Czekają na cud

Michał Lewandowski [email protected]
- Od stycznia dostaliśmy łącznie w ratach tylko 320 złotych - mówią pracownice PZO.
- Od stycznia dostaliśmy łącznie w ratach tylko 320 złotych - mówią pracownice PZO.
Wczoraj załoga Prudnickich Zakładów Obuwia zadecydowała w referendum, że nie będzie strajkować o zaległe pieniądze.

Przespaliśmy ostatnie lata
Marek Cembala, przewodniczący zakładowej "Solidarności": - Przyznaję, że jako związkowcy trochę przespaliśmy ostatnie lata. Ale zawierzyliśmy Radzie Nadzorczej PZO, gdzie byli przedstawiciele gminy. A burmistrz uspokajał nas, mówiąc, żebyśmy się nie martwili o firmę, bo Rada Nadzorcza patrzy prezesowi na ręce i nie pozwoli, aby wydarzyło się coś złego. Stało się inaczej.

W Prudnickich Zakładach Obuwia (PZO) pracuje około 450 osób. W referendum, zorganizowanym przez Komitet Protestacyjny, wzięła udział większość:
- 43 osoby chciały strajkować, 117 osób było przeciwnych, a 3 głosy oddano nieważne - informuje Franciszek Worożański, szef branżowych związków zawodowych. - Co będzie dalej? Mamy spisane z prezesem porozumienie, że wszystkie pieniądze, jakie wpłyną do zakładu, przeznaczy na wypłaty dla pracowników, którym zakład zalega ponad pół miliona złotych. Od stycznia praktycznie nie dostajemy pensji.

PZO jest obecnie na powrót własnością "Primusa", spółki Skarbu Państwa, od której PZO oddzieliło się w sierpniu 2002 roku jako spółka gminna. Sytuacja obu spółek jest dramatyczna - łącznie są winne dłużnikom ponad 7 milionów złotych.
- PZO startowało z gotówką w kwocie 1,5 mln od gminy i zapasem butów za prawie pół miliona - mówi Krystyna Murat, prezes "Primusa". - Firma była jednak źle zarządzana, co doprowadziło do krachu. Sprawę badają organy ścigania.
Gminie interes z butami też nie wyszedł na dobre - straciła na nim półtora miliona złotych ("Pimus" odkupił od niej udziały w PZO zaledwie za 200 tysięcy i to w ratach). Oponenci burmistrza Zenona Kowalczyka zarzucają mu, że za te pieniądze kupił sobie głosy załogi i tym samym drugą kadencję.

Stratni są również pracownicy - w ciągu ostatnich lat z prawie 900-osobowej załogi zostało 250 osób, a od stycznia tego roku PZO przestało praktycznie płacić pensje. 23 lutego załoga zawiązała komitet protestacyjny i przeprowadziła strajk ostrzegawczy.
- Przeprowadziłam z nimi rozmowy, tłumacząc, że protesty nic nie dadzą - powiedziała "NTO" Krystyna Murat. - Strajki doprowadzą do zerwania już podpisanych kontraktów i żadna garbarnia nie da nam na kredyt skór, a na pieniądze z banków od dawna nie możemy liczyć.
27 lutego prezesowie obu spółek ("Primusa" i PZO) złożyli w sądzie gospodarczym w Opolu wniosek o upadłość.
- Od września w departamencie pomocy publicznej ministerstwa skarbu leży nasz wniosek o 2,5-milionową pomoc - mówi Krystyna Murat. - Wyjścia są zatem dwa: albo dostaniemy pomoc i wyjdziemy na prostą, albo do zakładu wejdzie syndyk. Najlepiej ten sam do obu firm, gorzej, jeśli będzie ich dwóch z dwiema koncepcjami naprawy firmy.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska