Czy szczepić dziecko? Bój się chorób, nie szczepionek!

Redakcja
Jeszcze  przed kilkoma laty tylko 7 proc.rodziców w naszym kraju  było przeciwnych szczepieniom, tymczasem teraz, jak wynika z badań socjologicznych przeprowadzonych przez Uniwersytet Warszawski, może ich już być 10, a nawet  12 proc.
Jeszcze przed kilkoma laty tylko 7 proc.rodziców w naszym kraju było przeciwnych szczepieniom, tymczasem teraz, jak wynika z badań socjologicznych przeprowadzonych przez Uniwersytet Warszawski, może ich już być 10, a nawet 12 proc. Archiwum
Kiedyś szczepienia u dzieci były czymś oczywistym. Teraz wywołują coraz więcej emocji. Kto ma rację? Lekarze, naukowcy czy rodzice, którzy w szczepionkach widzą samo zło?

Dawniej dzieci musiały być obowiązkowo zaszczepione przeciwko polio, krztuścowi, błonicy, gruźlicy, czarnej ospie.

Rodzice przyjmowali to jako rzecz oczywistą i nikt nie ważył się wyłamywać. Potem jednak, wraz z wprowadzeniem kolejnych obowiązkowych szczepień, m.in. przeciwko odrze, śwince i różyczce, część rodziców zaczęła nagle wyrażać na ich temat negatywne opinie.

Niektórzy z nich wysnuli przypuszczenia, że skojarzona szczepionka MMR, przeciwko tym trzem chorobom, może wywoływać autyzm. Z czasem do tej grupy dołączyli kolejni rodzice, zwolennicy wychowania w stylu eko, którzy uważają, że ich pociechy mogą się obejść bez jakichkolwiek szczepień.

Jeszcze przed kilkoma laty tylko 7 proc.rodziców w naszym kraju było przeciwnych szczepieniom, tymczasem teraz, jak wynika z badań socjologicznych przeprowadzonych przez Uniwersytet Warszawski, może ich już być 10, a nawet 12 proc. Powiększa się też grupa zdezorientowanych matek i ojców, którzy nie wiedzą, po której stronie się opowiedzieć.

Choroba przyleci samolotem

- Na pytanie, czy należy dzieci szczepić przeciwko chorobom zakaźnym, odpowiadam zawsze twierdząco, nie wyobrażam sobie innej odpowiedzi - podkreśla prof. Waleria Hryniewicz, kierownik Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej Narodowego Instytutu Leków w Warszawie, konsultant krajowy w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej.

- Powtórzę za Światową Organizacją Zdrowia, że nic lepszego nas nie spotkało niż szczepienia i dostęp do czystej wody. To dwa kamienie milowe, które miały największy wpływ na globalny stan zdrowia ludzkości. Ludzie, zachłystując się wolnością, plotą trzy po trzy na temat rzekomej szkodliwości szczepionek, bo już zapomnieli, jak było kiedyś, gdy np. oddziały zakaźne w szpitalach były pełne sparaliżowanych dzieci, które zachorowały na polio. Gdy z powodu odry dochodziło wśród dzieci do zgonów.

Zanim wprowadzono szczepionkę, świnka była najczęstszą przyczyną wirusowego zapalenia opon mózgowych u najmłodszych, odpowiadała za późniejszą bezpłodność u mężczyzn.

Różyczka wywoływała uszkodzenia płodu u kobiet ciężarnych, jeśli zetknęły się z osobą chorą. Powodowała, że dzieci rodziły się z różnymi wadami np. serca. Albo wcześniej dochodziło do poronień.

- Dlatego mocno denerwują mnie wpisy w internecie rodziców, którzy udzielają sobie porad, jak uniknąć szczepień albo wręcz się chwalą, że nie szczepią swoich pociech - mówi prof. Waleria Hryniewicz. - Groźne choroby zakaźne nie wygasły przecież samoistnie, tylko stało się to dzięki szczepieniom. Jeśli o niektórych schorzeniach już od dawna nie słychać, to nie oznacza, że można je bagatelizować.

Przykładem na to są ostatnie doniesienia o nawrocie polio. Ta straszna choroba pojawiła się w Kazachstanie, blisko nas. Wystarczy, że osoba zarażona wsiądzie do samolotu, przyleci do Polski i w krótkim czasie mamy chorobę na miejscu.

Choroby zakaźne były, są i będą. W miejsce pokonanych bakterii i wirusów pojawiają się bowiem nowe ich szczepy i odmiany, przyroda nie zna próżni. Dlatego epidemiolodzy, mikrobiolodzy i specjaliści chorób zakaźnych muszą zachowywać czujność. Według danych WHO co roku na całym świecie umiera ponad 14 mln ludzi na choroby zakaźne.

Różne kraje różnie sobie z tym problemem radzą. Te, które postawiły na szczepienia, przeznaczyły na nie odpowiednie kwoty, ale też umiały przekonać do szczepień społeczeństwo, odniosły sukces. W Europie należy do nich np. Irlandia.

Zanim wprowadzono tam szczepienia np. przeciwko krztuścowi, odnotowywano do 3,5 tys. zachorowań rocznie. W przypadku błonicy - było ich do 1500 przypadków. Teraz większość chorób zakaźnych wieku dziecięcego w Irlandii występuje bardzo rzadko. O ruchach antyszczepionkowych tam się nie słyszy.

- Kolejnym dowodem na to, że ze szczepieniami nie ma co eksperymentować, są doniesienia z Anglii - dodaje prof. Hryniewicz. - Tam zmniejszono szczepienia przeciwko bakterii Hib, wywołującej niebezpieczne choroby u małych dzieci, o jedną dawkę, przypominającą. I co się stało? Nastąpił wzrost zachorowań, zgony. Anglicy musieli przywrócić pełny cykl szczepień.

Kiedyś bakterii Hib w ogóle nie znano. Ale na szczęście ją odkryto i opisano, ponieważ jest szczególnie groźna dla dzieci w pierwszych dwóch latach życia i w wieku przedszkolnym. Wywołuje m.in. zapalenie płuc, opon mózgowych i stawów, może aż doprowadzić do sepsy.

Okazuje się, że Polska była ostatnim krajem w Unii, w którym szczepienia przeciwko Hibnie były ujęte w obowiązkowym kalendarzu szczepień. Rodzice musieli za nie płacić. Ale od 2007 r. wreszcie to się zmieniło. Obecnie każde niemowlę dostaje cztery dawki szczepionki, a potem dawkę przypominającą w drugim roku życia.

Fakty kontra mity

Według definicji Światowej Organizacji Zdrowia, która skupia naukowców najwyższej klasy, szczepienie jest najlepszym i najbezpieczniejszym sposobem zapobiegania chorobom zakaźnym u dzieci. Szczepionka stymuluje organizm do wytwarzania przeciwciał, które są naturalnym systemem obronnym organizmu zwalczającym choroby zakaźne.

Dzięki szczepieniom organizm jest przygotowany do zwalczania infekcji, gdy dojdzie do kontaktu z osobą chorą.

Okazuje się, że próbowano np. podawać dzieciom preparaty homeopatyczne, żeby uodpornić je przed krztuścem, ale nie przyniosło to efektów. Oficjalnie zarejestrowana światowa organizacja lekarzy homeopatów The Council of the Faculty of Homeopathy zaleciła rodzicom, by jednak swoje pociechy szczepili. Nic lepszego niż szczepionki bowiem nie wymyślono.

Coraz więcej matek i ojców w Polsce ma jednak dylemat: szczepić dziecko czy nie. Najwięcej kontrowersji, jak do tej pory, wywołuje potrójna szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce. Pierwsze podejrzenia, że może istnieć związek między jej podaniem a wystąpieniem autyzmu pojawiły się w 1998 r. Najpierw było o tym głośno w Wielkiej Brytanii, gdzie u 12 dzieci, którym podano szczepionkę MMR, zdiagnozowano autyzm.

Ich rodzice uznali, że to nie przypadek i nie zmienili zdania nawet wtedy, gdy specjalnie powołana grupa naukowców nie dopatrzyła się związku między MMR a autyzmem. O podobnych przypadkach mówiło się też w Stanach Zjednoczonych, aż w końcu negatywne opinie o szczepionce dotarły do Polski. I zasiały niepokój. Cały czas trwa na ten temat dyskusja rodziców na forach internetowych.

"Moja córka miała sześć lat, gdy dostała trzecią dawkę szczepionki MMR" - pisze na forum jedna z matek. "Drugiego dnia po szczepieniu wystąpiła u niej gorączka, co uznałam za typową reakcję poszczepienną. Trzy dni później gorączka minęła, a Maja stała się jakby innym dzieckiem. Prawie przestała mówić, samodzielnie jeść, zamknęła się w sobie.

Straciliśmy z mężem z nią kontakt. Trwa to do tej pory, córka żyje w swoim świecie i już nie uczestniczy aktywnie w naszym życiu. Uważamy, że zawiniła szczepionka, ale nikt nam nie chce przyznać racji".

- Niestety ta publiczna dyskusja jest stymulowana przez przeciwników szczepień, którzy mają różne uprzedzenia, a to trafia na podatny grunt - ubolewa prof. Andrzej Zieliński z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH w Warszawie, konsultant krajowy w dziedzinie epidemiologii. - Gdy nastąpił atak na szczepienia przeciwko odrze, śwince i różyczce, to w trzech krajach: Danii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych przeprowadzono badania ponad pół miliona dzieci, które miały ustalić ewentualny związek między szczepionką a autyzmem.

Uzyskane wyniki jednoznacznie wykazały, że autyzm u nie szczepionych dzieci występuje tak samo często jak u szczepionych. W Japonii, gdzie przypadków autyzmu jest dużo, wycofano nawet na jakiś czas potrójną szczepionkę i zastąpiono ją pojedynczymi szczepionkami przeciwko odrze i różyczce. Ale nie zmniejszyło to zachorowań na autyzm.

Na razie naukowcom udało się ustalić, że podłożem autyzmu mogą być geny oraz zanieczyszczenie środowiska. Choć to też nic pewnego. Autyzm pozostaje nadal tajemniczym schorzeniem.

Przeciwnicy szczepień w Polsce powołują się też na inne dramatyczne następstwa, do jakich - ich zdaniem - doszło po zaszczepieniu dziecka. Nagłaśniają je w mediach i w internecie. Jedno z takich zdarzeń miało miejsce w styczniu tego roku.

W Kutnie zmarła półroczna dziewczynka, która dwa dni wcześniej dostała skojarzoną szczepionkę przeciwko kilku chorobom, więc rodzice uznali, że śmierć nastąpiła z jej powodu. W ramach solidarności z rodzicami dziecka osoby przeciwne szczepieniom zaczęły zbierać podpisy na Facebooku, akcja ciągle trwa. Na razie sekcja zwłok niczego nie wyjaśniła. Prokuratura cały czas prowadzi w tej sprawie śledztwo.

- Obawiam się, że ruchy antyszczepionkowe mogą narobić wiele złego, to niczym nie poparte straszenie rodziców - twierdzi prof. Andrzej Zieliński. - W Polsce odnotowuje się rocznie ok. 100 tzw. zgonów łóżeczkowych wśród niemowląt, z niewiadomych przyczyn. Ponieważ dochodzi do nich w okolicy terminów szczepień, to są często z nimi kojarzone.
Eksperci zaznaczają, że wszystkie szczepienia są obarczone jakimś ryzykiem. To indywidualna reakcja organizmu na szczepionkę, czego nie można z góry w stu procentach przewidzieć.

Skutki uboczne szczepionek pojawiają się rzadko, zwykle są łagodne i szybko przechodzą. Przed szczepieniem każde dziecko jest badane; jeśli istnieje jakiekolwiek podejrzenie, że nie jest ono zdrowe, mogło złapać jakąś infekcję, to szczepienie powinno zostać przełożone.

Przeciwwskazaniem do szczepienia jest: wysoka temperatura, wcześniejsza niepożądana reakcja na jakiekolwiek szczepienie, poważna alergia, zaburzona krzepliwość krwi, osłabiona odporność np. z powodu białaczki, leczona choroba nowotworowa, jeśli wystąpiły wcześniej konwulsje, drgawki.

Ale to nie oznacza, że do jakości wszystkich szczepionek powinno się podchodzić bezkrytycznie. Krajowy konsultant w dziedzinie epidemiologii przyznaje, że sam wnioskował kilka razy o wstrzymanie pewnych szczepień. - Bo szczepionki były zmętniałe, prawdopodobnie źle je przechowywano - dodaje profesor. - Chodziło o wycofanie pewnych serii, o nic więcej.

Pierwsze szczepionki były skuteczne, ale jednoskładnikowe. Teraz rodzice dopatrują się też przyczyn zachorowań u swoich dzieci w tym, że szczepionki są często wieloskładnikowe. Wprawdzie chronią po jednym podaniu przed kilkoma zakażeniami, ale mogą stanowić nadmierne obciążenie dla układu odpornościowego młodego organizmu. Obawy wzbudza ponadto fakt, że zawierają żywe wirusy. Skojarzone szczepionki są również dostępne np. przeciw błonicy, krztuścowi i tężcowi czy też przeciw WZW A i WZW B. Czy faktycznie są bezpieczne?

- Wszelkie obawy są bezpodstawne - tłumaczy Wiesława Błudzin, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Jednorazowo system odpornościowy dziecka łatwo poradzi sobie z taką ilością szczepień, jaką zaleca obowiązkowy, a nawet dodatkowy kalendarz. Jedynie kilka szczepionek, m.in. przeciwko żółtej febrze i ospie wietrznej, zawiera żywego wirusa, ale osłabionego.

Natomiast w pozostałych występują tylko cząstki wirusów, które nie są zdolne do namnażania się. Nie stanowią więc żadnego zagrożenia. Zdaniem naukowców idealna szczepionka powinna łączyć kilka naraz.

Nawet Światowa Organizacja Zdrowia odradza już stosowanie pojedynczych szczepionek. Pomijając fakt, że oszczędza się dzieciom wielokrotnego kłucia. W żadnym kraju nie zaleca się szczepienia oddzielnie przeciwko odrze, śwince i różyczce.

Pneumokoki poza kalendarzem

Na Opolszczyźnie obowiązkowym szczepieniom nie poddaje się w każdym kwartale ok. 160-180 dzieci i młodzieży od zera do 19. roku życia.

- Wśród nich pojedyncze przypadki dotyczą najmłodszych dzieci, natomiast największy problem stanowią 19-latkowie - podkreśla Elżbieta Domaszewska z działu epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. - Ta grupa powinna dostać wtedy kolejną dawkę szczepionki przeciwko błonicy i tężcowi. To ostatnia okazja, by z nich skorzystać za darmo, ale mimo wezwań wysyłanych do domów czy powiadomień telefonicznych, często odzew jest niewielki. Młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, że chodzi o dwie groźne choroby.

Kiedyś na Opolszczyźnie było po kilkanaście zachorowań na tężec rocznie, ludzie często z jego powodu umierali. Szczepienia to wyrugowały. Nadal jednak w Polsce jest po kilka takich przypadków rocznie.

- W Stanach Zjednoczonych nie przyjmą dziecka do szkoły, młodej osoby na studia, jeśli nie mają wymaganych szczepień - dodaje prof. Waleria Hryniewicz. - W Polsce, choć pewne szczepienia są obowiązkowe, nie jest to w pełni egzekwowane.

Ewa Janiuk, wieloletnia opolska położna, która prowadzi zakład Usług Położniczo-Pielęgniarskich "Zdrowa Rodzina", twierdzi, że szczepienia to temat, którego stara się z rodzicami nie poruszać.

- Moim obowiązkiem jest tylko poinformowanie ich o szczepieniach. Wiem, że poglądy na ten temat są różne. Ja Bogu dziękuję, że wyrosłam już z decyzji, kiedy, jak i na co zaszczepić swoje dziecko. W mojej praktyce spotykam się z dziećmi, które mają po kilkanaście lat i nigdy na nic nie były szczepione. Są zdrowe.

Poznaję również rodziców, którzy nagle przestali swoje pociechy szczepić, jak i takich, którzy unikali szczepień, a teraz się do nich przekonali. Mnie przeraża to, że jeśli szukam informacji o szczepieniach, to nie ma wiarygodnych źródeł na ten temat. Albo są to materiały sponsorowane, ukazujące wszystko w pozytywnym świetle, za którymi stoją firmy farmaceutyczne. Albo są to wyłącznie dramatyczne doniesienia.

Bardzo trudno jest dotrzeć do wiarygodnej literatury w języku polskim na temat niepożądanych działań szczepionek. Ja nie kwestionuję wyników badań, ale nie zawsze im dowierzam.

Ostatnio zaczęły się też pojawiać opinie, że polski kalendarz szczepień jest przestarzały. Np. należy z niego wycofać szczepienie przeciwko gruźlicy, skoro zrobiono to już na Zachodzie. Natomiast państwo powinno zafundować wszystkim maluchom szczepienie przeciwko pneumokokom, meningokokom i ospie wietrznej.

W przypadku każdej z tych szczepionek koszt podania wszystkich dawek wynosi od ok. 500 zł (ospa wietrzna) do ponad tysiąca zł (pneumokoki, meningokoki), co dla rodzin, zwłaszcza wielodzietnych, stanowi cenę zaporową. Jak wynika z szacunkowych danych, w naszym kraju tylko 3 proc. populacji dziecięcej jest przeciwko wymienionym chorobom zaszczepione, gdy tymczasem w Anglii jest to 98 proc.

- Ja akurat byłbym ostrożny z wycofywaniem szczepienia przeciw gruźlicy, już i tak zostało ono ograniczone do podania jednej dawki - mówi prof. Andrzej Zieliński. - Gruźlicy ono nie zapobiega, ale chroni małe dzieci przed formami gruźlicy pozapłucnej. Gdy w Anglii, Szwecji i Japonii przestano dzieciom tę szczepionkę podawać, wzrosła zachorowalność, były zgony.

Jeśli chodzi o szczepienia przeciwko pneumokokom, które wywołują ciężkie zapalenie płuc, ucha, gardła, oskrzeli, opon mózgowo-rdzeniowych i mogą doprowadzić do sepsy, to w Polsce od 2012 r. należą się one bezpłatnie tylko wcześniakom.

Natomiast epidemiolodzy i pediatrzy walczą o to, by obowiązkowo objąć nimi wszystkie niemowlęta - od drugiego miesiąca życia. Problem jest bowiem poważny. Szacuje się, że co roku dochodzi w naszym kraju do co najmniej 300 ciężkich zachorowań u dzieci na skutek zarażenia pneumokokami. Do tego trzeba dodać przypadki źle zdiagnozowane.

Poza tym nikt nie prowadzi statystyk, ile dzieci mogło np. utracić słuch z powodu pneumokoków.

- Oczywiście szczepienia przeciwko pneumokokom powinny być powszechne, gdyż Polska jest jedynym krajem w Unii, który ich nie finansuje wszystkim dzieciom - dodaje prof. Waleria Hryniewicz. - Brakuje na to pieniędzy. Ale z czasem i ten problem rozwiążemy. To się może nie spodobać, ale rodzice dla dobra dziecka mogliby nieraz szczepionkę kupić, zamiast fundować mu kolejną drogą zabawkę, którą pociecha i tak szybko się znudzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska