Czekając na nieszczęście

Joanna Forysiak
- Boję się wychodzić na balkon, żeby mi kawałek tynku na głowę nie spadł - skarży się pani Cz. z ulicy Zjednoczenia w Nysie.

Państwo Cz. mieszkają w pięknej, zabytkowej kamienicy, która, gdyby wyremontować jej elewację, mogłaby być prawdziwą perełką miasta. Niestety, dla lokatorów nie jest to żadną przyjemnością. - Wprowadziliśmy się tu w 1990 roku i od tego czasu co kilka miesięcy na nasz balkon spadają odłupane kawałki tynku - opowiada zaniepokojona pani Cz. - W lecie dzieci nie mogą się tam bawić, bo się boję, że dostaną w głowę. W zeszłym roku była u mnie siostra, zdążyła chwycić za klamkę drzwi balkonowych, a tu jak nie runie z góry! Ja dłużej nerwowo nie wytrzymam, niech mi jakiś daszek założą albo coś, bo boję się na własny balkon wychodzić.

Lokatorzy wielokrotnie interweniowali w tej sprawie, ale ciągle słyszeli tylko, że nie ma pieniędzy na tak kosztowne remonty. - Tu nie chodzi tylko o mnie i moją rodzinę - przekonuje pani Cz. - Przecież ludzie chodzą pod naszymi balkonami, im też grozi niebezpieczeństwo. Nikt się tym nie interesuje. Pozostaje tylko wyczekiwać, aż wydarzy się jakieś nieszczęście.
Kamienicą przy ul. Zjednoczenia administruje wspólnota mieszkaniowa nr 87. - Co prawda państwo Cz. nie wykupili mieszkania, ale i tak we wszystkich sprawach dotyczących budynku powinni interweniować w zarządzie tej wspólnoty, czyli u właściciela - tłumaczy Kazimierz Wawryczuk, kierownik działu administracji PGM "Lokator". - Nowi właściciele borykają się natomiast z problemami finansowymi, bo sami muszą dbać o całość obiektu, elewację, dach, części wspólne, których remont pochłania ogromne pieniądze. Gmina nie ma obowiązku wyremontować całej kamienicy, partycypuje tylko w części kosztów, proporcjonalnie do tego, ilu mieszkań jest właścicielem.
Danuta Świderska, która reprezentuje gminę we wspólnocie mieszkaniowej nr 87, administrującej kamienicą przy Zjednoczenia, twierdzi, iż pieniądze na remont zbierane są cały czas, ale miną jeszcze dwa, trzy lata, nim wszystkie elewacje zostaną gruntownie odnowione. - Naprawa balkonu kosztuje około 5 tysięcy złotych - mówi Danuta Świderska. - To duża kwota, jeśli uda nam się w tym roku wyremontować jedną stronę budynku, będzie bardzo dobrze.

Dodatkowym problemem jest fakt, iż zabytkowe kamienice podlegają konserwatorowi zabytków, który musi wydać zgodę na prowadzenie prac, obwarowuje je także wieloma warunkami. Niestety, choć zalecenia konserwatora podrażają znacznie koszty remontu, nie daje on na niego pieniędzy. Tymczasem stan obiektów jest prawie tragiczny. Administracja rozważa nawet, czy najemcom i lokatorom nie zakazać korzystania z balkonów do czasu remontu dla ich własnego bezpieczeństwa.

Co mają więc robić państwo Cz., którym tynk spada na głowę? - W takiej sytuacji wystarczy zadzwonić do nas, do PGM, i zgłosić, że odstający tynk zagraża mieszkańcom - wyjaśnia Danuta Świderska. - Wtedy od razu informujemy odpowiednią firmę, która go zbija, by nic nikomu nie spadło na głowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska