Czeski żużlowiec wybrał Opole

Tadeusz Wyspiański
Lubos Tomicek z optymizmem patrzy na nowy sezon.
Lubos Tomicek z optymizmem patrzy na nowy sezon.
Rozmowa z Lubosem Tomickiem, 22-letnim reprezentantem Czech i nowym zawodnikiem II-ligowego Kolejarza Opole.

Młody żużlowiec jest nadzieją czeskiego speedway'a. Wywodzi się z żużlowej rodziny. Na torze startowali nieżyjący już dziadek Lubos oraz ojciec Lubos, z którym ścigał się m.in. Jerzy Szczakiel.

- Wybrał Pan ofertę z drugiej ligi. Dlaczego?
- Chciałem po prostu jeździć w Polsce. Opole to mój trzeci klub w waszym kraju po Lublinie i Ostrowie. Ofert z ekstraligi nie było, miałem kilka z pierwszej i drugiej ligi, na przykład z Daugavpils i Miskolca. Wybrałem Opole, bo wiele dobrego słyszałem o tym klubie od starszych kolegów, którzy tu startowali - Pavla Ondrasika i Bo Brhela - a także z powodów logistycznych. Z Pragi jest tu blisko.

- W ubiegłym sezonie dobrze zaprezentował się pan w Grand Prix Czech. Kilka miesięcy temu w Grand Prix Challenge w Vojens był o krok od awansu do światowej elity. Jest pan pierwszym rezerwowym cyklu. Czy starty w drugiej lidze to nie jest pewnego rodzaju degradacja?
- Nie myślę tak. W tym roku chcę jak najwięcej jeździć i jak najwięcej się nauczyć. Będę startował w najwyższych ligach w Anglii, Danii, Szwecji i Czechach. Chcę też powalczyć o awans do Grand Prix. W tamtych ligach chcę się pokazać z jak najlepszej strony, ale wiem, że jeżdżą tam zawodnicy ze światowej czołówki. Natomiast - tak uważam - w polskiej drugiej lidze chciałbym być liderem waszego zespołu i pomóc mu w awansie. Patrząc na nazwiska, to ta druga liga będzie w tym roku bardzo mocna i dostarczy kibicom wiele emocji. Nie będzie łatwych meczów.

- Co robił Pan w przerwie między startami? Był czas na czeskie piwko?
- Zrobiłem sobie miesięczne wakacje, podczas których zapomniałem o sporcie. Po nich rozpocząłem przygotowania ogólnorozwojowe. Cały czas dużo też pracuję nad kondycją, by wytrzymać ten niewątpliwie ciężki sezon. A co do piwa, to rzadko sobie na nie pozwalam, a w sezonie właściwie zapominam jak ono smakuje.

- Stawia pan sobie wysokie cele. Jak chce pan to wszystko pogodzić, jaki sprzęt przygotował pan na ten sezon?
- Właśnie pracuję z zespołem nad logistyką. Jest to dość skomplikowane zadanie. Szukamy połączeń lotniczych i promowych by jak najszybciej przemieszczać się z kraju do kraju. W niektórych tygodniach będę musiał jeździć nawet trzy, cztery mecze w różnych ligach. Sprzętowo jestem dobrze zabezpieczony. Po dobrym występie w GP Challenge zostałem jeźdźcem fabrycznym Jawy. Dlatego sprzedałem cały sprzęt, jakiego używałem w ubiegłym roku. Teraz mam sześć nowych motocykli i po dwa JRM-y (tak teraz nazywa się czeski produkt - dop. red.) przygotowałem na ligi angielską i szwedzką oraz tory kontynentalne.
- A propos torów - woli pan krótsze czy dłuższe?
- Wychowałem się na krótkim torze i na takich, a wiem, że podobny jest w Opolu, zdecydowanie lepiej mi się jeździ. Jednak jako profesjonalista muszę sobie radzić w każdych warunkach.

- Jaki dorobek punktowy będzie dla pana satysfakcjonujący?
- Zdobywanie kompletów w każdym meczu jest niemożliwe, ale w każdej z lig chciałbym kończyć zawody z dwucyfrową zdobyczą punktową i nie mieć wpadek w żadnym spotkaniu. Chcę cały sezon przejechać na równym i wysokim poziomie.

- Co pan wie o swoim nowym zespole?
- Znam wielu zawodników, którzy w tym roku będą jeździć w Opolu. Z niektórymi wcześniej miałem okazję już się ścigać, ale z nowymi kolegami jeszcze nie miałem okazji się spotkać. Myślę, że nastąpi to niebawem, kiedy będzie zgrupowanie. Powiem tyle - nie mogę się już doczekać nowego sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska