Czy Polacy sa hojni tylko gdy gra WOŚP?

fot. Sławomir Mielnik
W tym roku Opolanie podarowali Orkiestrze ponad 600 tys. zł.
W tym roku Opolanie podarowali Orkiestrze ponad 600 tys. zł. fot. Sławomir Mielnik
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy poprawia nam samopoczucie. Dzięki tej akcji co drugi Polak może się pochwalić, że dzieli się z potrzebującymi. Ale jeśli pominąć akcję Jurka Owsiaka, statystyki hojności gwałtownie spadają..

Brzeg, centrum miasta. Starsza pani, w wieku około 60 lat, przywołuje dwóch młodych, rosłych wolontariuszy chodzących po mieście z charakterystycznymi kolorowymi owsiakowymi puszkami.

Chłopcy podbiegają. - W czym pomóc? Może panią gdzieś podprowadzić? - dopytują życzliwie. Kobieta wyciąga z torebki zwitek banknotów i każdemu z nich wkłada do puszki po 500 zł. - Wszyscy w sztabie osłupieliśmy, kiedy opowiadali, co im się zdarzyło - wspomina Michał Dróbka, jeden z koordynatorów Orkiestry w Brzegu. - Snuliśmy domysły, skąd taka hojność, jak długo ta kobieta musiała odkładać taką sumę.

Młodych brzeskich wolontariuszy zaskoczyło także to, że akcję Owsiaka wsparła osoba, po której prędzej spodziewaliby się krytyki. Zdarzało się bowiem, że emeryci odmawiali im datku, bo twierdzili, że Owsiak źle rozlicza się z Orkiestry i mieli mu za złe organizowanie Przystanku Woodstock, który kojarzył im się z ryczącą muzyką i pijaństwem.

Podczas tegorocznej WOŚP w Brzegu zebrano 42 tys. zł, ale żaden ze 130 wolontariuszy nie doświadczył takiej hojności jak tamci kwestujący przed rokiem.

Dla kontrastu Michał Dróbka pamięta koncert, z którego dochód trafił do ofiar tornada z powiatu strzeleckiego. Bawiło się na nim 4000 osób. Udało się uzbierać 800 zł. - Byłem mocno rozczarowany. Gdyby każdy dał choćby po złotówce, to mielibyśmy ponad trzy razy więcej pieniędzy dla poszkodowanych - komentuje 20 letni student dziennikarstwa na Uniwersytecie Opolskim.

Jego zdaniem akcja Owsiaka cieszy się tak dużym poparciem, bo wielu ludziom wstyd nie dać ani złotówki, gdy wszystkie media trąbią o dzieciach uratowanych dzięki WOŚP.

Dają głównie młodzi
W 2009 roku 50,4 proc. Polaków zadeklarowało przekazanie pomocy pieniężnej lub darów rzeczowych organizacjom społecznym - wynika z badań stowarzyszenia Klon/Jawor przeprowadzonych w listopadzie ub.r. we współpracy z Millward Brown SMG KRC oraz Centrum Wolontariatu. Organizatorzy badania przepytali o to 1002 Polaków powyżej 15. roku życia.

- Odsetek darczyńców wzrósł w porównaniu z poprzednimi latami - informuje Przemysław Radecki ze Stowarzyszenia. - Trudno jednak stwierdzić, czy spowodowane to jest większą hojnością Polaków w roku 2009, a był to przecież rok kryzysu, czy też przede wszystkim zmianą w sposobie zadawania pytania o filantropię.

Okazuje się bowiem, że w 2009 roku badani po raz pierwszy zostali wprost spytani o datki na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (w poprzednich badaniach nie padała nazwa WOŚP). Na takie pytanie aż 42,2 proc. Polaków odpowiedziało, że wsparło finansowo organizację Jurka Owsiaka. - Wniosek z tego, że wśród Polaków jest więcej filantropów, niżby wynikało z poprzednich badań, ale większość z nich (około 60 proc.) uaktywnia się tylko raz w roku, podczas Finału WOŚP - dodaje Radecki.

Statystki bez WOŚP byłyby dużo mniej optymistyczne, gdyż tylko co piąty Polak (19,8 proc.) deklaruje, że w 2009 roku przekazał pomoc pieniężną lub rzeczową innym (poza WOŚP) grupom i organizacjom. Najczęściej tym, których obszarem działania jest pomoc charytatywna dla osób najuboższych, bezdomnych (7,8 proc.), pomoc humanitarna, pomoc ofiarom klęsk żywiołowych w kraju i za granicą (5,8 proc.) oraz organizacje i ruchy religijne, wspólnoty parafialne, misje (3,9 proc.).

Wydaje się więc paradoksalnie, że wielu z nas Jurek Owsiak robi przysługę swoją akcją - dzięki niemu możemy się pochwalić, że mamy dobre serca.

Kim są darczyńcy z badania Stowarzyszenia Klon/Jawor?

Najczęściej to ludzie do 35. roku życia (wśród nich 54,2 proc. wsparło finansowo jakąś grupę bądź organizację społeczną), osoby z wykształceniem wyższym (67,9 proc.), żyjący w miastach nie większych niż 50 tys. (56,8 proc.) i tych powyżej 200 tys. mieszkańców (55,9 proc.), uczniowie/studenci (64,4 proc.). 22,8 proc. z nich zaznacza, że jest wolontariuszami, niemal tyle samo (22,5 proc.) deklaruje członkostwo w jakiejś organizacji społecznej.

Blisko dwie trzecie (36,1 proc.) z tych, którzy wspierali potrzebujących datkami, skorzystało także z możliwości przekazania 1% swojego podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego. Jednak zdaniem organizatorów badania, samo przekazanie podatku nie jest dobroczynnością. - Podatnik przekazuje pieniądze, które de facto nie należą już do niego - tłumaczy Przemysław Radecki.

Opolanie nie są obojętni
Przedstawiciele opolskich organizacji wspierających ubogich i potrzebujących tak surowi w osądzie darczyńców nie są. Danuta Pilipczuk, dyrektor opolskiego zarządu okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża, właśnie podsumowała ubiegłoroczne kwesty. Wolontariusze tej organizacji kilka razy do roku wychodzą na ulice naszych miast i do zaplombowanych czerwonych puszek zbierają pieniądze na paczki świąteczne dla najuboższych, dożywianie dzieci w szkołach, letni wypoczynek dla nich, dofinansowanie zakupu opału, pomoc finansową dla poszkodowanych przez żywioły (jak choćby wspomniani już mieszkańcy powiatu strzeleckiego, którym wichura zniszczyła domy).

- W ubiegłym roku zebraliśmy w ten sposób razem z darami rzeczowymi ponad 135 tys. zł, rok wcześniej 142 tys. zł, więc nie możemy powiedzieć, że mieszkańcy Opolszczyzny nie dzielą się z potrzebującymi. Dzięki tym zbiórkom wsparliśmy w różny sposób 7,5 tysiąca osób - wylicza dyrektor Pilipczuk.

Teresa Jednoróg, prezes Fundacji Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym, uważa, że Opolanie są hojni. We wrześniu ub.r. kierowana przez nią fundacja zaczęła zbiórkę pieniędzy na protezy dla 27-letniego Michała Wierzbińskiego. Jako jedenastolatek miał wypadek. Wszedł na słup energetyczny, bo chciał zerwać orzechy laskowe rosnące przy linii wysokiego napięcia. Było po deszczu, poraził go prąd. Stracił przytomność, a potem w szpitalu obydwie ręce i jedną nogę.

- Michał jest pracownikiem naszego Zakładu Aktywności Zawodowej. Codziennie drżałam, gdy widziałam go przychodzącego do pracy ze starą, zużytą protezą - wspomina Teresa Jednoróg. - Na festynie fundacji do puszki zebraliśmy pierwsze 1100 zł, które pozwoliły na rozpoczęcie akcji gromadzenia pieniędzy na koncie Michała. Trzeba było m.in. wysłać dziesiątki listów z prośbą o pomoc.

Dziś Michał ma już nową protezę. Udało się uzbierać 35 tys. zł, ale organizatorzy zbiórki mieli dużo szczęścia, bo jedna z firm podarowała aż 20 tys. zł. To jeszcze nie koniec akcji pomocy Michałowi.

Przydałaby mu się choćby jedna proteza ręki, żeby mógł normalnie jeść. Prezes Fundacji liczy, że i tym razem znajdą się ludzie o dobrych sercach. Takich Teresa Jednoróg przez ponad dwadzieścia lat działalności charytatywnej spotkała już tysiące, ale najbardziej wdzięczna jest Opolanom za wsparcie, którego udzielili, gdy Fundacja znalazła się w ogromnych tarapatach finansowych z powodu nieporozumień prawnych. Musiała zwrócić budżetowi państwa aż 200 tys. zł.

- To oznaczało nasze być albo nie być - przypomina pani prezes. Pomógł wtedy urząd marszałkowski i właśnie mieszkańcy, którzy przekazywali datki dla fundacji. - Nie zapomnę tego Opolanom do końca życia - zapewnia Teresa Jednoróg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska