Dla męża dożywocie, dla zabójcy 25 lat

Fot. Tomasz Dragan
Jerzy B., morderca Ireny J., po ogłoszeniu wyroku nie sprawiał wrażenia przybitego.
Jerzy B., morderca Ireny J., po ogłoszeniu wyroku nie sprawiał wrażenia przybitego. Fot. Tomasz Dragan
- Tata powinien dostać dożywocie - mówiła 11-letnia Justyna, córka zamordowanej. Sąd był wczoraj podobnego zdania - Zbigniew J. za zlecenie zabójstwa żony dostał najsurowszy przewidziany prawem wyrok.

Justyna nie chce widzieć ojca

Justyna nie chce widzieć ojca

Rozmowa z Hildegardą Janczyk, mamą zamordowanej kobiety
- W jakim stanie dziś, w rok po śmierci Ireny, są jej córki?
- Młodsza Sandra zniosła to dobrze, mówi, że mama śpi, jest pogodnym dzieckiem. Natomiast starszej Justynce jest nadal bardzo ciężko, wymaga pomocy psychologicznej. Bardzo trzęsła się podczas składania zeznań, choć była przesłuchiwana w domu, w przyjaznej atmosferze. Nie chce widzieć ojca, mimo iż on domagał się spotkania z nią. W poniedziałek wieczorem powiedziała, że chce dla taty kary dożywocia. Obie dziewczynki wychowują nasi krewni, Elżbieta i Jerzy Pikosowie, którzy są rodziną zastępczą.
- Zbigniew J. będzie mógł wyjść na wolność za 30 lat. Nie obawia się pani, co wtedy będzie?
- Wtedy dziewczynki będą już pełnoletnie i chyba będą umiały sobie jakoś poradzić. Ja bardzo się boję zięcia, nie chciałabym go już nigdy oglądać. Chciałabym, żeby ten wyrok się utrzymał i żebyśmy mogli normalnie żyć. Chociaż po tym co się stało, normalnie żyć się nie da.

Uznaję Zbigniewa J. winnym tego, że kierował wcześniej zaplanowanym zabójstwem żony i wymierzam mu karę dożywocia, z tym, że o wcześniejsze przedterminowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać po odsiedzeniu 30 lat - oznajmił wczoraj sędzia Dariusz Kita, przewodniczący składu orzekającego.
Zbigniew J. przyjął wyrok w milczeniu, kręcił jedynie głową, jakby z niedowierzaniem. Na sali nie było jego rodzeństwa, które do tej pory stało za nim murem, utrzymując, że jest niewinny.
Jerzego B., drugiego z oskarżonych o zabójstwo Ireny J., współwłaścicielki sklepu przy ul. Kołłątaja w Opolu, Sąd Okręgowy w Opolu skazał na 25 lat więzienia.
- Taka kara jest sprawiedliwa i wyważona, gdyż z jednej strony stanowi odpłatę za czyn, z drugiej odizoluje sprawców od społeczeństwa - dodał sędzia. - Tylko dożywocie zagwarantuje społeczeństwu, że Zbigniew J. nie dopuści się ponownie przestępstwa.

Ta zbrodnia wstrząsnęła Opolem - 9 lutego 2004 roku w sklepie przy ul. Kołłątaja znaleziono zakrwawione zwłoki właścicielki, 32-letniej Ireny J. Kobieta osierociła dwie córki, w wieku 11 i 2 lat. Tuż po pogrzebie, prosto z cmentarza, policja zabrała pogrążonego w rzekomej żałobie wdowca, który - jak wkrótce wyszło na jaw - kierował zbrodnią. Bezpośrednim wykonawcą był jego kolega Jerzy B.
Choć Zbigniew J. do końca utrzymywał, że jest niewinny, zdaniem sądu jego wina nie budzi wątpliwości.
- Głównym dowodem są wyjaśnienia Jerzego B., które są konsekwentne, spójne, logiczne i bardzo szczegółowe - uzasadniał wyrok przewodniczący składu orzekającego. - Bardzo precyzyjnie, godzina po godzinie Jerzy B. opisał przebieg zdarzeń z początku 2004 roku, które doprowadziły do jego spotkania ze Zbigniewem J. w Opolu 8 lutego i do zabójstwa Ireny J. dzień później. Opisał szczegółowo swoją rolę, jak również rolę Zbigniewa J.

Obaj mężczyźni poznali się przed laty w więzieniu, gdzie odsiadywali kary za zabójstwa kobiet. Choć dzieliło ich wiele kilometrów, utrzymywali - jak wyraził się sąd - dziwną przyjaźń, w której dominująca rolę pełnił Zbigniew J.
Pewnego dnia złożył Jerzemu B. propozycję dokonania zabójstwa Ireny, w zamian za obietnicę znacznej poprawy jego sytuacji materialnej. Jerzy B. długo kalkulował, czy mu się to opłaca, w końcu ofertę przyjął.
- Zbigniew J. dał mu pieniądze na przyjazd do Opola - wyjaśniał sędzia Dariusz Kita. - Dał pieniądze na zakup gumowych rękawiczek, ustalił czas zbrodni oraz dał sygnał, kiedy może przystąpić do zabójstwa, bo on sam miał już zapewnione alibi, był w domu. Tym sygnałem był telefon córki. Tato poprosił Justynę, żeby zadzwoniła do mamy do sklepu, wtedy morderca uderzył Irenę w głowę i udusił kablem elektrycznym.
Zeznania Justyny, starszej córki państwa J., są jednym z dowodów winy jej ojca. Dziewczynka przeszła silne załamanie psychiczne, nadal wymaga pomocy psychologa.
- Zbigniew J. widział w żonie przeszkodę w realizacji swoich planów życiowych - mówił sędzia. - Wybrał najdrastyczniejsze rozwiązanie, nie patrząc na to, że wyrządza krzywdę nie tylko jej, ale także swoim dzieciom.

Piąte dożywocie

Za to Zbigniew J., mąż zamordowanej i zleceniodawca zabójstwa, był załamany, długo nie chciał wstać z ławki.
(fot. Fot. Tomasz Dragan)

Piąte dożywocie

Kara wymierzona wczoraj Zbigniewowi J. to piąty wyrok dożywocia w naszym województwie. Od 1997 roku (czyli od nowelizacji kodeksu karnego) sądy opolskie ukarały w ten sposób:
l Szczepana W. z Brzegu (48 lat), wielokrotnego recydywistę, za zgwałcenie i zamordowanie 2 kobiet z rejonu Nysy,
l Sebastiana J. (34 lata), wielokrotnego recydywistę, za napad w Brzegu oraz napad na lombard w Rzeszowie i zastrzelenie 22-letniego pracownika,
l Dariusza B. z Krapkowic (27 lat) za dokonane w Czechach zabójstwo polskiego studenta,
l Romana O. z Głuchołaz (24 lata) za brutalne zabójstwo trzech kobiet, jednej w Nysie i dwóch w Kościerzynie (Pomorskie) - ten wyrok jest jeszcze nieprawomocny.

Irena J. stała się dla męża Zbigniewa przeszkodą, gdyż ten chciał zamieszkać na stałe ze swoją kochanką Agnieszką S. Sąd nie dał wiary jego wyjaśnieniom, iż poza jednym skokiem w bok, kiedy to przez pół roku mieszkał z kochanką, tworzyli z Ireną zgodne, kochające się małżeństwo.
- To nie było normalne małżeństwo - podsumował sędzia Kita. - Zbigniew J. przejawiał wobec żony agresję słowną i fizyczną oraz zdradzał ją, o czym świadczą zeznania trzech młodych kobiet.
Zbigniew J., wiążąc się z Ireną, miał już na koncie zabójstwo kobiety - w 1987 roku został skazany na 15 lat więzienia za zamordowanie kochanki, która była z nim w ciąży i stanowiła zagrożenie dla jego małżeństwa (był ojcem trojga dzieci).
- Sąd nie może utracić z oczu poprzedniego skazania i motywów, jakie Zbigniewem J. wtedy kierowały - zauważył przewodniczący składu orzekającego. - Oskarżony przyjął i konsekwentnie realizował bardzo brutalny sposób rozwiązywania swoich problemów życiowych. Motywy poprzedniego morderstwa były bardzo podobne do motywów zabójstwa Ireny J. Zaplanował drastyczną zbrodnię, by uwolnić się od żony.
Najprawdopodobniej nie chciał się też dzielić z żoną majątkiem. Matka zamordowanej, która wraz z mężem przekazała kilka lat temu córce i zięciowi swoje gospodarstwo w Zawadzie, teraz domaga się w sądzie cofnięcia darowizny.

Zdaniem sądu stopień społecznej szkodliwości obu sprawców jest "ekstremalnie wysoki", sąd nie dopatrzył się okoliczności łagodzących, natomiast skrucha Jerzego B. i fakt, że współpracował z organami ścigania, wpłynęły jedynie na zróżnicowanie kar obu sprawców (Jerzy B. też w młodości siedział za gwałt i zabójstwo, ale wyrok uległ już zatarciu).
Matka zamordowanej Ireny Hildegarda Janczyk chciała surowszej kary niż dożywocie. "Śmierć za śmierć, żeby się taplał w kałuży krwi, tak jak ona, biedaczka" - mówiła przed ogłoszeniem wyroku. Kiedy jednak usłyszała "dożywocie", rozpłakała się.
- To będzie sprawiedliwa odpłata za jej śmierć, wiem, że prawo nie przewiduje kary śmierci - powiedziała "NTO".
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura nie będzie składać apelacji, gdyż wyrok jest niemal w całości zgodny z jej wnioskami końcowymi. Należy się jednak spodziewać apelacji Zbigniewa J. (który domagał się uniewinnienia) oraz Jerzego B. (chciał kary niższej niż 25 lat).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska