Czy opolscy policjanci kupowali magisterki

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Archiwum
W aferę z kupowaniem prac magisterskich i licencjackich może być zamieszanych co najmniej siedmiu funkcjonariuszy. Sprawę bada prokuratura.

Sprawa wyszła na jaw w ubiegłym roku. To wtedy pojawiły się podejrzenia, że grupa policjantów kupiła prace magisterskie, a następnie przedstawiła je i obroniła jako własne. - Zabezpieczono twardy dysk komputera należącego do mężczyzny, który pisał prace na zamówienie - opowiada osoba znająca kulisy sprawy.

- On prowadził skrupulatne notatki, które w połączeniu z tym, co znajdowało się na dysku komputera, dało dosyć jasny obraz sytuacji.

Redakcja nto jest w posiadaniu potwierdzeń przelewów na konto mężczyzny z Tarnowskich Gór, który miał pisać prace na zamówienie. Oficjalnie chodziło o opłacenie "konsultacji". Cena każdej z nich wahała się od 200 do ponad 400 złotych.

Na przelewie figuruje nazwisko policjanta, zatrudnionego wówczas w jednej z komend powiatowych. Z naszych ustaleń wynika, że funkcjonariusze w towarzystwie innych, zaufanych mundurowych nie ukrywali tego, w jaki sposób można łatwo i tanio zdobyć stopień naukowy.

- W policji mówiło się o tym, że ten mężczyzna jest godny polecenia, więc wtajemniczeni funkcjonariusze zgłaszali się właśnie do niego - opowiada nasz informator. - Policjant to jest człowiek, od którego mamy prawo wymagać wzorowej postawy moralnej. Jak taki funkcjonariusz ma prawo wlepiać kierowcom mandaty np. za nie zapięte pasy, skoro sam popełnił przestępstwo, i to dużo poważniejsze? Zwłaszcza że tu nie chodziło o jednego policjanta.

Postępowanie w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Opolu. Śledczy wzięli pod lupę co najmniej 7 funkcjonariuszy, nie tylko z Opolszczyzny.

Na razie nie postawiono nikomu zarzutów, ale z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że sprawa jest rozwojowa, a w proceder kupowania prac magisterskich i licencjackich mogą być zamieszani kolejni policjanci z całej Polski, i to nie tylko szeregowi funkcjonariusze.
Policjanci, którzy działali nieuczciwie, nie robili tego, żeby poprawić sobie samopoczucie. Skończone studia dawały im możliwość awansu - opowiada nasz informator. - Najbardziej bulwersujące w tej historii jest to, że sprawa rypnęła się wiele miesięcy temu, a oni nadal są w służbie.

Z prośbą o wyjaśnienia zwróciliśmy się do Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Dociekaliśmy m.in., czy policjanci, których postępowanie budziło wątpliwości, zostali zawieszeni do czasu wyjaśnienia sprawy lub czy wdrożono wobec nich inne "środki ostrożności".

- My nic na ten temat nie wiemy, szkoda, że prokuratura nas o tym nie poinformowała - twierdzi kom. Marzena Grzegorczyk, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
Co innego słyszymy na jednej z prywatnych uczelni w Opolu, na której miał się obronić funkcjonariusz podejrzewany o nieuczciwe zdobycie stopnia naukowego. - Opolska policja poprosiła nas, żebyśmy udostępnili im tę wątpliwą pracę i tak też zrobiliśmy - wyjaśnia przedstawiciel uczelni.

Poprosiliśmy biuro prasowe KWP o wyjaśnienie tych rozbieżności, ale do czasu zamknięcia dzisiejszego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Mężczyzna, który miał pisać prace na zamówienie, prowadził firmę w Tarnowskich Górach, choć z jego usług miały korzystać osoby z całej Polski. Byli wśród nich nie tylko policjanci, ale również cywile. Prokuratura Rejonowa w Opolu bada policyjny wątek sprawy.

- Takie postępowania są bardzo skomplikowane - wyjaśnia prokurator Jacek Mikłuszka, zastępca prokuratora rejonowego w Opolu. - Jeśli nawet ktoś napisał taką pracę na zamówienie, to raczej nie przyzna się do tego, ponieważ byłby to dla niego strzał w stopę. Dlatego śledczy mają do wykonania mrówczą pracę, aby ustalić, czy doszło do przestępstwa.

Wiadomo, że wątpliwe prace analizują biegli. Prokuratura otrzymała już część opinii, ale na tym etapie nie ujawnia, co się w nich znalazło. - Kiedy będziemy mieli już wszystkie opinie, prokurator zdecyduje ewentualnie o postawieniu zarzutów oraz o tym, jakie mogłyby one być - tłumaczy prokurator Mikłuszka.

W grę może wchodzić np. wyłudzenie, poświadczenie nieprawdy (czyli dokumentu, który potwierdzałby zdobycie określonego stopnia naukowego) albo popełnienie plagiatu. Biegli, którzy analizują prace, sprawdzają, czy poszczególne ich fragmenty nie zostały powielane przez wiele osób i podpisywane jako ich własne.

Prokuratura na tym etapie o szczegółach sprawy mówi niewiele.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że materiał dowodowy zabezpieczony podczas przeszukania mieszkania mężczyzny z Tarnowskich Gór pozwala sądzić, że z jego usług mogło skorzystać nawet kilkaset osób w całym kraju.

Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów. Wszystkie opinie biegłych, którzy badają wątpliwe prace magisterskie i licencjackie, mają być znane pod koniec miesiąca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska