Czujcie się skreśleni

Rys. Andrzej Czyczyło
Rys. Andrzej Czyczyło
- Chroń mnie Boże od takich przyjaciół, bo z wrogami poradzę sobie sam - skomentował Stanisław Dolata ogłoszoną wczoraj decyzję opolskiego SLD o skreśleniu go z listy kandydatów.

Obok byłego szefa Rady Miasta Opola i obecnego radnego na liście skreślonych znaleźli się: Marcin Majszczyk i Stanisław Strzęp. Podczas wczorajszej konferencji prasowej sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD, Tomasz Garbowski konsekwentnie unikał jasnej odpowiedzi na pytania dziennikarzy o konkretne powody tej decyzji. Tłumaczył jedynie, że członkowie SLD, także kandydaci z jego rekomendacji, muszą spełniać wyraźnie zarysowane kryteria etyczne. Jeśli - jego zdaniem - na kandydacie ciąży choćby cień niewyjaśnionego podejrzenia, że tych zasad nie spełnia, decyzja odpowiedniej instancji musi być jednoznaczna. Dla dobra ugrupowania kandydatura musi być wycofana.

Marcin Majszczyk, radny SLD:
- To co najmniej dziwne, ale o decyzji skreślenia mnie z listy radnych dowiedziałem się przypadkiem. Teraz słyszę o konferencji prasowej, podczas której sprawa została publicznie nagłośniona. Mogę powiedzieć tylko tyle - zaraz idę do posła Szteligi, żeby dowiedzieć się, jakie były motywy wycofania mnie z listy. Na pewno odwołam się do partyjnej wyższej instancji.
Jerzy Szteliga: - Decyzja o skreśleniu z listy jest decyzją polityczną. To nie wyrok sądowy, zatem nie będę nikomu składał pisemnych wyjaśnień. Przypomnę też, że zgodnie z przyjętą w SLD procedurą wyborczą, rozstrzygnięcia lokalnych instancji są ostateczne. Tak też się stało i nie ma sensu, by ci panowie ciągnęli tę sprawę.

Zarząd Wojewódzki SLD wycofał trzech kandydatów z list po - jak poinformował Garbowski - długich i ostrych sporach i w głosowaniu tajnym. Zdaniem Szteligi, cała trójka miała wcześniej wystarczająco wiele sygnałów świadczących o tym, że ich kandydowanie wzbudza kontrowersje w samym SLD.

- A to ciekawe - mówi Stanisław Dolata (członek Rady Wojewódzkiej SLD). - Kilkanaście dni temu moja kandydatura została zaakceptowana przez zarząd wojewódzki. Czy w międzyczasie zdarzyło się coś takiego, co radykalnie odmieniło pogląd kolegów z SLD na moją osobę?
Dolata ma do Szteligi żal: - Jestem dorosłym człowiekiem. Można było przyjść do mnie i powiedzieć: Staszek - twoja osoba komplikuje sytuację innym naszym kandydatom. Zrezygnuj, jeśli nie chcesz obniżyć szans wyborczych partii. Pewnie zrezygnowałbym. Nie muszę być radnym. Nie utrzymuję się z polityki. Ale o tym, że nie jestem kandydatem słyszę po raz pierwszy od pana. To mi przypomina dawne praktyki, gdy o swoim odwołaniu człowiek dowiadywał się, przeglądając poranną prasę.
Szteliga: - Zarząd podjął dramatyczną decyzję, po ostrej dyskusji. Zwyciężyła jednak zasada, którą przyjęliśmy jako fundamentalną przy tworzeniu list. Nasi kandydaci muszą być jak żony Cezara - poza wszelkim podejrzeniem. Większością głosów zarząd uznał, że trzech kolegów nie spełnia tego kryterium.
Dolata: - Zrobiłem kiedyś rzecz z punktu widzenia Szteligi niewybaczalną. Zgodziłem się - chcąc nie chcąc - kandydować na stanowisko szefa rady wojewódzkiej. Wprawdzie przegrałem z nim, ale od tego zdarzenia i od czasu odwołania mnie z funkcji szefa rady miasta wyczuwałem atmosferę nagonki na mnie. Teraz, gdy poziom kultury politycznej kilku osób stał się dla mnie jasny, zastanowię się, czy pozostać w SLD i czy niektórych kolegów nadal określać tym mianem.

W kuluarach opolskiego SLD nikt nie ma wątpliwości: Majszczykowi zaszkodziło mieszkanie, które dostał z puli miasta, później zaś miał je zamienić na dużo większe oraz - jak plotka głosi - przyspieszyć wyremontowanie budynku. Dolacie część SLD nie wybaczyła faktu bycia szefem rady nadzorczej "Dobrych Domów", budowanych w atmosferze skandalu. Stanisławowi Strzępowi Sojusz nie zapomniał, że gdy ważyły się losy SLD-owskiego prezydenta miasta, on wyszedł z sali na czas głosowania.
Dolata: - Dorabiano mi już różne niesamowite historie. Także tę, że mam córkę-biznesmena, której załatwiłem mieszkanie w "Dobrych Domach". To prawie prawda: prawie, bo nie mam córki, lecz syna, który biznesmenem nie jest, a gdy wyraził chęć kupna mieszkania w tych domach, ja zrezygnowałem z przewodniczenia radzie nadzorczej po to właśnie, by nie dawać powodu do snucia plotek.
Szteliga: - Nikt z zarządu wojewódzkiego nie podejmował decyzji o skreśleniu kolegów z lekkim sercem. Większość, która opowiedziała się za takim rozwiązaniem, uznała, że interes partii ważniejszy jest od interesu konkretnego człowieka.
Stanisław Strzęp był wczoraj nieuchwytny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska