Czy na Opolszczyźnie mogą być dwie pumy?

Krzysztof Strauchmann
Jeśli wierzyć relacjom świadków, po Opolszczyźnie prawdopodobnie krążą dwa duże drapieżniki.
Wielkiego drapieznika sfilmowal w piątek przed poludniem turysta z Niemiec.

Puma sfilmowana pod Rogowem

W Rogowie Opolskim sfilmowano i obserwowano w piątek kota o jasnej sierści. Taki sam wcześniej pojawił się w Samborowicach i Grabówce.

Drapieżnik widziany pod Głubczycami, w Świerczynie, w Gierałtowicach i sfilmowany w Dobieszowie był zdecydowanie ciemniejszy. Obecnością dwóch osobników można wytłumaczyć dużą liczbę relacji świadków i informacji o zagryzionych sarnach z odległych miejsc województwa.

Myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego sprawdzają wszystkie informacje i ciągle mają nadzieję, że drapieżnika lub drapieżniki uda się schwytać. Być może jednak przyjdzie się nam pogodzić z ich obecnością.

- Na filmie z Rogowa Opolskiego jest to samo zwierzę, które było pod naszym domem - zapewnia Jutta Cycoń z Samborowic, która razem z córką Anną obserwowała drapieżnika przez kilkanaście minut po południu 25 marca.
- Codziennie obserwuję przez to samo okno koty, bażanty, sarny. Nie mogłam pomylić drapieżnika ze zwykłym kotem czy psem - zapewnia pani Jutta.

- Nareszcie ktoś go sfilmował - dodaje Anna Hermet. - Muszą go chyba złapać, żeby przekonać największych niedowiarków.

Lech Kubat, który widział drapieżnika 21 marca na drodze pod Głubczycami, jest przekonany, że miał do czynienia z innym kotem.

- Na sto procent widziałem inne zwierzę - przekonuje mieszkaniec Głubczyc. - Kot na filmie jest płowy, jakby żółty. Ten, który przeskoczył przez mój samochód, był ciemny.

To nie pierwsza rozbieżność w opisach. Łowczy Wojciech Plewka sam widział kota na początku kwietnia w młodniku we wsi Grabówka w gminie Bierawa. Szedł jego tropem, gdy nagle ukazała mu się puma o jasnym umaszczeniu. Na drapieżnego kota wskazywały jednoznacznie ślady na ziemi.

- Potem poszedłem obserwować z podobnej odległości pumy w opolskim zoo - opowiada łowczy. - Wyglądały identycznie jak osobnik z Grabówki, choć ten na wolności był młodszy.
Kilka dni później w Świerczynie ciemnego kota obserwował inny myśliwy - Hubert Wiśniewski.
- Różnice w kolorze mogą wynikać ze zmiany tła, innego oświetlenia na miejscu - podejrzewa łowczy Plewka. - Nikt dotychczas nie widział dwóch kotów naraz. Nie mamy żadnych dowodów na to, że drapieżników jest więcej, choć ja też słyszałem plotki o pięciu, które rzekomo uciekły z czeskiej hodowli.

Władze czeskiego województwa ołomunieckiego w piśmie do wojewody opolskiego zaprzeczyły, żeby dziki kot uciekł z hodowli na ich terenie. Pod Ołomuńcem jest prywatne zoo z drapieżnikami.

- Czekamy na podobną informację z Ostrawy - mówi Henryk Ferster, dyrektor wojewódzkiego wydziału kryzysowego.

Do wczoraj myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego sprawdzili 38 informacji o zagryzionych sarnach i naocznych świadkach drapieżnika. Tylko 3 wiadomości uznali za wiarygodne. Wczoraj kolejny alarm zgłoszono pod Głubczycami. Obserwowane zwierzę okazało się psem. Odrzucono też wersję, że drapieżnik był w Twardawie koło Głogówka, gdzie nakręciła go z odległości kilometra jedna z mieszkanek (ten film nigdy nie trafił do mediów).

- Wystawiliśmy tam ambonę i dwie doby pilnowaliśmy tego miejsca - opowiada Wojciech Plewka. - Wreszcie myśliwi zauważyli domowego kota o takim samym ubarwieniu, który kręcił się w tamtym miejscu. To jego sfilmowano.

Myśliwi nadal będą sprawdzać każdą wiarygodną informację o drapieżniku. Opracowali strategię jego złapania. Nad miejscem, gdzie zlokalizują świeży trop pumy, rozwieszą 30-metrową siatkę. Spadnie na drapieżnika wracającego na żer, tak jak to ma w zwyczaju. Wśród fachowców pojawiły się opinie, że kot może żyć w naszym sąsiedztwie od dawna. Zrobił się aktywny w marcu, bo sprawdza teren w poszukiwaniu partnerki. Od ekologów słychać postulaty, że drapieżnika należy zostawić w spokoju, skoro i tak nie możemy go złapać. Nie atakuje człowieka, a może być lokalną atrakcją.

- Straty w zwierzynie leśnej, powodowane przez jednego drapieżnika, nie są duże - mówi łowczy wojewódzki. - On atakuje przede wszystkim sztuki słabsze i wspomaga naturalną selekcję. W ciągu ostatnich lat zadomowiły się u nas zupełnie nowe gatunki: jenot, szop pracz, na które już polujemy, bo powodują spore straty w drobnej zwierzynie. W tym przypadku może być podobnie.
W Meksyku i USA obserwuje się ostatnio ekspansję drapieżnych kotów na tereny zamieszkane przez człowieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska