Sezon narciarski w pełni i codziennie dziesiątki samochodów mkną z całej Opolszczyzny przez Głuchołazy do ośrodków narciarskich w czeskich Jesenikach. Wybierając trasę przez Konradów - Zlate Hory należy jednak uważać na panujące tam warunki.
- W czasie ferii wybrałem się z rodziną na kilka dni do Jarnołtówka, skąd codziennie jeździłem na stok Bohemaland w Zlatych Horach - opowiada Krzysztof z Opola, wierny czytelnik nto. - Droga wojewódzka po polskiej stronie granicy była utrzymana bardzo dobrze, na czarno. Tymczasem ledwie przekraczałem dawne przejście graniczne w Konradowie, wjeżdżało się w nie odgarnięty rozjeżdżony śnieg.
Czarna nawierzchnia pojawiała się znów dopiero na wysokości pierwszych domów w Zlatych Horach i potem była utrzymywana dobrze. Jeździło się tam bardzo niebezpiecznie. Byłem nawet świadkiem, jak przede mną jeden z samochodów wjechał do rowu. Nie rozumiem postępowania czeskich władz. Czyżby nie zależało im na narciarzach z Polski, skoro przygotowali dla nich takie utrudnienie w podróży?
- Droga jest odśnieżana w zimie, ale nie jest posypywana solą, tylko szutrem. Nie rozumiem, dlaczego są skargi kierowców - odpowiada starosta (burmistrz) Zlatych Hor Milan Rac. - Nie możemy stosować na tym odcinku soli z powodu dwóch stref ochronnych leżących w pobliżu. Niedaleko znajdują się ujęcia wody dla miasta Zlate Hory. Poza tym leżące przy drodze obok granicy Zlate Jeziorko jest obszarem ochrony przyrody Natura 2000 i też wymaga ochrony.
Starosta Mila Rac zastrzegał, że ta trasa nie jest własnością gminy. Obiecał jednak, że przekaże uwagi polskich narciarzy administratorowi drogi.
I chyba rzeczywiście tak się stało, bowiem od kilku dni trasa z Głuchołaz do Zlatych Hor jest utrzymana w idealnych warunkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?