Dla organisty święta Bożego Narodzenia to najlepszy okres w roku

fot. Archiwum prywatne
Czy Polak umie, czy nie umie śpiewać - jak brzmi kolęda, to usta same się otwierają - mówi grodkowski organista Paweł Ożga.

Dla organisty święta Bożego Narodzenia to najlepszy okres w roku.
- My gramy rękoma i nogami, do tego musimy słuchać ludzi żeby utrzymać tempo, czasem jeszcze obsługujemy rzutnik. Więc w czasie świąt, kiedy nie musimy do tego śpiewać, bo wierni robią to z prawdziwą ochotą, każdy organista odpoczywa - mówi z uśmiechem Paweł Ożga.

Od sześciu lat gra podczas mszy w Grodkowie, ale kolędy grał już zarówno w małych, wiejskich kościółkach jak i we wrocławskiej katedrze czy na Jasnej Górze.

- I to nie ma specjalnego znaczenia - Polacy wszędzie śpiewają kolędy z jednakowym zapałem - zapewnia muzyk. - Takiego zwyczaju nie ma chyba w żadnym innym kraju. Miałem też okazję grać w Rzymie i nawet tam nie ma takich tradycji.

Do tego dochodzi różnorodne bogactwo form:
- Kolędy śpiewa się przecież często na rytmy zaczerpnięte z polskich tańców narodowych: mazurków, oberków czy polonezów, jak np. "Bóg się rodzi", czy kołysanek, np.: "Gdy śliczna panna" i "Lulajże Jezuniu" - przypomina organista. - Tę ostatnią Chopin wprowadził nawet do swojego dramatu muzycznego zwanego Scherzo h-moll.

Sonda

Sonda

Romuald Nowak, historyk sztuki, dyrektor Panoramy Racławickiej:
Oczywiście śpiewamy kolędy całą rodziną, choć chyba tylko mój teść ma dobry głos. Ulubione to "Wśród nocnej ciszy", "Gdy się Chrystus rodzi" oraz "Gloria in excelsis deo". Ta ostatnia jest jednak bardzo trudna i śpiewam ją tylko w kościele.

Mariusz Grochowski, dyrektor Brzeskiego Centrum
Medycznego:
Śpiewamy bardzo dużo i mogą to chyba potwierdzić sąsiedzi. Moja ulubiona kolęda to "Przybieżeli do Betlejem", a do słuchania - "Cicha noc".

Adam Bubiłek, muzyk, dyrektor BCK:
Bardzo lubię grać "Lulajże Jezuniu" - to jest romantyczna kolęda i odpowiada mojej naturze. A z żywszych - "Przybieżeli do Betlejem".

Ożga jest spokojny, że tradycja nie zaginie. - O dziwo, ludzie znają teksty, nie tylko refreny. Nie zauważyłem, żeby w połowie kolędy wierni się gubili - opowiada. - W końcu każdy poznaje je od dziecka i myślę, że wciąż w każdym domu się je śpiewa. Ale jak trzeba, to zawsze pociągnę kolędę do końca.

Na pasterce czy podczas porannych bożonarodzeniowych mszy pan Paweł zasiądzie za organami i będzie "odpoczywał" wprawiając w ruch największy instrument świata. I będzie tylko musiał wsłuchiwać się w tempo narzucone przez wiernych: - Ja oczywiście daję przygrywkę, ale potem nawet nie staram się narzucać - jak ludzie chcą śpiewać, to trzeba się do nich dostosować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska