Niemcy brali pod uwagę jeszcze dwie lokalizacje fabryki - w Ujeździe pod Strzelcami Opolskimi i w Rumunii. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
Dzisiaj rano w oficjalnym komunikacie Daimler AG oświadczył, że kompakty z gwiazdkami na masce będą produkowane w Kecskemet, miejscowości położonej 80 km na południe od Budapesztu.
- Kecskemet zaoferował Daimlerowi najlepsze warunki pod względem infrastruktury, logistyki, siły roboczej i warunków płacowych - mówi Florian Martens, rzecznik Daimlera.
- Dla mnie decyzja mercedesa była jak uderzenie obuchem w głowę - mówi Adam Maciąg, dyrektor Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarczego, który w imieniu marszałka uczestniczył w negocjacjach z Daimlerem. - Zrobiliśmy wszystko, od wójta do marszałka, żeby ściagnąć do Ujazdu tę inwestycję. I do ostatniej chwili myśleliśmy, że się udało. Jeszcze przedwczoraj przedstawiciele koncernu dawali nam to niedwuznacznie do zrozumienia.
Karol Cebula, biznesmem ze Strzelec Opolskich uważa, że winien jest rząd: - Przy takim inwestorze trzeba chodzić i chuchać na niego. Mam wrażenie, że strona rządowa nie zrobiła wszystkiego, co było można.
Tadeusz Kauch, burmistrz Ujazdu jest jednak dobrej myśli i mówi, że teren przy autostradzie został wylobbowany, jak żadna inna działka w Polsce. Inni inwestorzy już czekają.
Przyznaje jednak, że tego kaca trzeba przepić zimną wodą i zastanowić się, dlaczego Mercedes wybrał Węgry - mówi Kauch.
Według informacji "Newsweeka" Niemców zniechęciła nieprzewidywalność kosztów pracy w naszym kraju.
- Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Sprawy gruntów, zapewnienia odpowiedniej infrastruktury i gwarancji rządowych były dopięte na ostatni guzik - zapewnia w rozmowie z "Newsweekiem" Rafał Baniak, wiceminister gospodarki, odpowiedzialny za inwestycje zagraniczne.
Daimler AG pod Budapesztem wybuduje fabryki mercedesów klasy A i B. Inwestycja warta jest około 800 mln euro i ma dać 2500 miejsc pracy. Produkcja ma ruszyć w 2012 roku.