Targi nto - nowe

Czeczeni pod murami Kremla

Lech Stepaniak
Lech Stepaniak
Lech Stepaniak
Znajdziemy terrorystów nawet w kiblu - obiecywał Władimir Putin. Rosjanie uznali, iż niezłomna postawa wobec Czeczenów daje perspektywę zakończenia konfliktu toczącego się z przerwami od 1994 roku.

W czwartek bojownicy Mansura Barajewa przynieśli wojnę pod mury Kremla. Kilkuset bezbronnych widzów teatru stało się zakładnikami gotowych na śmierć napastników. Zamachowcy zażądali zakończenia wojskowych operacji w Czeczenii.
Twarde deklaracje nie zapewniły bezpieczeństwa Rosjanom nawet w Moskwie, a walki u podnóża Kaukazu do dziś nie ustały.
Prezydent nie może zakończyć wojny w Czeczenii, ponieważ jest ona doskonałym interesem dla wojskowych rabujących od lat kraj wielkości polskiego województwa i przy okazji handlujących bronią z partyzantami.
Władimir Putin nie potrafi zatrzymać grup bojowników przenikających w dowolne miejsce, gdyż, jak zauważa deputowany do Dumy Wasilij Bykow, skorumpowane organy państwa "nie zauważają" ludzi obładowanych bronią i taszczących materiały wybuchowe.
Przywódca Rosji nie jest w stanie wyłapać partyzantów dlatego, że "ograniczona operacja antyterrorystyczna" w Czeczenii obróciła w ruinę kraj, a tzw. zaczystki dokonywane przez bezkarnych żołnierzy przynoszą gwałty, tortury i śmierć, budząc powszechną nienawiść do Moskwy.
Deputowany Jurij Szczekoczichin powiedział wprost: - Zajęcie teatru w Moskwie to porażka rosyjskiej polityki wobec Czeczenii. Nasze stawianie na siłę okazało się błędem. Za ten błąd - jak zwykle - płacą niewinni ludzie. Posługiwanie się terrorem jest zresztą równie tragiczną pomyłką lub... prowokacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska