

Lekarze wypisują „śpiących” pacjentów w stanie wegetatywnym (bez odruchów, świadomości) z oddziałów z przykazaniem dla rodziny, aby nie tracić nadziei i zapewnić choremu właściwą opiekę, rehabilitację, dostarczanie odpowiednich bodźców fizycznych, zmysłowych.

- To warunek, by do cudu doszło - mówi opolski neurochirurg.

W cudownych wybudzeniach, o których słyszał dr Łątka, tak jak i w przypadku owej nauczycielki angielskiego, zawsze spełniony był warunek owej opieki: - Rehabilitacja w domu, przenoszenie pacjenta z jednego specjalistycznego ośrodka do drugiego, wreszcie tworzenie we własnym domu czy mieszkaniu miniośrodka rehabilitacji osoby w śpiączce.

- Nie ma sukcesu, nie ma cudu wybudzenia bez wcześniejszego całkowitego poświęcenia najbliższych. Podobnie jest w przypadku Ewy Błaszczyk - pani Ewa to kobieta, matka, wspaniała osoba, która wykorzystuje swe nazwisko, pozycję i miłość do córki będącej w śpiączce - aby pomóc jak największej liczbie osób, które dotknęło podobne nieszczęście.

W tym tygodniu głośno było o operacji wszczepienia stymulatora neurologicznego podopiecznym Fundacji „Budzik”, w tym córce założycielki fundacji Ewy Błaszczyk, Oli Janczarskiej. Zabieg przeprowadził japoński profesor Isao Morita, asystował mu ceniony neurochirurg prof. Wojciech Maksymowicz. Ola jest w śpiączce od 16 lat.

Neurostymulatory są coraz częściej stosowane w neurochirurgii, także na naszym oddziale - mówi dr Dariusz Łątka, neurochirurg z WCM w Opolu.

- Jednak tylko w Japonii wykorzystuje się je do pobudzania systemu nerwowego tak, aby doprowadzić do wybudzania pacjentów. Nigdzie więcej się tego nie robi. Na naszym oddziale, podobnie jak na innych, wszczepia się neurostymulatory rdzeniowe, które mają - w ogromnym uproszczeniu - blokować sygnały bólowe, ulżyć pacjentom w cierpieniu. Istota metody japońskiej polega na pomyśle uzyskania odwrotnego efektu, to znaczy: stymulator ma torować drogę sygnałom, które mają przebić się do świadomości śpiącego, by ostatecznie doprowadzić do jego wybudzenia.

Operacja wszczepienia stymulatora podopiecznym kliniki Budzik polegała na otwarciu kanału kręgowego, następnie lekarze wprowadzili elektrodę nad oponę twardą rdzenia kręgowego. Do tej elektrody przepływa prąd ze stymulatora, który został umieszczony na tułowiu pacjentki. Prąd ze stymulatora poprzez elektrodę ma efektywnie drażnić struktury pnia mózgu. Stymulator z elektrodą połączony jest przebiegającym pod skórą przewodem. Stymulator co 15 minut wysyła „porcję prądu” do mózgu.

Prof. Isao Morita przeprowadził już takich operacji 300, skuteczność metody ocenia na 60-70 procent. To, że praktyka stosowania tych zabiegów nie wyszła poza granice Japonii, tłumaczył na konferencji prasowej faktem, że zbyt mało jest na świecie neurochirurgów, którzy specjalizują się w leczeniu pacjentów będących w śpiączce.

Część środowiska medycznego, w tym dr Łątka, z pewnym sceptycyzmem podchodzi do faktu, że jak dotąd metoda nie wyszła poza granice Japonii.

- Tam stosowana jest od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku - mówi. - Z przykrością muszę stwierdzić, że nikt w Europie czy w Ameryce dotąd się nią nie zainteresował i nie wprowadził do praktyki klinicznej, a przecież specjalistów neurochirurgów w tym zakresie, którzy mogliby przeprowadzić taką operację, jest na świecie wielu, bo jest technicznie prosta. Jeżeli metoda się nie rozprzestrzenia w ciągu ćwierć wieku, to trzeba być wobec niej ostrożnym. Oczywiście pewną barierą może być cena, bo to urządzenia dość drogie (30-50 tys. zł), a drogie technologie stosuje się tam, gdzie istnieją niezbite dowody skuteczności.

Być może polskie doświadczenia z tego tygodnia przełamią impas. Potrzebne jednak jest wybudzenie osób, które zostały właśnie poddane operacji. Wówczas metoda byłaby szansą nie tylko dla osób będących w śpiączce, ale na przykład po wylewach czy udarach.

Sama Ewa Błaszczyk mówi o szansach córki:

- Wiem, że w jej przypadku dodatkowym obciążeniem jest to, że przez 16 lat była w śpiączce. Ale wierzę. I poświęcam się pracy dla fundacji Akogo oraz kliniki Budzik. To najlepsze, co mogę zrobić.
Skąd ta śpiączka?

W ośrodkowym układzie nerwowym funkcjonuje tzw. twór siatkowaty - pęk włókien, które przekazują sygnały wstępujące do kory mózgowej. Najpierw musimy pomyśleć o tym, żeby poruszyć nogą, ręką, coś powiedzieć. Ale sama myśl nie wystarczy.

- Potrzebne jest elektryczne tło, które przekaże ową myśl dalej, zamieni w czyn - mówi opolski neurochirurg. - Przestrzeń, którą myślimy, jest bardzo delikatna, tam się najczęściej umiejscawiają różne patologie, a to guz, a to krwiak powstały np. w wyniku urazu. To powoduje przemieszczenia wewnątrzczaszkowe oraz ucisk na pień mózgu, w którym znajduje się twór siatkowaty.

Dochodzi do odcięcia impulsacji z pnia mózgu, myśli w takiej sytuacji wciąż powstają, ale nie mają przełożenia na czyny. I na odwrót.

- Świat zewnętrzny odbiera takiego człowieka jako nieprzytomnego, nie mającego kontaktu z rzeczywistością - mówi Łątka. - Jednak ta osoba ma często otwarte oczy, może także wykonywać inne ruchy, na przykład żuć. Jest jakby w stanie czuwania, potrzeba tylko sygnału, bodźca - aby go wybudzić.

Tak jest w przypadku córki aktorki. Pojawiały się łzy, ślinienie, drgania powiek.

- Sytuację jednak komplikuje fakt, że Ola zapadła w śpiączkę w wyniku zakrztuszenia się tabletką, doszło do niedotlenienia mózgu. Wieloletni czas śpiączki także pogarsza rokowania - dodaje lekarz.

Często bliscy, którzy przebywają ze „śpiącą” osobą, mają wrażenie, a nawet pewność, że osoba w śpiączce usiłuje się z nimi skontaktować, wyrazić swe uczucia.

- Japońska metoda polega na tworzeniu tego elektrycznego tła. Za sprawą sygnałów elektrycznych ma dojść także do wytwarzania pewnych substancji chemicznych, neuromodulatorów, które wspierają świadomość człowieka - mówi dr Łątka. - Ale cudowne efekty i przełamanie śpiączki przynoszą także inne działania: stymulacje dźwiękami, muzyką, zapachem, głębokim masażem karku, twarzy, języka, biernymi ćwiczeniami fizycznymi, które nie tylko utrzymują w kondycji ciało, ale także atakują świadomość pacjenta. Atakowanie chorego bodźcami zewnętrznymi to jest to, co stymuluje układ siatkowaty i jest warunkiem skutecznej neurorehabilitacji. Implantację stymulatora uważam w takim przypadku za element dopełniający intensywną rehabilitację.

Klinika Budzik może się poszczycić wieloma wybudzeniami, dokonanymi bez stymulatora. Wybudzono tu już 27 osób. Niedawno świadomość odzyskała i skontaktowała się z otoczeniem 17-letnia Oktawia, która do Budzika trafiła w lutym. Zapadła w śpiączkę w wyniku potrącenia przez samochód.
Po wybudzeniu trwa jeszcze żmudny czas kontynuowania rehabilitacji. Często człowiek nie wraca już w pełni do sprawności fizycznej i umysłowej. Bywa, że osoba wybudzona nagle ponownie popada w śpiączkę, nazywa się to „cofnięciem”. Tego rodzaju przypadek także miał miejsce w Budziku.

Współczesne nowoczesne neurostymulatory nie wymagają wymiany. Należy je jedynie ładować i można to robić nieoperacyjnie. Wystarczy zbliżyć się do specjalnego urządzenia - podobnie na odległość ładuje się wiele telefonów komórkowych.

Stymulacja może dotyczyć rdzenia - jak w przypadku operacji przeprowadzanych przez japońskiego profesora czy w terapiach bólu, ale i mózgu - pewnych jego obszarów - i służy czynnościowemu leczeniu parkinsonizmu, padaczki, ruchów mimowolnych i szeregu innych chorób. [Takiej terapii został poddany opolanin Ryszard Zembaczyński].

Jak podkreśla opolski neurochirurg, mózg człowieka, zachodzące w nim procesy, jego aktywność oraz możliwość przejmowania pewnych funkcji i zadań przez partie mózgu wcześniej nieaktywne wciąż nawet dla największych naukowców owiane są tajemnicą.

- Kiedy zgłębimy tajemnicę mózgu? Być może jest w stanie tego dokonać jakaś istota, tyle że będąca na wyższym poziomie ewolucji niż człowiek, bo ludzki mózg to materia o wyjątkowej złożoności - mówi dr Łątka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska