Czechy. Zagłębie turystycznych atrakcji

Fot. Krzysztof Strauchmann
Można tu zobaczyć nietypową rzeźbę.
Można tu zobaczyć nietypową rzeźbę. Fot. Krzysztof Strauchmann
Jeszcze dziesięć lat temu Polacy jeździli do Czech głównie na zakupy. A jeśli na wycieczkę, to tak przy okazji, żeby wejść na przypadkowo spotkaną górkę - uważa Mariusz Wyszkowski z Centrum Informacji Turystycznej w Głuchołazach.

- To się zmieniło. Teraz z obu stron jadą przez granicę prawdziwi turyści, nastawieni na obejrzenie konkretnej atrakcji, zwiedzenie wybranego zabytku, coraz lepiej wyposażeni w dobre mapy i przewodniki.

- Przez wyjazdy turystyczne zmieniamy nastawienie do siebie. Tuż po otwarciu granicy widać było w Czechach, że turyści z Niemiec są lepiej traktowani od naszych, choćby w praskich restauracjach - mówi Paweł Szymkowicz, historyk, przewodnik turystyczny. - Teraz Czesi zauważyli, że turysta z Polski da lepiej zarobić od Niemca. My też przestaliśmy odnosić się do Czechów jak do przysłowiowych "Szwejków". Doceniamy ich pracowitość, zorganizowanie, a nawet czeską technikę.

W poszukiwaniu Jożina z Bażin
- W turystyce po Czechach widać pewne mody i tendencje - opowiada Mariusz Wyszkowski - Po filmie "Opowieści z Narnii" bardzo popularne stało się Skalne Miasto, bo rozeszła się wiadomość wśród widzów, że część scen kręcono właśnie w Skalnym Mieście. Po kilku artykułach w naszej prasie o twórcy wodolecznictwa Vincentym Priessnitzu nagle mieliśmy sporo zainteresowanych uzdrowiskiem na Grafenbergu w Jeseniku, które założył Priessnitz. Przy okazji 500. rocznicy naszej bitwy pod Grunwaldem pojawiły się u nas informacje, że część zakonu krzyżackiego przeniosła się potem do Bruntala w Czechach. Od razu mieliśmy pytania, gdzie jest ten Bruntal i co tam można ciekawego zobaczyć. Kiedy dwa lata temu na "dzień piwa i pogody" do Jesenika przyjechał z koncertem Ivan Mladek, Polacy stanowili większość kilkutysięcznej publiczności. Bo akurat u nas szczyty popularności biła jego piosenka "Jożin z Bażin".

Planty w Opawie.

Można tu zobaczyć nietypową rzeźbę.
(fot. Fot. Krzysztof Strauchmann)

Turystyczne ABC

>Bouzov - niezwykle malowniczy zamek, stanowił scenerię kilkunastu filmów fabularnych.
>Bruntal - miasto partnerskie Opola, malownicze, ze starą zabudową i miejskim muzeum w zamku.
>Krzyżacy - W XVII wieku zakupili dobra w Bruntalu, a w XVIII bardzo często bywał w tutejszym zamku wielki mistrz zakonu. To dzięki nim powstało i rozwinęło się uzdrowisko Karlova Studanka. Krzyżackie zamki, choć dalekie od tego, co znamy z Warmii, stoją w Bruntalu, Sovincu i Bouzovie.
>Opawa - piękne miasto uniwersyteckie z secesyjną zabudową i plantami przypominającymi Kraków.
>Rejviz - najwyżej położona osada na Śląsku (770 metrów n.p.m.), dziś prawie wyłącznie turystyczna. Punkt wyjścia do rezerwatu torfowisk i Mechowego Jeziorka.
>Szumperk - miasto warto odwiedzić w listopadzie, gdy odbywa się wielki festiwal Blues Alive.
>Sovinec - pięknie zachowany gotycki zamek koło Rymarzowa. Rzadko odwiedzany przez rodaków.
>Uzdrowiska - mamy w pobliży trzy: Velke Losiny, Lazne Jesenik i Karlovą Studankę.
>Velke Losiny - warto zwiedzić renesansowy zamek z arkadami przypominającymi nasz Brzeg, znany w historii z procesów czarownic oraz ciągle czynną papiernię ręczną z XVI wieku.

Opolszczyzna sąsiaduje z turystycznym zagłębiem Czech, jakim są Wysokie i Niskie Jeseniki, region Ołomuńca, malownicze miasta Krnov, Opava. Turystów z Polski jest tu coraz więcej, trafiają na coraz lepszą obsługę. W centrach turystycznych Czesi znają podstawy polskiego, coraz więcej folderów i tablic informacyjnych przygotowuje się po polsku. Coraz chętniej trafiają tu też turyści z dalszych stron Polski, z Wrocławia i Górnego Śląska, nawet z Wielkopolski.

Mieszkańcy Opolszczyzny przywiązali się do stereotypu, że do Czech jedziemy na jeden dzień. To przecież tak blisko, że na noc można wrócić do domu. W ten sposób ograniczamy się jednak do pasa szerokości 50-60 kilometrów od granicy. Oprócz samochodu coraz bardziej popularnym środkiem lokomocji są rowery.

- Czesi mają bardzo dobrze przygotowaną i oznakowaną sieć tras rowerowych. Są wspaniałe pod względem widokowym i poprowadzone w miejscach, gdzie nie ma dużego ruchu samochodowego. Często tam jeżdżę i spotykam wielu turystów z Polski - mówi Eligiusz Jędrysek, prezes głuchołaskiego klubu kolarskiego KTUKOL.

Nasi kolarze jeżdżą za granicę indywidualnie albo dobierają się w grupy w zależności od umiejętności i kondycji. Obok tras wysokogórskich, bardzo wymagających, można znaleźć łagodniejsze, do pokonania przez całą rodzinę. W tym roku otwarty został nowy polsko- czeski Szlak Czarownic, prowadzący z Paczkowa przez atrakcje powiatu nyskiego do czeskich Mohelnic.

Żelazny zestaw atrakcji turystycznych w pobliżu granicy stanowi zamek biskupów wrocławskich Jansky Vrch w Jaworniku koło Paczkowa, jaskinie na Spiczaku (podziemia są dostosowane do zwiedzania przez niepełnosprawnych na wózkach) i na Pomezi. Na kilka godzin wyskakujemy pospacerować po parku uzdrowiskowym Priessnitza koło Jesenika, wykąpać się w krytym basenie leczniczym w Karlowej Studance. Dużą popularność zdobył skansen górnictwa Złote Młyny koło Zlatych Hor. Mniejsza frekwencja jest na szlakach pieszych w górach. Najwięcej Polaków wspina się co roku na Pradziad, najwyższy szczyt Jeseników. Spacerową asfaltową trasą ze schroniska Owczarnia to zaledwie nieco ponad godzina drogi w jedną stronę. Do Owczarni dojedziemy autobusem.

- Mało kto wybiera żółty pieszy szlak z Karlovej Studenki, wzdłuż wodospadów Białej Opawy, a to bardzo malownicze przejście - mówi Paweł Szymkowicz. - Zupełnie nie mam chętnych na letni wjazd kolejką na Szerak. Jeszcze 10 lat temu było to bardzo popularne wśród Polaków. Być może bilety są zbyt drogie? Niedocenionym rejonem w sąsiedztwie pogranicza jest Cypel Osoblahy, który wbija się klinem między Prudnik a Głubczyce. Tam też mają swoją letnią atrakcję - przejazd wąskotorową kolejką retro.

Kawałek Alp w Jesenikach
Od grudnia do lutego stały strumień samochodów z Opolszczyzny zmierza przez Głuchołazy do czeskich ośrodków narciarskich, gdzie mamy najbliżej.

- Narciarstwo jest coraz bardziej popularne, coraz bardziej dostępne, więc Polaków na czeskich stokach jest też coraz więcej. Tamtejsze ośrodki narciarskie odstają jeszcze od tego, co spotykamy we Francji czy Włoszech, ale co roku coś poprawiają i można spokojnie polecić znajomym nawet tygodniowy wyjazd na narty w Jeseniki - komentuje Remigiusz Powroźnik, narciarz z Prudnika. - Najwięcej Polaków jeździ do ośrodka Priczna w Zlatych Horach, bo tam mamy najbliżej, oraz na Ramzovą i Cervenohorske Sedlo, bo są najbardziej znane.

W tym roku prawdziwym magnesem dla narciarzy i snowboardzistów będzie nowy ogromny ośrodek, który ma być otwarty w Koutach nad Desną, ok. 40 kilometrów od granicy w Głuchołazach, po drugiej stronie przełęczy czerwenohorskiej. Za równowartość 80 mln zł czeski prywatny inwestor kończy tu budowę największego centrum narciarskiego na Morawach.

Alpejskie warunki zapewnią dwie sztucznie naśnieżane trasy zjazdowe o długości 2,1 i 2,4 kilometra, z różnicą wzniesień dochodzącą do 550 metrów. 6-osobowa kolejka kanapowa w ciągu godziny jest w stanie przewieźć na górę ponad 3 tysiące ludzi. Do tego dwa wyciągi narciarskie przy górnej i dolnej stacji, wyciąg dla dzieci, snowpark, bezpłatny parking na 500 samochodów i pełne zaplecze gastronomiczne. Przy górnej stacji wyciągu od razu przygotowano 15 kilometrów tras biegowych dla narciarzy. Tego sportu akurat możemy Czechom pozazdrościć. Jest u naszych sąsiadów bardzo popularny. Trasy utrzymywane są w zimie przy każdym ośrodku.

Opolszczyzna może być miejscem wypadowym także do nieco dłuższych wyjazdów. Świetny przykład dali turyści PTTK z Prudnika, którzy na wiosnę wybrali się do Rużomberku na południu Czech, skąd pochodził rycerz, który w XIII wieku założył ich miasto.

- Jestem zachwycony Krumlovem i Rużomberkiem - opowiada Paweł Szymkowicz, który był przewodnikiem grupy. - Piękna jest Czeska Szwajcaria, położona przy niemieckiej granicy. Skalne miasta, zamki, niesamowity przełom Łaby z wysokimi urwiskami. Nieco bliżej mamy Morawski Kras i znaną Przepaść Macochy oraz znajdujący się niedaleko piękny zamek Bouzov. Ale gdybym miał coś szczególnie polecić, zawsze powiem - Praga.

Bo do Pragi mamy bliżej niż do Warszawy. Z uzdrowisk w Kudowie Kłodzkiej codziennie wyjeżdżają do czeskiej stolicy autokary na popularne jednodniowe wycieczki. Podobne wypady organizują czasem biura turystyczne z Opola czy Głuchołaz. Z samych Głuchołaz można do Pragi dojechać czeskim pociągiem w ciągu ok. 4 godzin albo bezpośrednim autobusem z Jesenika.

- Nikt już nie jeździ do Pragi na zakupy - mówi Paweł Szymkowicz - Polacy chcą zwiedzać i są do tego coraz lepiej przygotowani. Stawiają przewodnikowi coraz większe wymagania. Jestem tam kilka razy w miesiącu i zawsze odkrywam coś nowego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska