Czarne chmury nad kasą

Redakcja
Wczoraj dyrektor Łągiewka powiózł do Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych plan przywrócenia równowagi finansowej w Opolskiej Regionalnej Kasie Chorych.

Była to już jego czwarta wersja. Kasa ma 41 mln zł długu i musi go zlikwidować. Eksperci z UNUZ ocenią teraz plan, a decyzja, czy zostanie on zaakceptowany, ma zapaść do końca tego miesiąca.
Tymczasem w środowisku medycznym na Opolszczyźnie wrze - pojawiły się wieści, że kasie grozi powołanie zarządu komisarycznego, zmiana zarządu, a nawet jej likwidacja. Natomiast zatrudnieni w niej lekarze, zwłaszcza zajmujący kierownicze stanowiska, szukają gorączkowo dla siebie pracy.

- Nie wiem, kto te złowieszcze rzeczy rozpowiada - powiedział wczoraj "NTO" Stanisław Łągiewka, dyrektor Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych, tuż po spotkaniu w Warszawie z Michałem Żemojdą, prezesem UNUZ-u. - Uważam, że zarząd komisaryczny nam nie grozi, bowiem wkracza on wtedy, gdy kasa traci płynność finansową, a my ją mamy. Wywiązujemy się z umów wobec świadczeniodawców i nie musieliśmy zaciągać kredytów. Natomiast dług, który powstał, to jest coś innego niż strata finansowa, a tej nie odnotowaliśmy.
Opolska kasa w grudniu ubiegłego roku uruchomiła fundusz rezerwowy, aby przeznaczyć go na pokrycie długu. Wcześniej, do czego jest zobligowana każda kasa, odkładała na fundusz co roku 1 procent z przychodów. Teraz, z powodu sięgnięcia po rezerwowe pieniądze, musiała przygotować plan przywrócenia równowagi finansowej.

- Zarząd komisaryczny może jednak wejść do kasy - przyznał Stanisław Łągiewka. Z powodu przekroczenia kompetencji zarządu. Dlatego, że wydaliśmy w ubiegłym roku więcej pieniędzy na leczenie, niż to było w planie finansowym. Mam tu na myśli renegocjację kontraktów ze szpitalami, na które przeznaczyliśmy dodatkowo 30 mln zł. Ja się jednak będę bronił, bo zostaliśmy do tego przymuszeni przez szpitale i mam na to dowody.
Zdaniem posła SLD Jerzego Szteligi komuś zależy na tym, aby wprowadzić wokół kasy nerwową atmosferę.
- Wielu ludzi - stwierdził - wykorzystuje to politycznie. Trzeba się zastanowić, jak wyrównać te straty, a nie strzelać zza węgła. Obecna sytuacja w kasie związana jest z tym, że wcześniej brakowało w niej rzetelnej kontroli. Kiepska była poprzednia rada kasy. Z góry bowiem założono, że jest to trup polityczny i zawężono jej skład do przedstawicieli AWS, Mniejszości Niemieckiej i Unii Wolności, zamiast wybrać ludzi kompetentnych. Dopiero obecna przewodnicząca rady kasy wysłała pismo do UNUZ-u, alarmując, że jest dramatyczna sytuacja. Wiem o tym od prezesa Żemojdy.
Minister zdrowia chce mieć wpływ na wybór członków rady kas chorych i zamierza przeforsować wniosek w tej sprawie w komisji sejmowej już w lutym. - Nie wiem, czy będę odwołany, czy nie. Ja dalej wypełniam swoje funkcje, które zostały mi powierzone - podkreślił dyrektor opolskiej kasy.
Stanisław Łągiewka nie chciał też komentować "przecieków" z kasy, dotyczących tego, że jego niektórzy podwładni szukają sobie nowej pracy, bo obawiają się zwolnień. Dotyczy to zwłaszcza lekarzy, w tym jego zastępcy ds. medycznych. - Póki ja jestem w kasie dyrektorem, to jest moje prawo powoływać lub odwoływać członków zarządu - twierdzi Łągiewka. - Na razie z mojego zastępcy ds. medycznych jestem zadowolony.

- My też nie mamy wpływu na to gremium - dodaje Jerzy Szteliga. - Tylko sejmik województwa może zmienić zarząd kasy, a SLD jest jedynie kuluarową opozycją. Zarząd powinien się zastanowić, czy dobrze działa. Nie będę rzucać żadnych nazwisk.
Lekarz, który pracuje w kasie chorych, nie może być jednocześnie zatrudniony w szpitalu czy w przychodni ani mieć gabinetu prywatnego w ramach kontraktu z kasą chorych. Jeżeli przez dłużej niż 5 lat ogranicza się tylko do roli urzędnika, to traci prawo do wykonywania zawodu lekarza. Niepewny los opolskiej kasy skłonił już zatrudnionych w niej medyków do zatroszczenia się o nową posadę. Podobno rozpytują się oni po szpitalach i przychodniach, czy coś się dla nich nie znajdzie.
- Tego ja nie wiem, czy nasi pracownicy zaczynają sobie szukać pracy - powiedział dr n. med. Antoni Kost, członek zarządu kasy. - To indywidualna sprawa każdego z nich

W kasie panuje przekonanie, że bardzo zaszkodziło jej powstanie dwóch konsorcjów szpitali. Bo poszło na całą Polskę, że coś niedobrego się u nas dzieje.
- Godne potępienia jest to - podkreśla dr Antoni Kost - co do tej pory pory zrobili i powiedzieli lekarze z dyrektorem ZOZ-u w Strzelcach Op. Sławomirem Tubkiem na czele. Pan Tubek domagał się likwidacji opolskiej kasy, każe przepisywać się pacjentom do kasy śląskiej i chce, żeby przekazać jej 600 mln zł na leczenie. To jest granda. Zarząd kasy może się zmienić, rada też. Ale on domaga się tym samym częściowej likwidacji naszego województwa. Czy on sobie myśli, że ktoś ze Strzelec będzie jeździł do Gliwic do lekarza rodzinnego? Doktor Tubek wymyślił też, że zarząd kasy na tajnym nocnym posiedzeniu podjął próbę likwidacji szpitala w Strzelach. To jakieś brednie. Cała heca wokół naszej kasy spowodowana jest tego rodzaju niedorzecznymi wypowiedziami.
Konsorcja szpitali - według opinii nie tylko kasy - powinny się rozwiązać. Zwłaszcza że między sobą one też się nie godzą. - Gdyby konsorcja same się rozwiązały, tobym im pogratulował zmysłu politycznego - oznajmił dr Andrzej Mazur, przewodniczący komisji zdrowia sejmiku (poseł SLD).

W obronie kasy wydali pisemne oświadczenie Oddział Opolski Polskiego Stowarzyszenia Stomatologicznego oraz Opolska Okręgowa Izba Lekarska. Są oni zaniepokojeni próbą zamachu na kasę oraz podkreślają, że współpraca z nią układa się dobrze.
- Może jednak należałoby odpowiedzieć na pytanie - ripostuje dr n. med. Sławomir Tubek, dyrektor ZOZ-u w Strzelcach Op. - czy chodzi o zapewnienie pacjentom możliwości leczenia, czy o utrzymywanie za wszelką cenę przy życiu kasy, która nie zapewnia ludziom bezpieczeństwa zdrowotnego i nie potrafi gospodarować nie swoimi pieniędzmi? Odpowiedź narzuca się sama. Inne kasy jakoś sobie radzą, np. mazowiecka miała za ubiegły rok ponad 500 mln zł zysku, a kontrakty na ten rok podpisała o 5 proc. wyższe.
Doktor Tubek podkreślił, że nikt nie mówi o likwidacji województwa. - Próba zrzucenia winy na nasze konsorcjum, do którego należy 13 jednostek powiatowych i Szpital Wojewódzki w Opolu, jest pomysłem chorym. Konsorcjum kasie zaszkodziło tylko dlatego, że ktoś wreszcie podniósł głowę i powiedział: nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska