Czas na komandosów?

Redakcja
Terroryści Osamy bin Ladena odgrażają się, że przeniosą wojnę do serca Ameryki i zapowiadają porwania kolejnych samolotów oraz następne zamachy.

Aż trzykrotnie w ciągu środowego wieczoru samoloty amerykańskie bombardowały stolicę Afganistanu, Kabul. Atakowano także siedzibę władz Talibanu, Kandahar.
Nalot na Kabul był najcięższym od początku amerykańskiej operacji powietrznej, rozpoczętej w niedzielę. Jak się zdaje, samoloty atakowały położone w północnej części miasta lotnisko oraz stanowiska obrony przeciwlotniczej wokół centrum stolicy.
Pierwszy nalot nastąpił krótko przed nadejściem godziny policyjnej, i mieszkańcy kryli się pośpiesznie, słysząc huk odrzutowców. "Samoloty właśnie nadleciały, skierowały się ku lotnisku na północy i zrzuciły dwie-trzy bomby" - opowiada o ataku na lotnisko jeden ze świadków.

Odaziały talibów odpowiedziały pociskami przeciwlotniczymi, ale, jak się zdaje, obrona przed lecącymi wysoko i szybko samolotami amerykańskimi była nieskuteczna.
Po drugiej fali nalotów odgłosy potężnych wybuchów dochodziły z północnej części miasta, z kierunku lotniska, a także ze wschodu i południa. Po godzinie spokoju zaczął się trzeci nalot.
"Ten był znacznie gorszy, najgorszy ze wszystkich" - powiedział jeden ze świadków. "Od strony śródmieścia słychać było pięć bardzo silnych wybuchów".
W centrum Kabulu stoją domy mieszkalne i obiekty handlowe, widać tam było także stanowiska artylerii.
W okresie między nalotami jedynym dźwiękiem, jaki dało się usłyszeć w mieście, było wycie psów. Jego echo niosło się pustymi ulicami.
Podobnie jak w wypadku nalotów w poprzednich dniach nie wiadomo jeszcze nic na temat zniszczeń czy ewentualnej liczby ofiar.

Na terytorium Pakistanu przybyły pierwsze oddziały amerykańskich komandosów, którzy mają być rozmieszczeni w kilku miejscowych bazach - podała katarska telewizja Al-Dżazira, cytowana przez agencję ITAR-TASS. Amerykańscy żołnierze mają do dyspozycji samoloty. Miejsce ich dyslokacji utrzymywane jest w tajemnicy - relacjonowała Al-Dżazira.
Na granicy pakistańsko-afgańskiej doszło w środę przed południem do bezpośredniego starcia żołnierzy armii Pakistanu z grupą talibów - podano w Islamabadzie. Bitwa z około 30 talibami trwała dwie godziny - twierdzą cytowane przez Reutersa koła wywiadu pakistańskiego. Talibowie usiłowali przedostać się na terytorium Pakistanu, najwyraźniej by uniknąć bombardowań amerykańskich. Według Reutersa, było to już drugie starcie pakistańsko-talibańskie od rozpoczęcia amerykańskiej riposty w niedzielę.
Po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia ataków władze Talibanu ujawniły liczbę ofiar. W ciągu pierwszych trzech dni zginęło 76 osób, a 100 zostało rannych - podała, powołując się na władze, nadająca z Pakistanu agencja Afghan Islamic Press (AIP).

Mimo ofiar talibowie nie zmieniają swojego stanowiska. Na środowej konferencji prasowej ambasador Talibanu w Pakistanie Abdul Salam Zajef ostrzegł Amerykanów, że popełniają ten sam błąd, który przed laty popełnił Związek Radziecki.
Zdementował on jednocześnie informacje o zniszczeniu przez Amerykanów obrony przeciwlotniczej, a także o postępach na froncie opozycyjnego Sojuszu Północnego.
"Amerykańskie samoloty latają na dużej wysokości i nie mamy takiego systemu przeciwlotniczego, żeby je skutecznie zestrzelić, ale twierdzenia, jakoby nasza obrona przeciwlotnicza została zniszczona, są nieprawdziwe" - wyjaśnił ambasador.
Zajef bronił też Osamy bin Ladena, mówiąc, że talibowie nie mają dowodów jego winy, i przypomniał o propozycjach rozmów w sprawie Saudyjczyka. "Oczywiście nie popieramy żadnych aktów terroru. (...) Proponowaliśmy postawienie Osamy bin Ladena przed naszym sądem. (...) Była też propozycja międzynarodowego sądu pod nadzorem Organizacji Konferencji Islamskiej. (...) Ameryka to również odrzuciła" - mówił Zajef.

Organizacja bin Ladena, Al-Ka?ida, zapowiedziała, że "przeniesie wojnę do serca Ameryki". W oświadczeniu zaprezentowanym przez telewizję katarską, a następnie przez CNN rzecznik Bazy powiedział, że ma ona wielu młodych ludzi, którzy pragną umrzeć w walce. Zapowiedziała także kolejne ataki przy pomocy porwanych samolotów.
Według danych brytyjskiego wywiadu, terrorystyczna Al-Ka?ida ma prawdopodobnie własną broń chemiczną i biologiczną.
Nie wiadomo natomiast, jaka jest obecnie rola samego bin Ladena. Rzecznik Talibanu, Abdul Hai Mutmaen, poinformował w środę, że talibowie znieśli wszelkie restrykcje wobec bin Ladena i po ataku amerykańskim ma on wolną rękę w prowadzeniu dżihadu.
Inną informację podał później minister edukacji Talibanu, Amir Khan Muttaqi. Według niego, talibowie zezwolili bin Ladenowi na wydawanie oświadczeń, ale nie może on wykorzystywać ziemi afgańskiej do ataków przeciw innym państwom.

Duchowy przywódca Talibanu mułła Muhammad Omar wezwał w środę wieczorem wszystkich muzułmanów, aby udzielili pomocy Afgańczykom - podała stacja BBC.
"Muzułmanie powinni odciąć się od tego. Każdy muzułmanin mający silną wiarę powinien zdecydowanie zadziałać przeciw egoistycznemu mocarstwu (Ameryce)" - powiedział Omar. "Powinni udzielić wszelkiej, jakiej tylko mogą, pomocy i wsparcia Islamskiemu Emiratowi Afganistanu". Była to pierwsza publiczna wypowiedź Omara od czasu rozpoczęcia w niedzielę wieczorem amerykańskich nalotów na Afganistan.
Spekulacje na temat rozszerzenia operacji na inne kraje, np. Filipiny czy Indonezję, pojawiają się w amerykańskich mediach. Przebywający w Omanie premier Wielkiej Brytanii Tony Blair powiedział, że nie nastąpi to jednak bez wcześniejszych konsultacji z sojusznikami.

Lotnictwo amerykańskie zniszczyło znaczną część stałych obiektów strategicznych w Afganistanie i zaczyna skupiać uwagę na celach ruchomych, takich jak konwoje wojskowe. Piloci sami wyszukują cele do bombardowania. Tymczasem do akcji szykują się siły specjalne.
Pułkownik Bill Darley, rzecznik amerykańskiego Dowództwa Operacji Specjalnych, powiedział, że siły specjalne "będą miały do odegrania ważną rolę we wszystkich dziedzinach, w których były szkolone".
Oznacza to, że małe grupy żołnierzy amerykańskich mogą pojawiać się na terytorium Afganistanu, aby szkolić siły opozycji do walki z wojownikami talibów, uprowadzić lub zabić Osamę bin Ladena i innych przywódców siatki terrorystycznej, czy zachęcać Afgańczyków do wsparcia operacji przeciwko talibom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska