Depresja - głęboki dół. Objawy, leczenie

sxc.hu
Psychiatrzy ostrzegają: choroby tej nie można lekceważyć, trzeba ją leczyć. Depresję można pokonać, ale pacjent musi w to uwierzyć i chcieć się poddać terapii.
Psychiatrzy ostrzegają: choroby tej nie można lekceważyć, trzeba ją leczyć. Depresję można pokonać, ale pacjent musi w to uwierzyć i chcieć się poddać terapii. sxc.hu
Co roku na depresję zapada 4 procent ludzi. W Polsce liczba osób leczonych z tego powodu przekracza 10 tysięcy rocznie, na Opolszczyźnie 1100-1200.

Joanna ma 40 lat. Gdy opowiada swoją historię, co chwila załamuje się jej głos, z trudem powstrzymuje łzy. Trzy lata temu rozwiodła się z mężem, samotnie wychowuje 11-letniego syna i 5-letnią córkę. Ich ojciec założył nową rodzinę, przysyła skromne alimenty.

Joanna jakoś sobie radziła. Miała dobrą pracę. Aż dostała wypowiedzenie.
- Po prostu dyrektor uznał, że już się nie nadaję, nikt się za mną nie ujął.

Lekarz rozpoznał silną depresję. Stwierdził, że Joanna musi iść na leczenie do szpitala. Ale ona nie mogła tego zrobić, bo nie miał kto się zająć dziećmi. Na szczęście znalazła wyjście - rano zaprowadzała córkę do przedszkola, syna do szkoły, a sama zgłaszała się na oddział dzienny szpitala. Dostawała leki, miała zajęcia z psychoterapii. Przez 8 miesięcy była na zasiłku chorobowym.

- To był bardzo ciężki okres, zmagania się z chorobą i samą sobą - zwierza się kobieta. - Rano nie chciało mi się podnieść z łóżka. Uświadamiałam sobie, że muszę dać dzieciom jeść, i to mnie mobilizowało. Ukroiłam po kromce chleba, ale one prosiły o jeszcze, a ja nie miałam już siły, żeby to zrobić. Tak było ze wszystkim.

Od pół roku Jolanta znowu pracuje. Nowe zajęcie pomogła jej znaleźć życzliwa osoba. Już nie bierze leków, tylko raz w miesiącu odwiedza psychologa. Wygląda na to, że teraz wszystko będzie dobrze. Ale do pełnego wyzdrowienia jeszcze sporo pozostało...

Depresja wyprzedza raka

- Z najnowszych danych statystycznych wynika, że w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat wśród kobiet i mężczyzn w przedziale wieku 25-45 lat depresja wysunęła się wśród innych chorób na pierwsze miejsce, wyprzedzając schorzenia kardiologiczne i onkologiczne - podkreśla dr Stanisław Piwowarczyk.

- Nietrudno zauważyć, że jest to pokolenie uczestniczące w tzw. wyścigu szczurów. Zatem już chyba najwyższy czas, by zacząć bić na alarm, bo część ludzi tego nie wytrzyma. Z drugiej strony trzeba przyznać, że sami tworzymy taką rzeczywistość, w której nagłaśniane są głównie złe rzeczy: zamachy, rozboje, morderstwa.

Media atakują nas tego typu wiadomościami od rana do wieczora. W efekcie myślimy: nie pojedziemy na wycieczkę, bo przecież biuro podróży nas oszuka, nie oddamy pieniędzy do banku, bo nas okradną. Człowiek naładowany złymi emocjami już sam nie wie, gdzie ma się przed tym wszystkim schronić, poziom lęku narasta.

55-letni Janusz od roku nie ma pracy. Próbował dorabiać na czarno, harował za parę złotych od rana do nocy, ale i to się skończyło. Siedzi w domu i rozmyśla. Zażywa leki przeciwdepresyjne, przerywa, aby dać odpocząć wątrobie, i potem znowu do nich wraca. Próbuje przetrwać.

- Przez ostatni miesiąc byłem w takim nastroju, że chciałem tłuc głową o ścianę, aby się opędzić od złych myśli. Wiele osób w depresji szuka zapomnienia w alkoholu. To nie jest rozwiązanie.

Gdy Janusz stracił pracę, w domu też przestało się układać. Żona robiła mu wymówki, rozwód wisiał na włosku. - Na szczęście się dogadaliśmy - wyznaje mężczyzna. - Gdybyśmy się rozeszli, to nie wiem, co by się ze mną stało. Rodziców już dawno pochowałem, rodzeństwa nie mam. Żyjemy wyłącznie z tego, co zarobi moja żona. Z trudem wystarcza nam na skromne posiłki, a czekają jeszcze nie popłacone rachunki.

Janusz uważa, że najlepszym lekiem na depresję byłoby odsunięcie chorego od kłopotów. Choć zdaje sobie sprawę, że jest to niewykonalne życzenie. - Jak się nie ma pieniędzy, pracy ani perspektyw na przyszłość, to tabletki też nie pomogą. Zadziałają tylko doraźnie. Sam muszę z tego dołka wyjść, choć na razie nie wiem, jak to zrobić.

Depresja niejedno ma imię

Pod słowem "depresje" kryje się grupa schorzeń o rozmaitym pochodzeniu. Różne też mogą być ich postacie. Wiele osób nadużywa tego słowa. Zwykłe pogorszenie humoru, chandra - to jeszcze nie depresja.

- Stany przygnębienia, tzw. dołki, ma każdy - twierdzi dr Stanisław Piwowarczyk. - Jeśli człowiek się z nimi prześpi, włączy mechanizm samouspokajania, to na drugi dzień widzi już wiele rzeczy inaczej. Ale nie u każdego i nie zawsze tak jest. Gdy zły nastrój utrzymuje się dzień po dniu i człowiek sam nie umie się z tym uporać ani nie potrafi mu pomóc jego rodzina czy przyjaciele, można mówić o depresji.

Depresji mogą też towarzyszyć różne objawy fizyczne: bóle w klatce piersiowej, głowy, zaburzenia łaknienia, nudności, pocenie się, uczucie zimna, drętwienie kończyn. Czasem pojawiają się dolegliwości naśladujące chorobę somatyczną, np. bóle w krzyżu.

Depresja pojawia się często u osób pracowitych, ambitnych, dokładnych, mających wobec siebie duże wymagania. Może jej też sprzyjać lęk o przyszłość: o emeryturę, zdrowie, dostęp do opieki medycznej. W bardzo dużym stopniu przyczynia się do niej brak pracy, ale też i jej nadmiar.

Ostatnio fińscy i brytyjscy naukowcy po przebadaniu 2 tysięcy brytyjskich urzędników ogłosili, że osoby pracujące minimum 11 godzin na dobę są ponaddwukrotnie bardziej narażone na depresję niż ludzie spędzający w pracy jedynie 7-8 godzin dziennie.

Brakuje miłości

- Z obserwacji moich pacjentów wynika, że rzeczywiście ludzie nie nadążają za tym tempem życia, ale też brakuje im przyjaźni, miłości, kontaktu z drugim człowiekiem - przyznaje Mirosława Olszewska, psycholog z Opola. - Jest to niestety konsekwencja wirtualizacji życia, w którym sieci społecznościowe zastąpiły normalne kontakty.

Do tego dochodzą różne gry społecznościowe, fantastyka, co sprawia, że niejedna osoba czuje się wyobcowana, zagrożona, gubi się w świecie z pogranicza jawy i snu. Depresje dotyczą też coraz częściej starszych ludzi, którzy czują się nikomu niepotrzebni, siedzą zamknięci w czterech ścianach. Takich ludzi będzie w kraju coraz więcej, bo społeczeństwo się starzeje.

Mirosława Olszewska dodaje: - Z jednej strony chcieliśmy życia w dostatku, niezależności, żeby się nam nikt do niczego nie wtrącał. Z drugiej - nie każdy potrafi wziąć życie w swoje ręce: znaleźć mieszkanie, pracę, zadbać o rodzinę. Tymczasem państwo już nie jest tak opiekuńcze jak kiedyś.

Anna, 49 lat, zmaga się z depresją od dwóch lat. Kilka razy myślała już o tym, żeby ze sobą skończyć. Przez długie lata była wzorową pracownicą. Zawsze chwalona, nagradzana, nie widziała świata poza swoją firmą.

- Nie zdecydowałam się na dziecko, bo postawiłam wszystko na karierę - wyznaje pani Anna. - W domu byłam gościem, w końcu mąż nie wytrzymał i się ze mną rozwiódł. Nawet mnie to zbytnio nie zmartwiło, jeszcze bardziej skupiłam się na pracy. Z zastępcy kierownika działu miałam właśnie awansować na kierownika, gdy zaczęły się redukcje. Padłam ich ofiarą. Bardzo długo nie mogłam w to uwierzyć.
Dostałam trzymiesięczną pensję, a potem musiałam przejść na zasiłek dla bezrobotnych. Dziś pracuję jako ekspedientka w galerii handlowej.

Zarabiam niewiele, na szczęście pomaga mi siostra, mieszkająca w Niemczech. Cały czas łykam leki. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się z tego wyjść.

Psychiatrzy ostrzegają: choroby tej nie można lekceważyć, trzeba ją leczyć. Depresję można pokonać, ale pacjent musi w to uwierzyć i chcieć się poddać terapii.

- Współczesna psychiatria dysponuje całą gamą leków przeciwdepresyjnych - podkreśla dr Stanisław Piwowarczyk. Opolski psychiatra podkreśla też jednak, że oprócz farmakoterapii należy włączyć psychoterapię. Jej celem jest zmiana negatywnych schematów myślenia, nauczenie pacjenta nowych zachowań. Przestrzega przed korzystaniem z leków na własną rękę, preparatów dostępnych bez recepty. Na depresję zioła nie pomogą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska