Czekając na kuracjuszy

Jacek Szwedkowicz
Głuchołazy postawiły krzyżyk na miejscowym niewydolnym przemyśle, z powrotem chcą być gminą-uzdrowiskiem.

Fabryka mebli - w upadłości, ludzie jak jeden mąż otrzymali wypowiedzenia z pracy. Armatury - zrestrukturyzowane, odchudzone kadrowo. Omex - sprzedany w prywatne ręce, załoga zredukowana. Papiernia, Renifer, Galmet - zatrudnienie, w porównaniu do niegdysiejszego, śladowe... - Uwiąd lokalnego przemysłu sprawił, że mamy dziś w ginie blisko trzy tysiące bezrobotnych - puentuje tę wyliczankę Jan Szawdylas, burmistrz Głuchołaz.
Precyzyjniej: bezrobotnych jest 2830. W tym połowa to kobiety. Na koniec lipca br. stopa bezrobocia w gminie sięgała 24 proc. Najgorsze jednak, że aż 2100 osobom pozostającym bez pracy przestało już przysługiwać prawo do zasiłku. Z czego więc żyją ci ludzie? Urząd miasta i gminy dysponuje analizami, które każą szacować, iż część spośród bezrobotnych dorabia na czarno u okolicznych rolników i na prywatnych budowach. Część utrzymuje się dzięki wyjazdom na saksy do Niemiec. Pozostali natomiast żyją ze sprzedaży tego, co przytaszczą w siatkach ze sklepów w Czechach.

W siatkach zaś taszczy się głównie alkohol. W ilościach nie podlegających ocleniu. Zerowa stawka celna, spore różnice w cenach gwarantujące niezłe przebicie i "mrówki" (czyli ci, którzy kursują z butelkami przez granicę nawet po kilka razy dziennie), nie mogą uskarżać się na biedę. Pod warunkiem oczywiście, że mają stałych odbiorców na wnoszone z Czech spirytualia. - Zjawisko jest - potwierdza Szawdylas - ale nie przecaniałbym jego roli w procesie "pokątnego" wygaszania bezrobocia. A Wojciech Pilarski, reprezentant administratora pensjonatu Opawa należącego do Krajowego Związku Spółdzielczości Mieszkaniowej, dodaje, że ostatecznie woli "mrówkę" od złodzieja. Oto niedawno do pokoi zajmowanych w Opawie przez Francuzów, a potem Niemców włamano się, zabierając stamtąd między innymi sprzęt fotograficzny. Sprawcą, który te przedmioty usiłował następnie spieniężyć w lombardzie, okazał się jeden z miejscowych pozbawionych uprawnień do zasiłku bezrobotnych.
Co robić, aby w Głuchołazach i gminie liczba pozostających bez pracy oddaliła się od stanu alarmowego? Lokalny samorząd pokłada spore nadzieje w firmach papierniczych, tych z kapitałem austriackim i niemieckim. Szykują się tam nowe inwestycje, w rezultacie powstaną nowe miejsca pracy, tylko patrzeć, jak zostanie ogłoszony nabór kadrowy.

Burmistrza Szawdylasa cieszy taka perspektywa. Jednak w Głuchołazach to nie dzięki przemysłowi zamierza się schodzić w dół z bezrobociem. Plan przestrzennego zagospodarowania tego regionu zakłada w pierwszej kolejności rozwój turystyki oraz przywrócenie miastu i gminie funkcji ośrodka sanatoryjno-uzdrowiskowego. Przemawiają za tym nie tylko warunki przyrodniczo-lecznicze, jakimi dysponują Głuchołazy, Jarnołtówek czy Pokrzywna, ale przede wszystkim zdrowa kalkulacja. Z tej zaś wynika, że jeden kuracjusz to jednocześnie półtorej osoby do jego obsługi! Kolejne korzyści rokuje ustawa o gminach-uzdrowiskach, którą Sejm już przyjął, a która tylko czeka na opublikowanie. Szawdylas miał jej tekst w ręku. Wyczytał, że wszystko, co gmina zaoferuje na zachętę inwestorom zainteresowanym rozbudową bazy sanatoryjnej i uzdrowiskowej (choćby ulgi w podatku od nieruchomości), będzie jej zwrócone co do grosza przez budżet państwa. - Trudno o lepszy interes - powtarza burmistrz. - Z jednej strony spadek bezrobocia, z drugiej - pogodzenie rozwoju gminy z ekologią.

Ale to wszystko to dopiero przyszłość. Dziś na aktywne formy zwalczania bezrobocia wciąż brakuje w gminie pieniędzy. Jedyne, na co ją stać, to otworzyć w Głuchołazach "sklep z pracą" oraz punkt informacyjno-doradczy dla osób chcących podjąć działalność gospodarczą. W pierwszej sprawie Jan Szawdylas już się dogadał z szefostwem Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie. On zapewnia lokal w Centrum Informacji Turystycznej przy baszcie, PUP natomiast zatrudni na swój koszt dwie osoby do obsługi poszukujących pracy za pośrednictwem sklepu; wkrótce powinno dojść do otwarcia tej placówki. Podobnie ze wspomnianym punktem doradczym dla przyszłych małych przedsiębiorców. To nic, że o przepisach i warunkach towarzyszących zakładaniu własnych firm można się dowiadywać w wydziale działalności gospodarczej UMiG. W myśl porzekadła, że od przybytku głowa nie boli, bardzo się przyda - zdaniem burmistrza - jeszcze jedno takie źródło. Ale już o profilu wybitnie doradczym. By zainteresowani nie podejmowali chybionych lub niedowarzonych decyzji, które potem prowadzą do plajty. Ta inicjatywa nie wzięła się zresztą z sufitu. O ile jeszcze do niedawna funkcjonowało w gminie 3840 prywatnych firm i zakładów, to dziś ich liczba skurczyła się do 2390.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska