Czy będą odwołania w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim?

Daniel Polak
Starosta Artur Widłak i jego zastępczyni Gabriela Tomik przetrwali polityczną burzę, jaka rozpętała się tego lata.
Starosta Artur Widłak i jego zastępczyni Gabriela Tomik przetrwali polityczną burzę, jaka rozpętała się tego lata. Daniel Polak
Starosta kędzierzyńsko-kozielski i reszta zarządu zachowali swoje funkcje. Jesienią może jednak zostać przeprowadzona kolejna próba ich odwołania.

Cisza przed burzą - tak sytuację w samorządzie powiatowym komentują niektórzy radni. Na wtorkowej sesji rady nie głosowali nad odwołaniem zarządu powiatu, choć jeszcze 1,5 miesiąca temu część nich miała takie plany. Sprawa dotyczyła nieudzielenia staroście Arturowi Widłakowi i jego współpracownikom absolutorium za wykonanie zeszłorocznego budżetu, co było jednoznaczne ze złożeniem wniosku o odwołanie zarządu.

Radni podjęli taką uchwałę w czerwcu, zarzucając mu, że źle wykonywał budżet. Swojej oceny nie poparli jednak konkretnymi argumentami, na co uwagę zwróciła Regionalna Izba Obrachunkowa. Ta uznała, że zeszłoroczny budżet został wykonany bez zarzutu, uchylając jednocześnie uchwałę o nieudzieleniu owego absolutorium.

Radni przyjęli argumenty izby i nie głosowali nad odwołaniem Widłaka oraz jego najbliższych współpracowników. Co nie oznacza, że polityczna jesień w powiecie musi być spokojna. Wśród samorządowców krążą plotki, że już niedługo ma się pojawić kolejny wniosek o odwołanie zarządu. Za tą inicjatywą rzekomo ma stać Platforma Obywatelska. - W najbliższych dniach na pewno takiego wniosku składać nie będziemy. A co będzie dalej, tego na dziś nie jestem w stanie powiedzieć - z rezerwą do tych pogłosek odnosi się Małgorzata Tudaj, radna powiatowa z PO i jednocześnie szefowa struktur tej partii w Kędzierzynie-Koźlu.
Odwołanie zarządu wciąż może być jednak bardzo trudne. O ile w oparciu o sprawę absolutorium wystarczyło do tego 11 z 21 radnych, o tyle w przypadku standardowego wniosku potrzeba do tego 13 głosów. Tak skonstruowane prawo w praktyce ma chronić zarząd powiatu przed pochopnymi decyzjami radnych o odwoływaniu i powoływani kolejnych zarządów, co w praktyce może paraliżować pracę samorządu.

Obecnie Platforma w radzie może liczyć na sześć szabel. Na zmianą zarządu zależeć może też Mniejszości Niemieckiej, która chciałaby powrócić do władzy (współrządziła powiatem od początku jego istnienia aż do 2011 roku). Mniejszość ma 5 członków, co oznacza, że do przeprowadzenia tej politycznej operacji potrzeba jeszcze dwóch radnych.

Mało realne wydaje się, że udział w niej wspólnie z PO chciałby wziąć udział Komitet Tomasza Wantuły, który osłabiony przejściem jednego z radnych do Platformy ma teraz w radzie czterech przedstawicieli. Przeciwny temu jest także SLD, który zwrócił już uwagę, że w samorządzie powiatowym za dużo mówi się o polityce, a za mało o merytorycznej pracy. W tej sytuacji stawką w grze mogliby być radni PSL-u (2) i PiS (1).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska