Dlaczego egzaminy na aplikacje wypadły tak źle?

Tomasz Gdula
Obecnie w Polsce wg. danych Ministerstwa Sprawiedliwości jest 7054 czynnych zawodowo adwokatów. Za sześć lat ma ich być niemal dwa razy więcej.
Obecnie w Polsce wg. danych Ministerstwa Sprawiedliwości jest 7054 czynnych zawodowo adwokatów. Za sześć lat ma ich być niemal dwa razy więcej. fot. Stock
Ogólnopolskie wyniki egzaminów na aplikacje prawnicze potwierdziły, że nie tylko u nas był to masowy odstrzał młodej prawniczej zwierzyny.

Nie brak wprawdzie głosów, że po ubiegłorocznym szerokim naborze na aplikacje absolwenci wydziałów prawa spodziewali się równie łatwych egzaminów i dlatego nie przygotowali się należycie, lecz wśród komentatorów przeważa pogląd, iż komisje egzaminacyjne celowo przygotowały bardzo skomplikowane pytania, gdyż chciały, by jak najmniej nowych ludzi dostało się do adwokatury i kancelarii radcowskich (tu odsiew był największy).

Nawet prof. Marian Filar, jeden z najbardziej cenionych ekspertów od prawa karnego w naszym kraju przyznał, że miałby trudności z odpowiedzią na wiele pytań, zawartych w testach dla kandydatów na aplikacje.

- A to przecież tylko egzamin, mający sprawdzić czy młody człowiek nadaje się do nauki konkretnego zawodu prawniczego. Tak wielki odsiew świadczy o chorobie systemu - uważa prof. Filar.
Obecnie w Polsce wg. danych Ministerstwa Sprawiedliwości jest 7054 czynnych zawodowo adwokatów. Za sześć lat ma ich być niemal dwa razy więcej. Przybędzie też radców prawnych oraz notariuszy - niezależnie od niechęci, a nawet sprzeciwu korporacji. Już w październiku rząd zapowiada skierowanie do Sejmu projektu ustawy, na mocy której dostęp do zawodów prawniczych zostanie szeroko otwarty dla absolwentów studiów - tak przynajmniej brzmią oficjalne deklaracje ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego.

- Brzmi atrakcyjnie, ale nie wierzę w dobre intencje tego pana. On zaprzedał się korporacjom, bo sam jest członkiem społeczności adwokackiej i w niczym się jej nie narazi. Ma przecież świadomość, że będzie musiał wrócić do palestry, dlatego zrobi wszystko by ochronić jej wpływy, podobnie jak innych korporacji - mówi z goryczą niedawny kandydat na aplikację radcowską.

Wśród młodzieży akademickiej i absolwentów prawa niepochlebne opinie o ministrze Ćwiąkalskim nie są po ostatnim egzaminie odosobnione.
- Pytania były zaporowe, a pozwolił na to właśnie pan minister - mówią egzaminowani.

Temu, że przynajmniej pośrednio mają rację nie zaprzeczają nawet pracownicy resortu sprawiedliwości.

- Pytania egzaminacyjne na poszczególne aplikacje przygotowywały pięcioosobowe zespoły powołane przez ministra sprawiedliwości - informuje Joanna Dębek z biura prasowego resortu.

- W skład każdego zespołu wchodzą trzej przedstawiciele ministra oraz dwaj przedstawiciele delegowani przez Naczelną Radę Adwokacką, Krajową Radę Radców Prawnych oraz Krajową Radę Notarialną, w zależności od rodzaju aplikacji.

Mimo, że sobotnie egzaminy zakończyły się pogromem zdających, podwładni Zbigniewa Ćwiąkalskiego zapowiadają, że opracowywana właśnie ustawa przewietrzy korporacje i zwiększy dostępność usług prawniczych. W efekcie mają też spaść ich ceny.

"Nowa droga otwarcia dostępu do zawodów prawniczych" - dokument opublikowany ponad dwa miesiące temu przez resort sprawiedliwości - zakłada, że liczba aplikantów ma wynosić co roku minimum 10 procent prawników wykonujących dany zawód (adwokata, radcy prawnego, notariusza). Obok aplikacji po studiach prawniczych będzie też można zostać doradcą prawnym. Ta nowa grupa zawodowa w założeniu rozbije monopol adwokatów i radców.

Doradcom będzie wolno bez obowiązku aplikowania sporządzać opinie prawne, projekty pism procesowych, świadczyć zastępstwo procesowe przed organami administracji publicznej oraz sądami (z wyłączeniem prawa karnego, rodzinnego i opiekuńczego). W miarę przybywania doradców ceny usług prawniczych powinny spadać, a ich dostępność rosnąć. Docelowo - już za sześć lat - liczba przedstawicieli nowej profesji ma sięgnąć 10 tys.

Studenci i absolwenci prawa obawiają się jednak, że za pomysłami ministerstwa nie pójdą konkrety. Krytykują np. koncepcję wprowadzenia tzw. punktów ujemnych za złe odpowiedzi na egzaminie.

To, zdaniem wielu młodych prawników, uniemożliwi zdecydowanej większości chętnych zgromadzenie podczas testu wymaganych 190 punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska