Co na to policja
Dorota Działach, specjalista ds. nieletnich w Komendzie Powiatowej Policji w Kluczborku:
- Na razie słyszałam o ochronie w Zespole Szkół Ogólnokształcących. Wiem, że jeden ochroniarz na dyżurze nie jest w stanie zapanować nad bezpieczeństwem. Poza tym jego działanie nie będzie skuteczne, jeśli nie zna uczniów. A z tego, co mi wiadomo, nie noszą oni identyfikatorów. Gdyby takowe mieli, strażnikowi łatwiej byłoby wyłapać obcych, do których przeganiania został zatrudniony. Wobec tego nie wierzę w skuteczność takich działań. Zwłaszcza, gdy porządku pilnuje jedna osoba. Nie jest to także specjalna przeszkoda dla dilerów. Bo, jak wykazały ankiety przeprowadzone wśród uczniów kluczborskich szkół średnich, dilerzy to coraz częściej koledzy z tej samej szkoły, a nawet z klasy. Dlatego jeśli chodzi o prewencję, mimo wszystko największą rolę do spełnienia mają jednak nauczyciele.
Zaangażowaliśmy firmę ochroniarską głównie dlatego, że dość mocno dawali nam się ostatnio we znaki "goście" spoza szkoły - mówi Mariusz Kaczmarski, dyrektor ZSO. - Zdarzały się różne zachowania z ich strony: dochodziło do utarczek z nauczycielami, wulgarnych odzywek. Zdarzało się, że niektórzy nie reagowali na prośbę czy nakaz opuszczenia budynku. Wkraczała do nas tzw. ulica, zdarzali się nietrzeźwi.
Pomysł zatrudnienia firmy ochroniarskiej zyskał akceptację rodziców uczniów. Rada rodziców pokrywa związane z tym koszty.
Ochroniarze są w szkole codziennie. - Ale grafik patroli jest zmienny, żeby nie stworzyć wrażenia, że szkoła jest strzeżona w stałych godzinach i później już można czuć się bezkarnym - wyjaśnia wicedyrektor ZSO Ewa Stefaniuk.
Jeden lub dwóch ochroniarzy sprawdza przede wszystkim parter budynku, w którym mieszczą się dwie szkoły - gimnazjum nr 1 i liceum ogólnokształcące. Stoją przy wyjściach, sprawdzają toalety, szatnię, legitymują osoby odwiedzające szkołę, przesiadujące na korytarzach w czasie lekcji.
W opinii dyrekcji wprowadzenie ochrony odniosło skutek. Dyrektor Kaczmarski twierdzi, że pielgrzymki "gości" z zewnątrz się skończyły, nie stoją pod szkołą, tak jak kiedyś. -Poza tym, trzeba wprost powiedzieć, że zatrudniając ochronę chcieliśmy wyeliminować możliwość wchodzenia na teren szkoły dilerów narkotyków.
- Na początku młodzież była zaskoczona naszą obecnością - mówi Mariusz Krupa, jeden z pracowników ochrony. - Nie mamy większych problemów, działamy raczej prewencyjnie. Wydaje się, że młodzież czuje pewien respekt przed umundurowanym funkcjonariuszem i odnosi to pozytywny skutek.
Joanna Dacko z klasy I LO: - Moim zdaniem ta ochrona nie jest potrzebna. Nie ma żadnych ekscesów, agresji czy bijatyki. A co do wizyt obcych - i tak dalej się tu kręcą.
Magdalena Pierzyńska, także pierwszoklasistka z LO: - Nie przeszkadza mi, że w szkole jest ochroniarz. Nie sądzę natomiast, żeby ochrona zmniejszyła zagrożenie "dilerką". Ci ludzie muszą bliżej poznać uczniów, aby wyłapać potencjalnych handlarzy.
- Córka nigdy nie skarżyła się na przemoc w szkole. Ale odkąd są w szkole ochroniarze, czuję się spokojniejsza - mówi Katarzyna Urbanek, mama gimnazjalistki.
Także publiczne gimnazjum nr 5 zdecydowało się na zatrudnienie ochrony. - Dość dawno temu, w ramach szkolnej akcji "Stop agresji", wprowadziliśmy w naszej szkole monitoring - mówi Bogdan Paluch, wicedyrektor PG nr 5. - Ochrona ma natomiast wyeliminować wizyty osób trzecich. Na razie nic się nie dzieje, Ale wolimy działać w myśl porzekadła: "strzeżonego Pan Bóg strzeże". Do południa na przynajmniej jednej przerwie ochroniarze są w szkole, po południu i wieczorami patrolują teren wokół.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?