Dla nich liczyły się łupy wojenne

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Tak wyglądały zakłady azotowe w Kędzierzynie kilka miesięcy po wojnie. W praktyce były one kupą bezużytecznego złomu.
Tak wyglądały zakłady azotowe w Kędzierzynie kilka miesięcy po wojnie. W praktyce były one kupą bezużytecznego złomu.
Siedemdziesiąt lat temu Armia Czerwona "wyzwoliła" powiat kozielski. Terror jednak nie ustał. Czego nie zniszczyły działa armat i bomby, rozebrano i wywieziono w głąb ZSRR.

12 stycznia 1945 roku Armia Czerwona rozpoczęła tzw. operację wiślańsko-odrzańską, a już tydzień później Rosjanie dotarli do Śląska Opolskiego.

Kędzierzyn został zajęty 31 stycznia. Większość mieszkańców, a także żołnierzy niemieckich ewakuowała się stąd. Wraz z tymi ostatnimi w tzw. marsz śmierci wyruszyli więźniowie obozu Blechhammer, który był filią Auschwitz Birkenau.

Każdy więzień przed wyjściem z obozu otrzymał tylko 800 gramów chleba, porcję margaryny i sztucznego miodu. Trasa wiodła w mrozie i śniegu przez Koźle, Prudnik, Głuchołazy, Nysę, Otmuchów, Ząbkowice Śląskie, Świdnicę i Strzegom do obozu koncentracyjnego Gross-Rosen (Rogoźnica koło Wrocławia). W drodze esesmani zamordowali około 800 więźniów: wycieńczonych, schorowanych, opóźniających marsz.

Więźniowie pracowali wcześniej w zakładach chemicznych na terenie Kędzierzyna i Blachownia. To właśnie nimi najbardziej zainteresowani byli "wyzwoliciele". Bardzo duża część przemysłowej infrastruktury została już wcześniej zniszczona przez naloty amerykańskie. Rosjanie postanowili wywieźć stąd wszystko to, co ich zdaniem mogło mieć jeszcze jakąś wartość. Do ich demontażu zaangażowani tych miejscowych mieszkańców, którzy nie zdecydowali się na ucieczkę. Wydarzenia ta raportował nowo powołany starosta kozielski Franciszek Ciupka.

Pisał m.in.: "Fabryka benzyny syntetycznej została zajęta przez Armię Czerwoną i jest demontowana. Podobnie fabryka papieru Waldhof w Kłodnicy, odlewnia Danz w Koźlu-Porcie i zakład spirytusowy w Kędzierzynie."
W efekcie aparatura i urządzenia zakładów chemicznych zostały zniszczone niemal w 100 procentach. Nie było jakiejkolwiek możliwości uruchomienia w nich produkcji. Podobnie było z bardzo rozwiniętą wcześniej żeglugą.

Rosjanie ze szlaku wodnego Szczecin - Gliwice wywieźli około dwóch tysięcy jednostek pływających różnej wielkości, a także część infrastruktury Kanału Gliwickiego. Na miejsc pozostały opustoszałe nabrzeża i stare, częściowo zatopione barki oraz holowniki pamiętające. Z czasem jednak nowe władze powiatu rozpoczęły odbudowę infrastruktury.

Jako pierwsze udało się przejąć od Rosjan i uruchomić zakłady umożliwiające funkcjonowanie miasta, tj. elektrownie, gazownie, młyny, piekarnie i rzeźnie. Sytuacja miejscowej ludności, a także przyjeżdżających osadników z Kresów Wschodnich była jednak bardzo trudna. Ludziom doskwierał głód, brakowało także opału.

W listopadzie 1945 roku czynnych było już 60 zakładów, przybywało m.in. Stolarni, rzeźni i młynów. Odbudowywano drogi i mosty, w styczniu 1946 roku uruchomiona została linia kolejowa z Koźla do Kietrza przez Baborów, odbudowywano też żeglugę. Zaś w 1948 zapadła decyzja o wzniesieniu olbrzymiej fabryki nawozów sztucznych na terenie Azotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska