Darek Rodewald prowadzi w Rajdzie Dakar 2014 [wideo, zdjęcia]

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Na Rajdzie Dakar mam nowy kask, który pomalował mi oleśnianin Robert Pawlik – pokazuje Darek Rodewald.
- Na Rajdzie Dakar mam nowy kask, który pomalował mi oleśnianin Robert Pawlik – pokazuje Darek Rodewald. Mirosław Dragon
Rozmowa z Darkiem Rodewaldem, pierwszym polskim zwycięzcą Rajdu Dakar.
Darek Rodewald w Rajdzie Dakar 2014. 30-letni mechanik z Olesna jedzie w holenderskiej załodze Team de Rooy. 3-osobową załogę tworzą holenderski kierowca Gerard de Rooy, belgijski nawigator Tom Colsoul oraz mechanik Darek Rodewald z Olesna.

Darek Rodewald w Rajdzie Dakar 2014

30-letni Darek Rodewald wygrał Rajd Dakar 2012 w barwach holenderskiej ekipy Team de Rooy w kategorii ciężarówek 9-tonowym Iveco Powerstar Strator Torpedo.

3-osobową załogę tworzyli: holenderski kierowca Gerard de Rooy, belgijski nawigator Tom Colsoul oraz mechanik Darek Rodewald z Olesna.

W roku 2013 Team de Rooy zajął 4. miejsce. 5 stycznia Darek Rodewald wystartował w 36. Rajdzie Dakar. Trasa liczy ponad 9 tysięcy kilometrów i wiedzie przez Argentynę Boliwię i Chile. Meta 18 stycznia w Valparaiso. Zaplanowano 13 etapów, najdłuższy ma 911 kilometrów.

W pierwszym etapie Team de Rooy zajął 4. miejsce. II etap ekipa z bocznym numerem 501 wygrała i objęła prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

- Startujesz w najtrudniejszym rajdzie świata.
- Z tym najtrudniejszym rajdem to przesada, to tylko reklama. Tak naprawdę Dakar był dużo trudniejszy, kiedy organizowany był jeszcze w Afryce. Kierowcy byli szczęśliwi, jeśli w ogóle udało im się ukończyć odcinek specjalny. Mój ulubiony Rajd Transorientale z Rosji do Chin też był cięższy. Natomiast Dakar jest na pewno najsłynniejszy, najbardziej prestiżowy, to tutaj startują najlepsi.

- W tym roku nie macie już pierwszego numeru startowego, nie jesteście głównym faworytem jak przed rokiem.
- Zasada jest taka, że pierwszy numer dostaje zwycięzca ubiegłorocznego rajdu, a jest nim Rosjanin Eduard Nikołajew. My jesteśmy jednym z faworytów. Nie interesuje nas 10. miejsce, tylko zwycięstwo!

- Eduard Nikołajew z Kamaza zajął pierwsze miejsce, mimo iż paradoksalnie nie wygrał ani jednego etapu, podczas gdy wy wygraliście 6 etapów. To więcej, niż w 2012 roku, kiedy triumfowaliście! Co się zatem stało?
- Mieliśmy ogromnego pecha na 9. etapie, gdzie po serii awarii straciliśmy 1,5 godziny. Okazało się to stratą nie do odrobienia. Mam nadzieję, że trasa rajdu będzie w tym roku lepiej wytyczona. W ubiegłym roku odcinki specjalne były zbyt wąskie. Ciężarówki dojeżdżały do mety w takiej samej kolejności, w jakiej startowały. A przecież to jest Dakar, powinna być pustynia i dawaj!

- Jesteś pierwszym Polakiem, który wygrał Rajd Dakar, ale w Polsce mało kto to zauważył. Nawet na oficjalnej stronie Rajdu Dakar przedstawiony jesteś jako Holender.
- To pomyłka organizatorów. Wzięła się pewnie stąd, że mam holenderską licencję rajdową. Nie wiedziałem nawet o tej pomyłce, ale na samochodzie przy moim nazwisku jest polska flaga.

- Niektórzy umniejszają twój sukces, mówiąc, że jesteś tylko mechanikiem w ekipie.
- To jasne, że najważniejszy jest kierowca, a na jego sukces pracuje cały zespół. Mam licencję rajdową. W kategorii ciężarówek załogę rajdową tworzą trzy osoby: kierowca, nawigator i mechanik. W naszym Teamie de Rooy pracuje 42 ludzi, w tym wielu mechaników, ale nie każdy dobry mechanik nadaje się do rajdów. Trzeba umieć wytrzymać ekstremalne warunki. Temperatura w kabinie podczas Rajdu Dakar dochodzi do 60 stopni Celsjusza.

- Nie macie klimatyzacji?
- Absolutnie. Klimatyzacja łatwo się psuje, poza tym to dodatkowy ciężar. Tymczasem samochód rajdowy ma być jak najlżejszy. Na dachu są wloty powietrza, ale ma to także swój minus, bo do kabiny wpada piasek i kurz.

- Jak wytrzymać takie warunki? Trzeba pić dużo wody?
- Lekarz zaleca każdemu wypić po 4,5 litra wody. Ale tak naprawdę w trzech ledwo wypijamy 1,5-litrową butelkę. Z prozaicznego powodu: jeden etap trwa 7-8 godzin i nie ma przerw na sikanie, bo to strata czasu. Kiedy walczysz o zwycięstwo, liczy się każda sekunda.

- Mechanik w wyścigach ciężarówek ma bardzo dużo pracy. Jedzie w załodze rajdowej na trasie, a między etapami usuwa usterki w samochodzie. Jest czas na wyspanie się?
- To kierowca i nawigator mają jak najlepiej wypocząć przed kolejnym etapem. Mechanik ma jak najlepiej przygotować samochód do startu. Samo skontrolowanie auta po etapie trwa 3-4 godziny. Do tego prawie zawsze jest jakaś usterka, którą trzeba naprawić.
Zasada jest taka, że powinienem mieć chociaż 4 godziny snu, ale na Dakarze zdarzały się noce bez spania. Tyle że jest to bardzo niebezpieczne, bo można złamać kark.

- Złamać kark?!
- Ze zmęczenia opada ci głowa, a na trasie rajdu ciężarówka co chwilę podskakuje, przeciążenia i uderzenia są bardzo duże. To cały dzień, czasami wieczorem nie da się ruszać głową. Dlatego przed rajdem mieliśmy trzy razy w tygodniu specjalistyczne 2-godzinne treningi na siłowni z trenerem reprezentacji Holandii w pływaniu. Ćwiczymy z 25-kilogramowymi obciążnikami na głowie, właśnie żeby wzmocnić mięśnie szyi i kręgosłupa. Na rajdach zdarza się, że wyczerpanego członka załogi przymocowuje się pasami do fotela, ale mechanik przecież po to jest w załodze rajdowej, żeby cały czas monitorował stan ciężarówki. Mamy specjalną kamerę przymocowaną do podwozia, obraz widzę w kabinie. Dzięki temu łatwiej jest mi zdecydować, czy w razie usterki, których podczas rajdu jest dużo, trzeba się zatrzymać, czy możemy dalej jechać.

- Z jaką prędkością jedziecie?
- W kategorii ciężarówek jest blokada do prędkości 140 km/h. Ma być ona podniesiona do prędkości 150 km.h. My byśmy na tym zyskali, większość kierowców boi się bowiem dociskać gaz do dechy, a Gerard de Rooy jeździ na granicy ryzyka. Trzeba pamiętać, że te 150 km/h to nie to samo, co na autostradzie, tylko w ekstremalnych warunkach na pustyni.
- Jesteś w Teamie Dakar w firmie Gerarda de Rooya. Na czym polega twoja praca?
- Cały rok przygotowujemy samochody na rajd. W tym roku wystawiliśmy 4 samochody wyścigowe, do tego 8 aut serwisowych. Na rajd do Ameryki Południowej pojechała w sumie 42-osobowa ekipa. Samochód na Rajd Dakar 2014 budowaliśmy właściwie od zakończenia ubiegłorocznego rajdu.

- Startujecie ponownie 9-tonowym błękitnym Iveco Powerstar Strator Torpedo z charakterystycznym nosem.
- Z zewnątrz to ta sama ciężarówka, ale zapewniam, że w środku bardzo się zmieniła! Mamy nowy 13-litrowy silnik nowej generacji Euro 6. Jest o wiele mocniejszy, ma grubo ponad 1000 koni mechanicznych. Zmieniliśmy ustawienia amortyzatorów, mamy nowe osłony, mocowania maski, wloty powietrza. Nowy samochód testowaliśmy w Maroku, Andorze, a także na poligonach we Francji i w Niemczech. Testy polegają na tym, że próbujemy auto dosłownie rozwalić. Jeśli wytrzyma, to możemy jechać na Dakar.

- Kto będzie waszym naszym najgroźniejszym rywalem?
- Kamaz, jak zawsze.

- W Praszce kiedyś produkowano hamulce do kamazów!
- Kamaz to profesjonalny team, zbudowany na wzór stajni w Formule 1. Co tu dużo gadać: ich zespół liczy 96 osób, podczas gdy w naszym Teamie de Rooy przez cały rok pracuje 5 mechaników. Dopiero przed samym rajdem dochodzą do nas dodatkowe osoby. Kamaz ma większy budżet od Volkswagena. Ale też presja jest u nich o wiele większa. Dla Gerarda de Rooya rajd to hobby. Nawet jak przegrywamy, mówimy: "trudno, spróbujemy w przyszłym roku". Kiedy Kamaz nie wygrywa, jest u nich tragedia.
Coraz mocniejsza jest też czeska Tatra. Tatrą jedzie m.in. polska załoga: Jarosław Kazberuk, Robin Szustkowski i Czech Filip Skrobanek.

- Rozmawiasz z Polakami podczas Rajdzie Dakar?
- Jasne, jeśli tylko jest na to czas. Warto bowiem wiedzieć, że wstajemy o 5.00-6.00 rano, a z etapu wracamy na biwak o 20.00-21.00 i to jeśli jesteśmy w czołówce, bo im dalsze miejsce, tym później wracasz z etapu. Odcinki specjalne mają po 700-800 km, a sam dojazd na start to ponad 300 km. To będzie już mój piąty start w Dakarze, więc znam się z Krzysztofem Hołowczycem czy polskimi kierowcami ciężarówek: Jarosławem Kazberukiem i Grzegorzem Baranem. Moim dobrym znajomym jest Rafał Marton, pilot Adama Małysza. Najlepsze było, kiedy dwa lata temu na biwaku podeszli mnie i Rafał mówi: "To jest mój nowy kierowca Adam Małysz". Roześmiałem się i odpowiedziałem, że nie musi przedstawiać, bo Adama Małysza zna każde dziecko w Polsce! Nawiasem mówiąc, Małysz jest naprawdę dobrym kierowcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska