Czarna Trzynastka z Brzegu ma 30 lat

Paweł Pawlita
Paweł Pawlita
W sobotę harcerze uczestniczyli w biegu patrolowym w Kurzniach, w niedzielę uczcili jubileusz drużyny mszą i apelem na Zamku Piastów Śląskich.

Czarna Trzynastka to najstarsza brzeska drużyna. Powstała w październiku 1981 roku.

- Założyliśmy ją na solidarnościowej fali, dwa miesiące przed stanem wojennym - wspomina Maciej Stefański, który wtedy jako drużynowy, z przybocznym Januszem Kajdzikiem powołał nową drużynę.

Nazwa i symbolika odwoływała się wprost do Józefa Grzesiaka, przedwojennego harcerza działającego w Wilnie i Krakowie, uczestnika m.in. wojny polsko-bolszewickiej.

- O tradycyjnym harcerstwie przywiązanym do haseł Bóg, Honor, Ojczyzna, którego pamięć wymazywano w PRL-u, opowiadała mi dużo moja mama - wspomina Stefański.

- A impulsem do założenia Czarnej Trzynastki była bibuła, która wpadła mi wtedy w ręce, opowiadająca o Józefie Grzesiaku - dodaje założyciel drużyny.

Względna swoboda "trzynastaków" skończyła się 13 grudnia, ale mimo trudności i nacisków ze strony władzy harcerze nie ulegli i drużyna przetrwała najgorszy okres.

Przetrwała też ostatnie dwie dekady, bo kolejni drużynowi wychowywani przez swoich poprzedników podtrzymywali metody pracy z zuchami i harcerzami, będąc wiernym zasadzie "Sami sobie".

- To hasło oznaczało, że jesteśmy samodzielni i potrafimy od początku do końca zorganizować np. obóz, nie opierając się - jak to bywało na innych obozach - na pełnej obsłudze z intendentami, magazynierami czy kucharzami - podkreśla Stefański.

To m.in. dzięki temu do legendy, nie tylko wśród harcerzy, ale i w środowiskach szkolnej młodzieży, przeszły obozy w Rygolu w Puszczy Augustowskiej, gdzie niemal co roku kolejne pokolenia młodzieży mają szkołę przetrwania..
Dziś Czarna Trzynastka liczy ponad 100 harcerzy i zuchów: od siedmiolatków, po dojrzałych druhów. Jubileusz przygotowywało wielu byłych "trzynastaków", dla których jest to doskonała okazja do wspomnień.

- Zawsze protestuję, kiedy ktoś mówi, że mamy niesprzyjające harcerstwu czasy - mówi drużynowy Dariusz Drankowski. - Rynek spędzania wolnego czasu jest po prostu konkurencyjny i my musimy się tylko odpowiednio na nim znaleźć

- Skoro jest miejsce dla ludzi, którzy przebierają się za żołnierzy, ćwiczą sztuki walki albo zajmują rekonstrukcją oddziałów wojennych, to trzeba też szukać takich, którzy chcą być drużynowi i instruktorami. Nam się to udaje - dodaje druh Drankowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska