Czechowicz: - Nie schodzę ze sceny

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
- Mam dopiero 30 lat i kilka sezonów startów przede sobą - mówi Adam Czechowicz, kapitan Kolejarza Opole.

- Minął miesiąc od feralnego treningu, na którym doznał pan kontuzji. Jak wygląda sytuacja?
- Uraz wciąż daje się we znaki. Najbardziej doskwiera staw barkowy, który został wybity i mam wrażenie, że nie znajduje się we właściwym miejscu. Miałem ponadto pęknięty obojczyk. Z pozoru niegroźnie wyglądający upadek zakończył się dla mnie bardzo źle.

- Jak przebiega rehabilitacja. W przypadku podobnych urazów żużlowcy korzystają z terapii laserowej?
- Lasery by nie pomogły, ponieważ przyspieszają zrastanie się kości, a u mnie do złamań nie doszło. Lekarze zalecili mi odpoczynek. Jest lepiej, nie jestem jednak w pełni sprawny.

- Kiedy planuje pan wyjechać na tor?
- Trudno podać konkretną datę, ale chciałbym wznowić treningi już w następnym tygodniu. Oczywiście nie ścigałbym się od razu z rywalami, tylko jeździł samotnie i zobaczył, jak zachowuje się bark przy użyciu ściągaczy i opatrunków. Wiem, że sezon powoli dobiega końca, lecz zostało jeszcze pięć meczów i chcę wystartować.

- Brak występów oznacza odcięcie od zarobków...
- Oprócz tego, że potrzebuję pieniędzy na życie, to muszę zapłacić mechanikom oraz pospłacać długi, które zaciągnąłem inwestując w sprzęt. Żużel to bardzo kosztowny sport, ale gdy osiąga się dobre wyniki i nie dochodzi do defektów, to silniki na siebie pracują. Problem pojawia się w momencie spadku formy oraz złośliwości rzeczy martwych. Mnie to się niestety przytrafiło.

- W zeszłym roku zmagał się pan z paskudną chorobą, w tym przyplątała się kontuzja. Ciąży nad panem fatum?
- Ten sezon rzeczywiście jest pechowy, choć rozpocząłem go nie najgorzej. Udane występy w sparingach i pierwszych meczach ligowych nastrajały mnie optymistycznie. Początek kłopotów to spotkanie z KMŻ-em Lublin. Na treningu motocykle spisywały się świetne. Dopiero podczas przedmeczowej rozgrzewki poczułem, że ze sprzętem dzieje się coś niedobrego. Przed kolejnymi spotkaniami kombinowałem z silnikami i zmieniałem przełożenia. Gdy wydawało się, że znalazłem optymalne zanotowałem upadek i doznałem kontuzji.

- Po kolejnych wywrotkach i niepowodzeniach nie pojawi się obawa walki ramię w ramię?
- Wręcz przeciwnie. W tym nieszczęsnym meczu z Lublinem upadki były efektem tego, że walczyłem z całych sił i wjeżdżałem w miejsca, w które nie powinienem. Nie boję się rywalizacji.

- Gdy sportowiec znajduje się w kryzysie, często myśli o końcu kariery...
- Mam dopiero 30 lat i kilka sezonów startów przede mną. Staram się jednak zachować rozsądek. Gdy żużel przestanie sprawiać przyjemność i będzie przynosił głównie straty, to nad końcem kariery zacznę się zastanawiać.

- A jak ocenia pan szansę Kolejarza w lidze?
- Już tyle lat próbujemy uciec z najniższej klasy, że w końcu przydałoby się awansować. Przed drużyną jednak niełatwe zadanie. Kluczowe będzie prawdopodobnie spotkanie w Lublinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska