Czy Zembaczyński będzie po raz trzeci kandydował na prezydenta Opola?

fot. Sławomir Mielnik
Ludzie z otoczenia Ryszarda Zembaczyńskiego mówią, że zdecydował się już kandydować po raz trzeci.
Ludzie z otoczenia Ryszarda Zembaczyńskiego mówią, że zdecydował się już kandydować po raz trzeci. fot. Sławomir Mielnik
Jeśli w sobotę prezydent Opola wygra wybory w opolskiej Platformie Obywatelskiej, po raz trzeci wygra też walkę o kandydowanie na trzecią kadencję w 2010 roku. Pytany o to odpowiada, że rozważa taką możliwość.

Ryszard Zembaczyński jest jednak bliższy decyzji na "tak".

Skoro, wyjaśnia, wraz z grupą współpracowników rozpoczęliśmy wiele spraw w mieście, czujemy się w obowiązku doprowadzić je do końca.

W najbliższą sobotę (22 listopada) sprawdzi, na jakie poparcie może liczyć w samej partii, gdy wystartuje na szefa opolskiej organizacji powiatowej PO.

Obowiązująca w partii zasada pozwala władzom krajowym jedynie na rekomendację kandydata na prezydenta. Dlatego kluczowe jest otrzymanie przez kandydata poparcia od posłów z regionu - konkretnie Danuty Jazłowieckiej i Leszka Korzeniowskiego.

Opinia Tadeusza Jarmuziewicza - jak mówią w PO - nie ma znaczenia, bowiem od dawna jest on ciałem i duchem w Warszawie, od dawna nie pojawia się nawet na zebraniach zarządu, poza tym kilka lat temu próbował już podważyć pozycję Zembaczyńskiego, ale razem ze swoją grupą został spacyfikowany.

- Wepchnięty do dołu z wapnem - jak sam to określił.
Duet poselski jest tymczasem przekonany, że obecny prezydent powinien wystartować w kolejnych wyborach. Podkreślają, że pod jego rządami miasto obficie konsumowało unijne pieniądze, lokując się pod tym względem na 2. miejscu w kraju.

Pech prezydenta polega na tym, że w lwiej części inwestycje niknęły w ziemi (infrastruktura), ginąc z oczu opolan. Ci więc coraz częściej narzekają na prezydenta, określając go mianem "hamulcowego".

- Sam jeszcze rok temu byłem na Zembaczyńskiego wściekły, ale widzę, że on po prostu inwestował w fundamenty, a efekty tych nieefektownych inwestycji powinniśmy zobaczyć podczas jego III kadencji - przekonuje Korzeniowski.

W PO przyznają jednak, że problemem jest publiczny wizerunek prezydenta. Człowieka flegmatycznego, aż nazbyt układnego, bez charyzmy, kompletnie wyzbytego cech lidera.

- On jest typem pracusia, a nie wizjonera - mówi działacz PO. - Ślęczy nad drobiazgami, zamiast rzucać myśli i pozostawiać współpracownikom przeoblekanie ich w rzeczywistość. Jest dumny ze stosów papierów, które codziennie przerabia, a powinien mieć czyste biurko.

Wydaje się, że tylko jakaś katastrofa polityczna byłaby w stanie sprawić, by po stronie PO pojawił się godny kontrkandydat dla obecnego prezydenta. Opozycja z kolei, koncentrując się na atakowaniu pojedynczo słabych stron jego rządów, nie ma szans przeważyć sympatii opolan na swoją stronę, tym samym ewentualnego swego kandydata.

W publikowanych niedawno rankingach Zembaczyński uznany został przez opolan za prezydenta marnego. Ale jednocześnie nie widać nikogo, kto byłby z nim w stanie wygrać walkę o ratusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska