Czyje są pieniądze z 1 procentu? Nowe prawo jest krzywdzące?

fot. Sławomir Mielnik
- Pieniądze z 1 procentu nie są własnością rodziców - tłumaczą Teresa i Kazimierz Jednorogowie.
- Pieniądze z 1 procentu nie są własnością rodziców - tłumaczą Teresa i Kazimierz Jednorogowie. fot. Sławomir Mielnik
Według znowelizowanej ustawy o pożytku publicznym i wolontariacie 1 proc. z naszego podatku może zasilać konto fundacji, a nie subkonto chorego dziecka. Rodzice protestują i boją się, że stracą to, co już zebrali.

Nasze dzieci mają od dawna subkonta podpięte pod konto opolskiej Fundacji Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym - mówi przedstawicielka grupy rodziców niezadowolonych ze zmian w ustawie (żadne z nich nie zgodziło się wystąpić pod nazwiskiem).

- Dowiedzieliśmy się, że pieniądze z 1 procentu wpłacane przy rocznym rozliczeniu podatku mają trafiać na ogólne konto. I nie my, ale władze fundacji zdecydują, komu opłacić operację, protezę czy leki. Boimy się, że jeśli znikną subkonta, rodzic, który zebrał np. 50 tys. zł na operację dziecka, teraz tych pieniędzy nie dostanie, bo zostaną przeznaczone dla kogoś innego.

Kazimierz Jednoróg, dyrektor opolskiej fundacji, zapewnia, że subkonta nie znikną, a każda złotówka wpłacona dotychczas na rzecz konkretnego dziecka nie zmieni przeznaczenia.
- Te zarzuty bolą, bo przez 20 lat byliśmy jedyną fundacją w regionie, która prowadziła subkonta podopiecznym - mówi. - Teraz mamy zapłatę w postaci nieufności rodziców.
Ci jednak przysięgają, że ich sprzeciw nie jest skierowany przeciwko fundacji i jej twórcom, lecz przeciw ustawodawcy.

- Przecież darczyńcy zwykle wpłacają datki z myślą o konkretnym dziecku - argumentują. - Nowe prawo jest demobilizujące. Po co rodzic ma się starać, żeby wpłat było jak najwięcej, zabiegać o nie wśród znajomych, skoro potem będzie musiał prosić się o pieniądze na każdą paczkę pampersów i lekarstwo na równi z tym rodzicem, który nic nie robi.

Zdaniem Kazimierza Jednoroga takie rozumowanie jest jednak błędem.

- Jeśli ktoś otrzyma prywatną darowiznę na swoje subkonto, nikt mu z tego grosza nie ruszy - tłumaczy. - Natomiast 1 procent to są pieniądze w pewnym sensie publiczne, bo pochodzą z podatku należnego państwu. Nie są więc one - w myśl ustawy - własnością rodziców. A i my możemy je wydać tylko na cele statutowe, czyli na rehabilitację chorych dzieci. Jeśli więc rodzic przedstawi fakturę zgodną z przeznaczeniem, będziemy pieniądze wypłacać.

Teresa i Kazimierz Jednorogowie są zdania, że zaradność rodziców, choć cenna, nie może być jedynym kryterium przyznawania im pieniędzy z 1 procentu.

- Nie jest winą chorego dziecka, że jego mama i tata są mniej zapobiegliwi albo mają mniej przyjaciół - uważa Kazimierz Jednoróg. - Po to ustawodawca zmienił prawo, żeby uniknąć sytuacji, że zaradni rodzice zebrali więcej niż są w stanie wydać, a inni nie mają czym zapłacić za niezbędne dziecku leki.

Szefowie fundacji zwrócili się tymczasem do ministerstwa o ostateczną interpretację ustawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska