Czy w Kietrzu będzie biogazownia? Debata

KB
Mimo zapewnień inwestora, mieszkańcy mają wiele obaw co do powstania instalacji w Kietrzu.
Mimo zapewnień inwestora, mieszkańcy mają wiele obaw co do powstania instalacji w Kietrzu. KB
Gorąca atmosfera w kietrzańskim Domu Kultury. Po 11.00 rozpoczęła się tam rozprawa administracyjna, w której uczestniczą mieszkańcy Kietrza, władze miasta i urzędnicy oraz irlandzcy inwestorzy.

Po dzisiejszym spotkaniu miasto ma wydać decyzję środowiskową w sprawie budowy biogazowi w Kietrzu.

Katarzyna Kubizna, członek zarządu firmy "Ko-Generacja Kietrz", odpowiedzialna za inwestycję, przedstawiła mieszkańcom szczegóły działania instalacji z zapewnieniem, że nie zaszkodzi ona ani środowisku, ani nie będzie uciążliwa dla otoczenia z powodu zapachu.

- Będziemy wykorzystywać trzy rodzaje surowców: kiszonkę kukurydzianą, wytłoki buraczane i gnojowicę bydlęcą, wszystko szczelnie zamknięte - dodaje Kubizna.

Mimo zapewnień inwestora, mieszkańcy mają wiele obaw co do powstania instalacji w Kietrzu.

"Za blisko prywatnych posesji" - to jeden z zarzutów mieszkańców Kietrza. Ludzie boją się również wzmożonego ruchu pojazdów zajmujących się dowozem substratów, zapachu oraz eksplozji.

- Wybuchów ani smrodu nie będzie - zapewnia Kubizna. - Przechodzimy szereg kontroli, musimy spełnić odpowiednie wymogi bezpieczeństwa.

Inwestor obecny na spotkaniu, Patrick Meade, zapewnia, że po zapoznaniu się z obiekcjami kietrzan, wprowadził w projekcie zmiany, które pozwolą na zminimalizowanie niedogodności związanych z działaniem instalacji.

Pracę przy samej instalacji ma ją dostać cztery osoby.

Po tej informacji uczestnicy spotkania - mieszkańcy miasta wybuchnęli śmiechem. - Tylko tyle? - pytali.

- Więcej pracowników nie potrzeba, wszystko jest sterowane komputerowo - wyjaśniają inwestorzy - ale biogazownia to także pracownicy administracyjni, dostawcy substratu, rolnicy, kierowcy - będzie praca dla kilkudziesięciu osób - zaznaczają.

W kietrzańskiej biogazowni mają być fermentowane materiały pochodzenia organicznego.

- Nie możemy sięgać po inne substraty, bo nie mamy zgody na nie od Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - dodaje Katarzyna Kubizna.

Inwestorzy podkreślają, że chcą, aby biogazownia była powodem do dumy, a nie kłopotem.

- Zapewniacie, że nie będzie smrodu, a jeśli jednak jakimś cudem po postawieniu instalacji on się pojawi, co zrobicie? Wy pojedziecie do Irlandii, a my zostaniemy ze smrodem pod nosem - komentowali kietrzanie.

Po długim milczeniu inwestorzy poinformowali, że w razie niewywiązywania się z warunków umowy, miasto może nakazać zamknięcie instalacji.

Celem dzisiejszej rozprawy była konfrontacja mieszkańców i inwestorów. Po tym spotkaniu władze miasta zadecydują, czy zezwolą na budowę obiektu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska