Derby gminy dla gości. Kałków - Kastor 1-3

fot. Marcin Olszewski
Michał Smeredzki (z lewej) i Paweł Siemaszkiewicz.
Michał Smeredzki (z lewej) i Paweł Siemaszkiewicz. fot. Marcin Olszewski
To było kolejne spotkanie, w którym nikt nikomu nie odpuszczał. A w przedmeczowych horoskopach zapowiadano, że potrzebujący punktów gospodarze tę potyczkę mogą wygrać.

- Aż pięciu moich graczy wprost z kościoła z uroczystości ślubnej dotrze na mecz i choć dopiero potem będą biesiadować, to nie wiem w jakiej będą dyspozycji - martwił się Zbigniew Tokarczyk, trener miejscowych.

Wszyscy zdążyli, ale mecz ułożył się po myśli Kastora, który od początku przejął inicjatywę. W 7. min z narożnika boiska zacentrował Adam Nosowski, a niepilnowany Mateusz Pietrzak trafił do bramki. Po chwili ten ostatni zainicjował rajd i kiedy znalazł się w polu karnym sam na sam z bramkarzem nieoczekiwanie skiksował.

- Zamierzałem kopnąć futbolówkę i podwyższyć prowadzenie, ale piłka niefortunnie odbiła się przede mną - usprawiedliwiał się Pietrzak. - Cóż, machnąłem się i upadłem. Za to gospodarzom powiódł się kolejny atak, po którym doprowadzili do remisu.

Adam Nosowski podał do Daniela Kułaka, który strzałem z powietrza uzyskał najładniejszego gola meczu. - Jak się nie wykorzystuje takich super okazji, to wówczas przeciwnik karci - zauważył Kułak. Jego prognozy okazały się trafne, bo z kilku sytuacji bramkowych jego kolegów wyszły "nici", natomiast Michał Smeredzki dał prowadzenie gościom.

"Kastor, Kastor, Kastor!" - rozlegało się w sektorze gości. 100-osobowa grupa kibiców z Jasienicy Górnej żywiołowo dopingowała swoich idoli. Mocno w trąbkę dmuchał 6-letni Marek Cze-chowski, który na mecz przyjechał z tatą i dziadkiem. - Tato zabiera mnie na mecze, a dziadek kupił mi szalik - pochwalił się Marek.

Drugą połowę lepiej rozpoczął zespół z Kałkowa, który zaatakował niemal całą drużyną. Stąd osamotniony bramkarz Mateusz Dyrek raz po raz musiał dalekimi wybiegami ratować zespół. - Co z tego, że moje wyjścia były skuteczne, skoro przegraliśmy ten ważny dla nas mecz - skwitował Dyrek.

- Zabrakło nam skuteczności - dodał Mateusz Korczyński. Okazje były, ale rezerwowy Paweł Siemaszkiewicz trafił w słupek, a w innych sytuacjach zaporą nie do przejścia był Dariusz Ilasz. - Kiedyś zdobywałem dużo bramek, ale mam już 39 lat i gram wyłącznie w obronie - powiedział D. Ilasz. - Mieliśmy dużo szczęścia, bo gospodarze sytuacji bramkowych mieli wiele.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska