Czy prędkość w centrach miast będzie ograniczona do 30 km/h?

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
Im mniejsza prędkość, tym skutki ewentualnego wypadku są mniejsze .
Im mniejsza prędkość, tym skutki ewentualnego wypadku są mniejsze .
Nie szybciej niż 30 km/h mają jeździć kierowcy w centrach miast. - To głupota - mówią zgodnym chórem.

Komisja Europejska oficjalnie zaakceptowała projekt, który otwiera drogę do wprowadzenia dyrektywy dotyczącej limitu prędkości 30 km/h w specjalnych strefach w centrach miast. Zwolennicy tak niskiego limitu prędkości przekonują, że dzięki temu poprawi się bezpieczeństwo pieszych, rowerzystów, ale i samych kierowców.

- Wiadomo, że im mniejsza prędkość, tym skutki ewentualnego wypadku są mniejsze - mówi Andrzej Kuraś, instruktor nauki jazdy z Opola. - Moim zdaniem Komisja Europejska idzie w dobrym kierunku, choć trzeba uważać też, by nie wylać dziecka z kąpielą. Na przykład objęcie taką strefą ulicy Ozimskiej, Plebiscytowej, czy Nysy Łużyckiej w Opolu, to byłoby nieporozumienie. Ale mniejszych uliczek w centrach miast - to ma już sens.

Agnieszka Maślak, naczelniczka wydziału infrastruktury technicznej i gospodarki komunalnej w opolskim ratuszu mówi, że Opole nie czeka na wytyczne komisji i sukcesywnie wprowadza strefy 30 km/h.

- Objęta jest nią przecież m.in. wyspa Pasieka, osiedle w okolicy ul. Tysiąclecia, Dzielnica Generalska, część osiedla Malinka, czy ul. Kościuszki i przylegle - wylicza Agnieszka Maślak. - Według naszych spostrzeżeń bezpieczeństwo się tam poprawiło, nie było też żadnych protestów ze strony mieszkańców, czy jeżdżących tamtędy kierowców.

Ale jak zaznaczają opolscy urzędnicy, o wprowadzaniu "trzydziestki" na ruchliwych ulicach w centrum miasta nikt nie myśli. Podobne strefy powstały też w Kędzierzynie-Koźlu, Brzegu, czy Nysie.
Urzędnicy unijni przekonują, że wprowadzanie takich stref poprawi bezpieczeństwo, a nikogo nie trzeba przekonywać, że na polskich drogach nie jest z nim najlepiej. Wciąż ginie zbyt wielu pieszych, a nowy przepis chroniłby przede wszystkim właśnie ich. Tylko w tym roku w naszym regionie zginęło ośmiu pieszych. Dla porównania, w tym samym okresie ubiegłego roku - o połowę mniej. Natomiast w całym 2012 roku na opolskich drogach śmierć poniosło aż 22 pieszych.

Stanisław Kozłowski z Automobilklubu Opolskiego, przyjmuje te argumenty, ale twierdzi, że 30 km/h w centrum to chybiony pomysł.
- Zakorkujemy tylko miasta i tyle z tego będzie - mówi. - Idąc tym tokiem myślenia możemy ograniczyć prędkość do 20 km/h, albo w ogóle zakazać jazdy samochodom.

Inicjatywą Komisji Europejskiej oburzeni są też kierowcy.

- Może chodzi o to, by zmusić ludzi do jeżdżenia komunikacją miejską - zastanawia się Krzysztof Stankiewicz, kierowca z Kędzierzyna-Koźla. - Ale nie tędy droga. Lepiej edukować, obniżać ceny biletów, organizować częstsze połączenia. Nic na siłę.
Inne argumenty ma Stanisław Raczek, taksówkarz z Opola.

- Po pierwsze samochód jadący tak powoli spala więcej paliwa, a co za tym idzie bardziej zanieczyszcza powietrze, - przekonuje. - Niech lepiej politycy unijni pomyślą nad tym jak obniżyć ceny paliwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska