Detektywi szpiegują małżonków. Jakie mają metody?

sxc
Jeśli zleceniodawca jest uparty i stać go na finansowanie długich obserwacji, detektywi mogą nawet pozwiedzać inne kraje.
Jeśli zleceniodawca jest uparty i stać go na finansowanie długich obserwacji, detektywi mogą nawet pozwiedzać inne kraje. sxc
Podejrzliwi małżonkowie coraz częściej korzystają ze szpiegowskiego arsenału. Udokumentowanie zdrady daje im przewagę na sprawie rozwodowej.

Przede wszystkim jednak małżonkowie podejrzewający swoją "drugą połówkę" o zdradę wynajmują detektywów. - Nasze podstawowe narzędzie pracy to oczywiście aparat fotograficzny z teleobiektywem - mówi Edward Pietrzak z agencji detektywistycznej Agar. - I to taki aparat, który robi stosunkowo dobre zdjęcia w ciemności. Wart nawet pięć tysięcy, a z obiektywami jeszcze więcej.

Bo zdrada unika włączonych świateł i odsłoniętych żaluzji. Fotki robi się z ukrycia, z odległości i - często - po zmierzchu. Czasem po wymagającym sprytu pościgu.

- Śledziliśmy właściciela firmy, w której było sporo samochodów. Zmieniał auta jak rękawiczki, w ciągu jednego dnia jeździł paroma - opowiada Piotr Łukaszczyk z agencji Detektyw 24. - Trudno było doczepić mu jeden ogon, musieliśmy się wciąż zmieniać.

"Obiekt" był czujny, dyskretny, robił wszystko, by nie dostarczać dowodów na zdradę, ale z samej zdrady zrezygnować nie chciał. I w końcu wpadł. Detektywom udało się zrobić fotki namiętnych uścisków, bynajmniej nie z żoną, a nawet nagrać z kierunkowego mikrofonu czułe słówka szeptane przy kawie w motelowej restauracji.

Detektyw, specjalista od zdrad małżeńskich z agencji Agar: - Jeden z obserwowanych obiektów wybrał się niespodziewanie na dworzec, wsiadł do pociągu i wyruszył w podróż na drugi kraniec Polski, z licznymi przesiadkami. Jedna osoba nie mogła go obserwować, musieliśmy wysyłać posiłki...

Według statystyk wciąż małżeńskich zdrad częściej dopuszczają się mężczyźni. Ale różnice powoli maleją.

Żona kupiła ci zegarek? Sprawdza, czy jesteś jej wierny!

Zegarek ma wmontowaną kamerę. Kładziesz go przy łóżku, a on wszystko "widzi". Jest niezawodny i tańszy niż wynajęcie detektywa.

Kamera jest w bocznym pokrętle - wyjaśnia Maciej Nowaczewski ze sklepu Spy Shop. - Można ją uruchomić wedle ustalonego harmonogramu, zapewnia 90 godzin nagrania, działa na odległość 12 metrów...

Cena zegarka - około 400 złotych jest dość atrakcyjna, jeśli wziąć pod uwagę, że koszt dobowej obserwacji przez detektywa profesjonalistę to nawet 1200 zł.

A czasami "obiekt" potrafi się wybrać niespodziewanie w parodniową podróż: - Obserwowany przez nas mężczyzna, który nagle wsiadł do pociągu, dojechał aż na Wybrzeże, gdzie spędził dwa dni z kochanką - opowiada detektyw z agencji Agar, specjalista od małżeńskich zdrad. - Na szczęście zdobyliśmy w czasie tej obserwacji dowody jego winy. A bywa, że czasem kilka dni pracy nie przynosi efektu.

Jeśli zleceniodawca jest uparty i stać go na finansowanie długich obserwacji, detektywi mogą nawet pozwiedzać inne kraje.

- Zdarzyło nam się lecieć do Paryża - zdradza Piotr Łukaszczyk. - Śledziliśmy kobietę, która pod pozorem zagranicznej konferencji wybrała się do Francji. Drugim samolotem poleciał jej kochanek. A my? Cóż, mieliśmy dobre rozpoznanie i już czekaliśmy na nich na lotnisku.
W cieniu wieży Eiffla zakochani nie spodziewali się, że będą śledzeni, więc już samo udokumentowanie zdrady nie było zbyt trudne.

Czy dowód na niewierność partnera jest wart kilkunastu tysięcy (bo tyle wydał zdradzany małżonek na paryską obserwację)?

- Jest, gdy w grę wchodzi sprawa rozwodowa majętnych ludzi - tłumaczy detektyw. - Dowody są argumentami przy negocjacjach na temat podziału majątku. Zdjęcia bywają bardzo kompromitujące, a uwiecznione na nich osoby zwykle nie chcą, by obejrzały je na przykład dzieci.

Nie wszystkich jednak stać na usługi detektywa. - Statystycznie rzecz ujmując: na 15 osób, jakie się do mnie zgłaszają, na zlecenia ostatecznie decydują się 3, może 5. Pozostali rezygnują właśnie ze względu na koszty - mówi detektyw z Agaru.

Gdy do agencji zgłasza się mąż czy żona, którzy już są w otwartym konflikcie ze współmałżonkiem, nie utrzymują z nim kontaktów, obserwacja jest szczególnie trudna.

- Bo zleceniodawca nic nie wie o planach swojego partnera, wyjazdach, gronie znajomych, nawet numeru aktualnej komórki może nie znać - tłumaczy detektyw. - A takie informacje są dla nas cenne i obniżają koszta obserwacji.

Kogo nie stać na wynajęcie detektywa albo chce sam przyłapać małżonka na zdradzie, może zainwestować w nowinki techniki szpiegowskiej. Zegarek z kamerą (panowie najczęściej ich nie zdejmują, a jeśli już, to kładą przy łóżku) to niejedyny gadżet.

- Są kamery i dyktafony umieszczone w pilotach do samochodu, niewidoczne wtyczki do komputerów, które śledzą i archiwizują, z kim na przykład śledzony mailuje albo czatuje na seksczatach - instruuje Maciej Nowaczewski ze sklepu Spy Shop.

Sprzedawcy zwykle nie pytają kupujących, po co im takie akcesoria. Jednak klienci (klientki) czasem się wygadają, że zegarek dla partnera to nie prezent wręczany w dowód miłości, ale narzędzie potrzebne do zdobycia dowodu zdrady.

Takim dowodem może być "test wierności". - To tyle co test DNA - wyjaśnia Piotr Łukaszczyk. - Trzeba przynieść nam bieliznę ze śladami spermy, a my przekazujemy materiał do laboratorium. Koszt takiej usługi to ponad 1000 zł.

Według pracowników Agaru, choć wciąż częściej zdradzają mężczyźni, to różnice powoli maleją. Kobiety są równie chętne do romansów, tyle że bardziej ostrożne i dyskretne. Ale nadziei, że są jeszcze na świecie wierni partnerzy, nie należy tracić.

- Miałem klientkę, która sama zaaranżowała swój kilkudniowy wyjazd, żebyśmy mogli w tym czasie sprawdzić, jak prowadzi się jej mąż. A on prowadził się nienagannie: opiekował się dziećmi, spędzał wieczory w domu. Klientka była szczęśliwa, kiedy przedstawiliśmy jej ten raport - wspomina pracownik Agaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska