MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dla wszystkich pracy nie wystarczy

Z Janem Grechem, dyrektorem nyskiego przedsiębiorstwa budowlanego OPEX rozmawia Klaudia Bochenek

- Zamierzacie zwolnić z zakładu jedną trzecią załogi. Dlaczego?
- Ponieważ jest ciężka sytuacja na rynku budowlanym, brakuje zamówień, przetargów na roboty. Zwolnienia nie są dla nas niespodzianką, bo restrukturyzację firmy planowaliśmy już od pół roku. Wiąże się ona między innymi ze zmianą profilu działalności.
- OPEX chce się przebranżowić?
- Nie do końca. Chcemy tylko ograniczyć działalność budowlano-montażową i przekształcić firmę w typowo produkcyjną. Planujemy też przenieść załogę do Fabryki Domów w Goświnowicach i pozbyć się pozostałej części majątku.
- Dlaczego?
- Mamy w Nysie spore obciążenia finansowe, a w Goświnowicach sytuacja jest w miarę klarowna. Kontrakty z Niemcami na produkcję elementów żelbetowych gwarantują nam zbyt.
- A nie można by kogoś z tych sześćdziesięciu przeznaczonych do zwolnienia osób zatrudnić w Goświnowicach?
- Tamta fabryka też ma ograniczone możliwości produkcyjne. Część pracowników na pewno znajdzie tam pracę, ale dla wszystkich jej nie wystarczy. Zresztą zapowiedź redukcji, jaką wysłaliśmy do Powiatowego Urzędu Pracy, jeszcze o niczym nie świadczy. Być może sytuacja na rynku jeszcze się poprawi i uda nam się uniknąć zwolnień.
- A jeżeli nie? Jak wygląda sytuacja tych ludzi? Czy kwalifikują się na jakieś wcześniejsze świadczenia przedemerytalne?
- Większość takich osób została już wcześniej zwolniona. Pozostali pracownicy z dużym stażem pracy, którym będziemy musieli wypłacić spore odprawy. Razem około dwieście pięćdziesiąt tysięcy złotych. Nie wpłynie to zbyt dobrze na nasze finanse, ale innego wyjścia nie ma.
- Nie wiążecie żadnych nadziei na poprawę sytuacji z przystąpieniem do Unii Europejskiej?
- Na razie możemy tylko spekulować, bo tak naprawdę to nikt nie wie, jak będzie. Z jednej strony są większe szanse na zamówienia, z drugiej jednak wymagania, jakie stawiają nam kraje "piętnastki". Jeżeli okaże się prawdą, to o czym mówi się na rynku budowlanym, że każdy zakład będzie musiał posiadać określone certyfikaty jakości, to może być nieciekawie. Jeden taki certyfikat to dla nas wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dlatego dla niektórych Unia może być szansą na rozwój, a dla innych początkiem końca.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska