Danuta Rudnicka: - Nie mam paktu z diabłem

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
- Niedawno odkryłam, że kiedy przysiądę gdzieś na dłużej, to zaraz zaczynam się nudzić - mówi w rozmowie z Opolanką Danuta Rudnicka, społecznik z Pilszcza.

Danuta Rudnicka to człowiek orkiestra. Jest dyrektorem szkoły podstawowej w Pilszczu niedaleko Kietrza, liderem Odnowy Wsi, działa w Stowarzyszeniu Kobiet Aktywnych "Czerwone korale". Poszła też w politykę lokalną i została radną powiatową. Prywatnie jest żoną i mamą dwójki dzieci.

- Pani znajomi mówią, że gdzie diabeł nie może, tam Dankę pośle. Podobno nie ma dla pani rzeczy niemożliwych.
- Bez przesady, nie jestem alfą i omegą. To prawda, wiele udaje się zrobić, ale nie robię tego dla siebie. Najważniejsze dla mnie i moich współpracowników jest dobro wsi, a zwłaszcza najmłodszych jej mieszkańców. Wszystko, co robimy, robimy z myślą o nich, by mieli gdzie spędzać wolny czas, nie wstydzili się za wioskę, nie uciekali stąd. W dzisiejszych czasach, żeby coś osiągnąć, trzeba być konsekwentnym i dążyć do celu, nie zważając na trudności. Mogę wszystkich jednak uspokoić, cyrografu z diabłem nie podpisałam.

- A mąż nie uderzył nigdy pięścią w stół i nie powiedział: Danka, wybieraj, albo dbasz o wieś i jej mieszkańców, albo o rodzinę!
- Nie. Na męża trzeba mieć sposób. I to nie żaden dobry obiad. Trzeba go zaangażować w to, co się robi. Ja tak zrobiłam, moje współpracowniczki też i się opłaciło. Panowie służą nam pomocą, zwłaszcza w pracach projektowych i przy realizacji tych projektów. Męska ręka w majsterkowaniu jest niezastąpiona. Drogie panie, kobiety bez mężczyzn naprawdę nie radziłyby sobie tak dobrze.

- A kiedy miała pani ostatnio dla siebie czas?
- Mogę śmiało powiedzieć, że odpoczywam, pracując. Zresztą niedawno odkryłam, że kiedy przysiądę gdzieś na dłużej, to zaraz zaczynam się nudzić. Natomiast w wolnych chwilach zazwyczaj opiekuję się dzieckiem. Mój pierwszy syn jest już dorosły, ale mam też w domu dziesięciolatka. Kiedy pójdzie spać, siadam przed komputerem i żegluję po internecie. Odnawiam znajomości na Naszej Klasie, czytam babskie gazety, sięgam po książkę. Jeśli już oglądam telewizję, to raczej programy informacyjne. Mąż jest fanem TVN 24, więc i ja śledzę razem z nim najświeższe doniesienia z kraju i ze świata.

- A kiedy była pani ostatni raz w kinie?
- Kilka miesięcy temu zabrałam dziecko na bajkę. Dobrze bawiliśmy się oboje. Polecam rodzicom wspólne wypady do kina.
- Jeszcze kilka lat temu Pilszcz był jedną z wielu zaniedbanych wsi na krańcach Opolszczyzny. Dwa lata temu zdobyliście tytuł Pięknej Wsi Opolskiej. Jako lider Odnowy Wsi wierzyła pani, że uda się go zdobyć?
- Oczywiście że tak. Jeśli coś robię, to wierzę, że ma to sens. To, że zdobyliśmy tytuł Najpiękniejszej Wsi Opolskiej, jest zasługą wszystkich mieszkańców Pilszcza. Nie jesteśmy bogatą miejscowością. Brak pieniędzy mogliśmy nadrobić jedynie ambicją i ciężką pracą. Przy sprzątaniu i upiększaniu wsi pracowali wszyscy: mali i duzi, młodzi i starsi. Nikt nie odmówił. Opłaciło się. Dziś możemy pochwalić się m.in. kwitnącym zoo, czyli wielkimi zwierzakami obsadzonymi kwiatami, wspaniałym parkiem czy Pilszczańskim Szlakiem Osobliwości z Przeszłości.

- Jest pani feministką?
- Nie.

- To skąd na pomysł na Stowarzyszenie Kobiet Aktywnych "Czerwone korale"?
- Chcemy tylko pokazać kobietom, że nie tylko mogą siedzieć w domu i niańczyć dzieci, co oczywiście jest trudną i odpowiedzialną pracą. Mogą też realizować się zawodowo, pracować społecznie czy pójść w politykę. Proszę spojrzeć na obrady Sejmu. Jaka jest dysproporcja pomiędzy kobietami posłankami a panami posłami, na korzyść tych ostatnich oczywiście. To samo dzieje się na niższym szczeblu, w województwach, powiatach i gminach. Kobiety też mniej zarabiają od mężczyzn. Dlatego chcemy pomóc tym paniom, które chcą się realizować zawodowo. Ale nie ma mowy o feminizmie - tym pojmowanym jako chęć upodlenia mężczyzn, całkowitego odsunięcia ich od istotnych kwestii.

- Nie siada pani czasami wieczorem na łóżku i nie myśli sobie: Danka, po co ci to wszystko? Zajmij się lepiej sobą, pójdź do fryzjera czy kosmetyczki.
- Takie myśli przychodzą do głowy. Zwłaszcza kiedy słyszę głosy krytyki, że to, co robimy, jest złe. Czasami takie się pojawiają i ranią mnie oraz wszystkich ludzi, z którymi pracuję. Poświęcamy swój wolny czas, inwestujemy dobre chęci, doświadczenia, a tu spotyka nas krytyka. Pół biedy, jeśli jest ona uzasadniona, bo przecież człowiek nie jest nieomylny, ale najbardziej boli, jak ludzie robią to z czystej zawiści.

- Co jeszcze ma do zrobienia Danuta Rudnicka?
- Chciałabym obronić przed likwidacja naszą szkołę. Od kilku lat władze Kietrza mają takie zakusy. Szkoła to jedyne miejsce, wokół którego toczy się życie kulturalne, mamy wspaniałych nauczycieli, rodzinną atmosferę. Dzieci naprawdę chętnie przychodzą na lekcje. Mamy też sporo do zrobienia we wsi. Urządzamy na przykład górkę z parkiem linowym. To dla naszych dzieciaków. Będą tu mogły pojeździć na sankach, powspinać się. Czeka nas też wielka inwestycja. Chcemy odremontować zabytkowy kościół. Potrzeba na to furę pieniędzy. Już rozpoczęliśmy zbiórkę. Wiem, że nie uda mi się zmienić całego świata, ale - wraz z mieszkańcami - zrobię wszystko, by w naszej wsi żyło się dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska