Czarny rynek będzie miał się dobrze

Maria Szylska
Rząd chce wprowadzić 22-procentową stawkę na zakup mieszkań oraz materiałów budowlanych. Cena metra kwadratowego mieszkania wzrośnie o 40 proc.

Lepszy wróbel w garści
Nyska spółdzielnia "Oświata" oddaje nowe mieszkania w cenie około 2 tys. złotych za metr kwadratowy, za tyle samo można kupić mieszkanie w Opolu, na Srebrnej. W Spółdzielni Mieszkaniowej im. ZWM w Opolu - metr powierzchni kosztuje 2.220 złotych. Gdyby już teraz obowiązywały zapowiadane przez rząd stawki VAT, ceny metra wynosiłyby ok. 2.800 złotych w "Oświacie" i na Srebrnej, a 3.100 złotych w domu przy ul. Jankowskiego.
Inwestor jeszcze do końca roku może skorzystać z dużej ulgi budowlanej, która pozwala mu odliczyć 19 proc. poniesionych wydatków (nie więcej niż 30.559 złotych) na zakup mieszkania lub domu, wkład budowlany do spółdzielni i budowę domu. Od przyszłego roku ten, kto nie nabędzie takich praw (np. nie rozpocznie budowy), straci prawo do ulgi.
Rząd zapowiada, iż zrefunduje odsetki od kredytów budowlanych tym inwestorom, którzy zakończą budowę w ciągu trzech lat. Załóżmy, że bank udzielił Kowalskiemu kredytu na 100 tysięcy złotych w euro (rata malejąca), który musi on spłacić w ciągu 20 lat. Odsetki od kredytu wyniosłyby przy obecnym kursie ok. 70 tysięcy złotych (19.700 euro).
- Pozornie to umorzenie jest bardziej korzystne dla inwestora niż ulga budowlana. Ale ma kilka pułapek - ocenia Maciej Mazurkiewicz, prezes nyskiej "Oświaty". - Po pierwsze nie wiadomo, czy Kowalski w oczach banku znajdzie uznanie i będzie osobą na tyle wiarygodną, że kredyt dostanie. Po drugie: nie wiadomo - bo rząd nie podał szczegółów - czy refundacji będą podlegać wszystkie odsetki, czy tylko jakiś ich procent. Wreszcie: kiedy ta refundacja nastąpi? Z ulgi można było korzystać po każdym rozliczeniu, gdy inwestorowi w trakcie budowy każda złotówka była przydatna, natomiast umorzenie odsetek planowane jest po zakończeniu budowy. Trudno się więc dziwić, że każdy chce jeszcze w tym roku zacząć budowę i załapać się na ulgę. Lepszy wróbel w garści...

Andrzej Zawadzki, prezes opolskiej spółki "Budo-Inwest", zajmującej się między innymi działalnością deweloperską, nie może uwierzyć w tę wiadomość. - Przecież to grozi kompletnym zastojem w budownictwie mieszkaniowym. Od przyszłego roku znika ulga budowlana, teraz wyższy VAT na materiały i mieszkania. To skandal! Ten fiskalizm skończy się większym bezrobociem i plajtą firm budowlanych. A to na pewno nie przyniesie budżetowi poszukiwanych pieniędzy na zaklajstrowanie dziury budżetowej. Oceniam tę propozycję jako akt rozpaczy rządzących.

W roku ubiegłym na Opolszczyźnie oddano 1100 nowych mieszkań. W tym roku być może będzie ich trochę więcej. Paradoks polega na tym, że dla wielu rodzin mieszkanie jest przedmiotem największego pożądania i równocześnie wiele lokali stoi pustych, bo ludzi - nawet średnio zarabiających - na nie nie stać. Cena metra kwadratowego powierzchni kształtuje się ostatnio na poziomie 2 tys. złotych (w zależności od tego, kto dom buduje i w jakiej miejscowości). Z miesięcznej pensji można więc nabyć około metra powierzchni. W dużych miastach znacznie mniej.

- Dotąd na zakup mieszkań wybudowanych przez spółdzielnie mieszkaniowe i deweloperów stawka VAT wynosiła zero procent. Jeśli zostanie nałożony 22-procentowy podatek, a równocześnie wzrosną z 7 do 22 procent ceny materiałów budowlanych i usług, to ceny mieszkań podskoczą o co najmniej 40 procent, do 2.800 złotych - prorokuje Maciej Mazurkiewicz, szef nyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Oświata". - Nie są to koszty, które udźwignie nawet średnio zarabiający lokator.

Firma Andrzeja Gąkowskiego - Opolskie Przedsiębiorstwo Budowlane SA właśnie oddaje blok z 16 mieszkaniami przy ulicy Srebrnej w Opolu. Mimo akcji promocyjnej i zachęcającej - jak na Opole - ceny, odzew nie jest wielki. - Szacuję, że po tej terapii szokowej, jaką nam przygotował rząd, zainteresowanie budownictwem mieszkaniowym spadnie o jakieś 80 procent. Liczyłem na ożywienie w mieszkaniówce, a nie na jej zarżnięcie. Gdyby jeszcze za tym VAT-em poszły niskie kredyty mieszkaniowe... Ale nic ich nie zapowiada - mówi.

Andrzej Truś, właściciel średniej wielkości firmy budowlanej, przewiduje, że VAT uderzy po kieszeni przede wszystkim indywidualnych klientów, którzy zlecają usługi budowlane. - Wszystko idzie nie w tym kierunku co trzeba. Może to tylko taka plotka, by na siłę ożywić koniunkturę w ostatnich tygodniach roku? - łudzi się Truś.
Fryderyk Woźniak, szef jednoosobowej firmy instalatorskiej, przewiduje, że dzięki VAT-owi rozwinie się czarny rynek usług budowlanych: - Kiedyś inwestor mógł liczyć na ulgę budowlaną, zależało mu na rachunkach za materiały i usługi, bo mógł - jeśli budował na wynajem - odliczyć od podatku ponad 30 tysięcy złotych. Teraz ulgi nie będzie, zleci więc prace na czarno, byle było taniej. A materiały kupi za niego na swoje nazwisko właściciel firmy, który jest płatnikiem VAT i odliczy je od kosztów. Nikt na tym nie zyska.

Andrzej Zawadzki problem widzi szerzej: - Polskie firmy budowlane od lat czekają na koniunkturę, a na razie skazywane są na wegetację. To, co uprawia się na budowach, przypomina manufakturę. Stawki godzinowe są 8-10-krotnie niższe niż na Zachodzie, pracujemy starym sprzętem, wydajność znacznie odbiega od osiąganej przez firmy zagraniczne. Do tego dochodzi z roku na rok większy fiskalizm. Za wyższy VAT zapłaci konsument, który i tak już pieniędzy nie ma.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska