Dajcie mi watę do uszu!

Zbigniew Górniak

Proszę sobie wyobrazić taką oto sytuację, że jestem producentem, powiedzmy, chałwy i jej kręceniem, dosładzaniem i lepieniem zarabiam na życie, a nie felietonami, które też skręcam, lepię, z tym, że czasami zapominam posłodzić. No więc jestem tym chałwownikiem (chałwowcem, chałwiarzem???), dobieram sobie za wspólnika red. Olszewskiego, któremu też znudziło się dzięciolenie felietonów - i tak sobie razem kręcimy, lepimy, dosładzamy... Ale za chińskiego boga nic nam się nie chce skręcić, ulepić, że o słodkościach już nie wspomnę. Ludzie po naszej chałwie wykrzywiają twarze, wypluwają zęby i szukają kija, żeby wymierzyć nam sprawiedliwość za zapaskudzenie podniebienia i skubnięcie portfela (1,50 zł - na tyle wyceniliśmy sobie 100-gramową sztabkę naszego tfuj, pfuj, produktu). W związku z czym sklepy, którym wciskaliśmy dotąd nasz towar, odmawiają współpracy, więcej - nasza chałwa na ich półkach gościć nie będzie!
I co my wtedy z Olszewskim robimy? Czy spuszczamy głowy i przerzucamy się na produkcję słoikowanej marchewki z groszkiem? Czy idziemy po poradę do jakiegoś sędziwego przedstawiciela szacownego zawodu cukiernika, aby powiedział nam, jak mamy kręcić i dosładzać, aby ludzie chcieli to wkładać do ust? Czy wracamy do felietonistyki, aby znów irytować, zaczepiać, obrażać, rozśmieszać? Nie, my piszemy patetyczny protest do Urzędu Antymonopolowego, w którym skarżymy się na dyskryminację naszej chałwy przez właścicieli sklepów. Domagamy się dożywotnich półek, na których nasz gniot kłułby w oczy tych, którzy go kiedyś mieli nieszczęście spróbować. A potem nagłaśniamy nasz protest szeroko w mediach, które łykają temat jak pelikan, bo i hecowny, i niecodzienny. I czekamy z całą powagą na zawirowania efekty. Śmieszne? Bardziej chyba żałosne...
Właśnie czytam w eksponowanym miejscu "Rzeczpospolitej", gazety tak solennej, że bardziej przesolić się już nie da, o proteście Stowarzyszenia Muzyki Country złożonym u Rzecznika Praw Obywatelskich. Obsesjonaci pastuszych melodyjek skarżą się otóż, że ich muzyka jest dyskryminowana w mediach publicznych. Jakoś rozgłośnie i stacje telewizyjne nie chcą puszczać ich nagrań ani pokazywać potańcówek stylizowanych na kowbojskie. W związku z czym cierpi polska kultura, ale od czegóż to ona od dłuższego czasu już nie cierpi?
Country to muzyka, która nie każdemu musi się podobać. Mnie na przykład ujmuje w tym zjawisku wszystko, co obok niej - skórzane kowbojki, pasy, kamizele, zadzierzyści faceci i żwawe kobitki - gdy już jednak zacznie się granie, daję drapaka, a jak nie mogę, szukam waty do uszu. Nie widzę zatem powodów, aby wydzierżawiać countrowcom kolejne kawałki telewizyjnych i radiowych ramówek, aby mogli oni na nich pielęgnować swe muzyczne pasje. A już dorabianie do tego ideologii dyskryminacyjnej ociera się o żenadę. Panowie mandoliniarze, a kupcie wy sobie jakąś radiostację, która utrzymywałaby się z reklam, jakie zamieszczaliby w niej wasi fani. Organizujcie sobie koncerty, trasy, festyny i zjazdy. Na zdrowie! Oby tylko wasze przytupy nie były finansowane z mojego abonamentu, bo i tak jestem już mocno skubany po pensji przez państwo polskie i jego liczne przybudówki. Po co mi jeszcze wy z waszymi harmonijkami. W przeciwnym razie zmuszę was do kupowania mojej i Olszewskiego chałwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska