DK 45 Opole - Zawada zamknięta. A na objeździe wahadło [wideo]

Artur  Janowski
Artur Janowski
Trasa objazdu.
Trasa objazdu.
Po tym jak po raz kolejny osunął się nasyp, drogowcy zdecydowali, że już żadne samochody tamtędy nie pojadą. Na razie nikt nie jest w stanie określić, jak długo potrwa naprawa.

Obawy zgłaszane przez kierowców i okolicznych mieszkańcy od ponad miesiąca (o czym wielokrotnie pisaliśmy) okazały się słuszne: jazda drogą na Zawadę (od strony obwodnicy Opola), gdzie osuwał się nasyp może być niebezpieczna.

Dziś przedstawiciele opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Opolu potwierdzili to i zdecydowali o jej zamknięciu. Co ciekawe, wcześniej drogowcy przygotowywali się do wprowadzenia tam zakazu dla tirów i pospiesznie zmieniali oznakowanie.

- Nie mieliśmy wyjścia, fragment nasypu znów się osunął - tłumaczy Łukasz Nalewajko, pracownik GDDKiA. - Padało w nocy z poniedziałku na wtorek, a także we wtorek rano. To spowodowało kolejne osłabienie nasypu. W tej sytuacji podjęliśmy decyzję o zamknięciu go dla ruchu.

Oficjalny objazd poprowadzono obwodnicą północną, drogą krajową nr 46 do Ozimka i dalej drogą krajową nr 46 aż do Bierdzan. Problem w tym, że droga ta na trasie Lędziny - Chrząstowice jest remontowana i obowiązuje tam ruch wahadłowy. Trzeba więc uzbroić się tam w cierpliwość, albo szukać innych rozwiązań.

- Będę jeździł, co prawda węższą, ale krótszą drogą przez Łubniany, Biadacz i dalej do Luboszyc i do Kępy - opowiada kierowca, który codziennie dojeżdża do Opola.

Na razie nie wiadomo, jak długo fragment drogi krajowej nr 45 będzie zamknięty.

Przypomnijmy, że drogowcy mają kłopoty z jej nasypem od dawna - w ostatnim czasie osunął się kilkakrotnie. Po raz pierwszy po wielkich ulewach na początku czerwca. Wtedy bardzo mocno popękała jezdnia na odcinku o długości 30 metrów, ale samo osunięcie nie było duże. Dlatego szybko położono tam nową nawierzchnię, ale nie minął tydzień, gdy pojawiły się kolejne pęknięcia i znacznie większe osuwisko.

W połowie lipca nasyp jeszcze bardziej "siadł" i uskok stał się bardzo widoczny. Był na tyle duży, że tym fragmentem jezdni przejechać już nie można było.

- Mamy problem, ale proszę mi wierzyć, że gdyby jazda drugim pasem jezdni położonym na nasypie była niebezpieczna, to ruch zostałby zamknięty - uspokajał Michał Wandrasz, rzecznik GDDKiA.

Drogowcy uważali, że problem jest czasowy i zniknie, gdy nasyp zostanie osuszony.

W czerwcu w tempie ekspresowym wskazano wykonawcę, który zajął się wzmacnianiem nasypu - powstaje specjalna ścianka, która ma zapobiegać osuwiskom. Niestety na razie to nie pomaga.

W GDDKiA usłyszeliśmy, że najprawdopodobniej nasyp trzeba będzie rozebrać i potem postawić od nowa.

W środę jego stan ma ocenić komisja i projektant zabezpieczeń. Na razie nikt w GDDKiA nie deklaruje, kiedy wyjazd z Opola zostanie otwarty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska