Wymiana okien, drzwi, tapicerowanie mebli, wymiana piecyków gazowych, ostrzenie noży - m. in. takie usługi proponują nam akwizytorzy i pracownicy firm, którzy pukają do naszych drzwi. Jest to wygodne, bo firma sama do nas przychodzi, ale...
- Nikt nie jest w stanie "od ręki" sprawdzić dokumentów i wiarygodności takiego człowieka - mówi Urszula Leśkiewicz, Miejski Rzecznik Konsumentów w Opolu. - Zawarcie umowy na usługę jest więc ryzykowne. Jeśli już się na to decydujemy, musi być to umowa na piśmie. Akwizytor musi dać nam jeden z egzemplarzy oraz wzór oświadczenia o odstąpieniu od tej umowy.
Klient ma prawo odstąpić od umowy zawartej poza siedzibą firmy w ciągu 10 dni od jej zawarcia. Może uznać, że podjął pochopną decyzję i zrezygnować bez podania przyczyn. Leśkiewicz doradza także przedsiębiorcom: - Dla własnego bezpieczeństwa nie powinni oni wykonywać usługi przed upływem tego terminu. Może się zdarzyć, że to oni poniosą koszty zmiany decyzji przez klienta.
Leśkiewicz twierdzi, że 98 proc. spraw spornych, które do niej trafiają, dotyczy osób starszych, które zawierają umowy bez dokładnego sprawdzenia przedsiębiorcy i bez czytania tych umów. Podpisują wszystko, co im się da do podpisania.
Pani Stanisława z Opola miała w łazience stary piecyk gazowy. Kiedy do jej domu zapukał akwizytor firmy montującej urządzenia, zadecydowała, że kupi takie za 890 zł. Podpisała umowę i wpłaciła 50 zł zaliczki (Urszula Leśkiewicz podkreśla, że każda przedpłata dokonana w domu jest ryzykowna). Po kilku dniach (przed upływem 10) pracownik firmy zaproponował pani Stanisławie inny, droższy piecyk, ale jego zdaniem łatwiejszy w obsłudze. 76-letnia kobieta podpisała nową umowę. Usługa została wykonana za 1390 zł.
- Nie zorientowałam się, że to taka wielka suma - mówi starsza pani. - Ja nawet tej umowy nie dostałam. Teraz chciałabym tylko, żeby wymienili piecyk na tańszy.
Pierwotnie pani Stanisława miała płacić raty po 50 zł, nowa umowa kredytowa, którą dostała z banku, opiewa już na 80 zł przez dwa lata. Przed panią Stanisławą jeszcze jeden problem. Po wymianie piecyka na nowy - mniejszy - wszystkie stare rury pozostawiono na wierzchu, cieknie z nich woda.
Większość naszych klientów to starsi ludzie, mieszkający w starych blokach ze starymi piecykami - mówi pełnomocnik firmy instalującej piecyk. - Na 1500 osób mieliśmy w tym roku tylko dwa takie trudne przypadki. Zdaje się, że tę panią zbuntował ktoś, kto nie zna przepisów. Klient może się rozmyślić w każdym momencie, dopóki urządzenie nie zostanie zamontowane. W ostatnim czasie zwróciliśmy zaliczki 50 osobom. Ta pani poszła za daleko. Zgodziła się na wszystko. Dostała od nas umowę. Sama zadecydowała o zmianie grzejnika na droższy. Parametry nowego piecyka są znane. To, co pani zrobi z rurami, to jej prywatna sprawa.
Rzeczniczka poradziła konsumentce, aby ta odstąpiła od umowy. Wystarczy przed upływem ustawowych 10 dni wysłać oświadczenie o odstąpieniu listem poleconym.
Tymczasem pełnomocnik firmy nie zgadza się na demontaż urządzenia. Uważa, że w przypadku piecyka nie można zrezygnować w ciągu 10 dni, ponieważ jego założenie jest pracą budowlaną zgodnie z prawem stanowiącą jeden z wyjątków. Pełnomocnik powołuje się na obwieszczenie ministra finansów w sprawie... stawek podatkowych.
Prawo, mimo wielu nowelizacji, bywa ciągle jeszcze niespójne - twierdzi Leśkiewicz. - Wiele zależy od jego interpretacji. Moim zdaniem tutaj zawarto umowę-zlecenie na założenie nowego urządzenia. W myśl prawa budowlanego nie jest to robota budowlana, ponieważ nie dotyczy zmian w instalacji mieszczącej się w obiekcie budowlanym.
Wcześniej rzeczniczka zajmowała się umowami dotyczącymi wymiany okien i drzwi. Wymiana okien - zgodnie z orzeczeniami sądów - także nie jest robotą budowlaną. W ciągu 10 dni od podpisania umowy klient może z usługi zrezygnować. Nawet jeśli okna już są wstawione.
Spór między panią Stanisławą a firmą usługową jeszcze się nie zakończył.