Deszcz nie odstraszył pielgrzymów do św. Anny

Redakcja
Paweł Stauffer
Uczestnicy odpustu z Opolszczyzny, Dolnego Śląska i z Niemiec modlili się za rodziny.
Pielgrzymka u św. Anny

Pielgrzymka u św. Anny

Mimo fatalnej pogody grota lurdzka była pełna. Już pół godziny przed uroczystą sumą korek aut jadących do sanktuarium zaczynał się daleko za Wysoką.

W korku nie musiało stać kilkanaścioro pielgrzymów z Kluczborka, którzy wybrali się do św. Anny na rowerach.

- Wyruszyliśmy już w sobotę i nocowaliśmy w “Barce" u ks. Józefa Krawca - mówią organizatorzy wyjazdu Barbara i Krzysztof Hadzikowie. - A o 9.00 ruszyliśmy ku św. Annie. To nasza kluczborska tradycja. Już 10 lat pielgrzymujemy w ten sposób. Lubimy jeździć na rowerach i łączymy tę pasję z odpustem. Mamy o co prosić, bo nasz syn jest chory, a córka zdaje w przyszłym roku maturę. Pogodę mamy w sercach i to jest najważniejsze. W powrotnej drodze zmokniemy, ale przecież nie jesteśmy z cukru.

Odpustowej sumie przewodniczył ks. biskup Paweł Stobrawa. W kazaniu zwrócił uwagę na kryzys życia rodzinnego w Polsce i w regionie.

- Szukając dróg pomocy dla waszych rodzin, spójrzcie za siebie - apelował biskup. - Przypomnijcie sobie, skąd nasi ojcowie i dziadkowie czerpali siłę, napotykając na różne problemy. Oni szukali pomocy u Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.
- W rodzinach rzeczywiście dzieje się źle - przyznaje pani Barbara. - Wielu ludzi patrzy egoistycznie do końca własnego nosa, szuka egoistycznie tylko samorealizacji. A bez daru dla drugiego szczęścia w małżeństwie się nie zbuduje.

Na odpust przyjechali także czciciele św. Anny spoza Śląska Opolskiego. Pani Emilia Krakowska przyjechała autokarem w grupie ponad 40 pątników z Lubina. - To jest ciekawe miejsce - mówi pani Emilia. - Chcę tu prosić o pomoc dla mojej urodzonej w maju prawnuczki, żeby była zdrowa. A ja, żebym dożyła tyle lat co mój dziadek, czyli 92. Na razie skończyłam siedemdziesiątkę.

Po mszy, zgodnie z tradycją, wielu pątników ruszyło na “budy" po odpustowe słodycze.
- Kartofelki z marcepanu to jeden ze smaków dzieciństwa i zostały w pamięci - mówi Anna Giesa, która na odpust swojej patronki przyjechała aż ze Stuttgartu. - Wyjechałam z Komprachcic 30 lat temu. Dziś bardzo mi się u św. Anny podobało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska