Paweł Tomalik z Next Level BJJ triumfował w kategorii czarnych pasów master waga średnia, a w wadze ciężkiej najlepszy był Leszek Jaremkowski (Forca Brava). Z kolei kolega klubowy tego drugiego, Livio Victoriano, zdobył srebro w purpurowych pasach waga ultra ciężka i brąz w formule No-Gi.
Podczas trzydniowych zmagań w Rzymie startowało blisko 3000 zawodników z całego kontynentu, a ważniejsze od tej imprezy w tej odmianie tego sportu są tylko mistrzostwa Europy, nic więc dziwnego, że panowie tym bardziej cenią sobie te triumfy.
- To zdecydowanie największy sukces w mojej karierze, do tego przyszedł chyba szybciej niż myślałem, tym bardziej, że ten czarny pas w którym rywalizowałem, mam od blisko pół roku - nie kryje radości ten pierwszy, który w wielkim finale pokonał Anglika Charlesa McDonalda, jednak jak sam przyznaje najtrudniejsza była dla niego walka ćwierćfinałowa. -Rywal z Rosji cały czas atakował, ale udało się to przetrzymać, a potem trafiłem na dwóch zawodowych fighterów, jednak jak się okazało byłem, od nich lepiej przygotowany - zaznacza Tomalik.
Jak sam przyznaje do tej imprezy w pewien sposób zaczął przygotowywać się jednak już… na poprzedniej. - Wówczas byłem pierwszy raz i przekonałem się jak bardzo byłem nieprzygotowany na pewne rzeczy. Przytłoczyła mnie ta impreza i to była dla mnie kompletna porażka. Dlatego do tej edycji zacząłem przygotowywać się już wówczas. Sporządziłem chociażby odpowiednie notatki, plan i działałem, ale też na pewno nie jestem zwolennikiem katorżnych treningów - zaznacza.
Jaremkowski z kolei wygrał podobny tytuł dwa lata temu, jednak przez to wcale nie czuł się pewniej jadąc do Włoch, gdyż we wrześniu doznał kontuzji i musiał być operowany przez co przygotowania zaczął w połowie stycznia, a i tak na dobrą sprawę nie wiedział czy będzie mógł startować.
- Byłem bardzo zły, bo musiałem odpuścić mistrzostwa Polski, a jak wiadomo czas ucieka i młodszy już nie będę, mobilizacja była jednak bardzo duża, to świetny czas, a koledzy klubowi na treningach spisali się na medal - przyznawał dodając, iż na samych zawodach każda walka był trudna, a w tej decydującej jego wyższość musiał uznać Fin Mika Kaarela. - Sukces dla mnie to nie moje wyniki, to medale moich zawodników ze sportowych imprez i oglądanie ich jak dorastają i stają się dzięki sportom walki odpowiedzialnymi i dobrymi ludźmi - podkreśla skromnie Jaremkowski, który jest głównym trenerem w Forca Brava podobnie jak Tomalik w Next Level.
Poza nim i Victoriano z ich klubu do Rzymu pojechał jeszcze Paweł Zelek, który był blisko podium w niebieskich pasach, ale ostatecznie ukończył zmagania tuż za podium.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?