Dla restauratora sezon trwa jak nad morzem

Edyta Hanszke [email protected]
Adriana Krysiak prowadzi restaurację w Zalesiu Śląskim. (fot. Daniel Polak)
Adriana Krysiak prowadzi restaurację w Zalesiu Śląskim. (fot. Daniel Polak)
Adriana Krysiak pieniądze z urzędu pracy przeznaczyła na zmianę wystroju restauracji w Zalesiu Śląskim.

Przejęła ją od rodziców. Wcześniej pracowała tu jako kierownik. Przed rokiem przeszła na własny rachunek. - Pieniądze są większe, ale i odpowiedzialność także - przyznaje Adriana Krysiak. - Za utrzymanie sie na rynku, ale i pracowników, których zatrudniam.

Zobacz: Eko-Vimar Orlański Solidnym Pracodawcą 2008 r.

Teraz obsługę stanowią trzy osoby i dwie uczennice. Kucharka zdaniem restauratorki nie musi nawet mieć wykształcenia w tym kierunku, ale smykałkę, chęć do pracy i uczenia się nowych rzeczy jest nieoceniona.

- Kelnerzy (są nimi mężczyźni) powinni być mili, czyści i mieć podejście do konsumenta. Nie zależy mi, żeby nosili 5 talerzy na raz. To nie jest najważniejsze - ocenia Adriana Krysiak.

Ważne jest też zaufanie do pracowników, szczególnie w takiej branży jak gastronomia

17 tys. zł z Powiatowego Urzędu Pracy przeznaczyła na zmianę wystroju restauracji. Zamiast luster na ścianach pojawił się kamień, obrazy i kinkiety. Zmieniła też lampy.

Nowa firma koncentruje się przede wszystkim na organizacji imprez (wesela, komunie), czyli tym, czym zajmowała się dotychczas, ale restauracja działa nie tylko podczas tych uroczystości. - Bar to za mało, żeby klient mógł ocenić, czy odpowiada mu menu u mnie - mówi Adriana Krysiak, a specjalnością zakładu jest placek po węgiersku z drobiowym gulaszem.

Zobacz: Zamknął firmę w Monachium, założył taką samą w Polsce

Osoby, które chciałby spróbować sił w tej branży powinny, zdaniem mieszkanki Sławięcic, powinny zdawać sobie sprawę z sezonowości takiej pracy. - Przypomina to prowadzenie pensjonatów nad morzem. Od kwietnia do października jest obłożenie, ale zimę trzeba przetrzymać. Oddech łapie się jeszcze w Sylwestra i okresie karnawału. Podczas adwentu i Wielkiego Postu niewiele się w restauracji dzieje - relacjonuje Adriana Krysiak.

Klientów ma głównie z okolicznych powiatów, ale też i Śląska, bo tam ceny są dużo wyższe. - Konkuruję ceną i jakością obsługi. Jeżeli u mnie płacą mniej za dwa dni niż tam za jeden, to wybór jest prosty - przekonuje Adriana.

Jeśli trzeba to poleci gościom zespół, który jej się spodobał, albo operatora kamery. - Ale nie chcę nic narzucać, bo musiałabym brać za to odpowiedzialność - uzasadnia.

Sprawy księgowe zleca biuru rachunkowemu, a sama robi przelewy do urzędu skarbowego i ZUS.

Dostawców alkoholu ma już sprawdzonych, natomiast w pozostałe produkty zaopatruje się w Opolu w sieciowym sklepie dla małych firm. - Mąż nawet nie musiałby jeździć po ten towar do Opola. Gdybyśmy chcieli to firma może go dostarczyć, oczywiście odpłatnie. Więc z tym restaurator nie ma problemu - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska