Dlaczego najwięcej miss świata pochodzi z Ameryki Łacińskiej?

Franciszek Vetulani
Jerzy Vetulanim, profesor nauk przyrodniczych, psychofarmakolog, neurobiolog i biochemik.
Jerzy Vetulanim, profesor nauk przyrodniczych, psychofarmakolog, neurobiolog i biochemik. Franciszek Vetulani
Rozmowa z Jerzym Vetulanim, profesorem nauk przyrodniczych, psychofarmakologiem, neurobiologiem i biochemikiem

- Wcześniej pani dzwoniła? Bo zapomniałem komórki.

- Pan, panie profesorze? Specjalista od mózgu?
- Specjalista wie, że ten mózg w pewnych momentach nie pracuje. Z biegiem czasu neurony cholinergiczne znikają.

- A ile neuronów ma mózg, zanim znikną?
- 86 miliardów, z których każdy jest w stanie stworzyć kilka tysięcy połączeń. Miliard neuronów "zużywa" 6 kilokalorii na dobę. I, co ważniejsze, samo myślenie niewiele zwiększa to zapotrzebowanie. Podczas rozwiązywania zadania u jednego człowieka mózg ledwo błyśnie i zadanie zostaje wykonane, a u drugiego przez długi czas się jarzy. Ludzie dzielą się na lekko i ciężko myślących. Jeśli znajdziemy odpowiedni sposób podejścia do zagadnienia, oszczędzamy sobie energii. Podam przykład: kiedy mnożę w pamięci 17 przez 19 w sposób klasyczny, jak na piśmie, kosztuje mnie to wiele wysiłku, ale gdy wpadnę na pomysł, by pomnożyć 20 przez 17 i odjąć od tego 17, bardzo szybko uzyskam wynik. Niektórzy z nas mają łatwość do znajdywania skrótowego podejścia do zagadnienia, co zwalnia dodatkowe moce przerobowe mózgu do innych zadań.

- W okresie romantyzmu istniał podział na "czucie i wiarę" oraz "mędrca szkiełko i oko". Tak naprawdę jedno z drugim idzie w parze?
- Uczeni bywają niesłychanie entuzjastycznie nastawieni do swojej pracy i w takim przypadku emocje i poznanie dość intensywnie się mieszają. Podejmowane są próby wprowadzenia eliminacji emocji, postępowania według pewnych schematów. W niektórych przypadkach bardzo zwiększa to naszą skuteczność. Atul Gawande, który wymyślił, że przed operacją trzeba mieć checklistę i, jak przed startem samolotu, sprawdzić, czy wszystko jest gotowe - odpowiednia temperatura, ciśnienie itd. - pozwolił uniknąć wielkich wpadek i zagwarantował właściwe przeprowadzenie zabiegu. Ale kurczowe trzymanie się procedur grozi, że coś można przeoczyć. Jako wolontariusz pracowałem na farmakologii, robiliśmy dość skomplikowane doświadczenia na kotach. Dr Tadeusz Marczyński mówił: "A teraz może to podamy, a może tamto...". Spytałem: "Panie doktorze, nie może pan opracować planu, zamiast zdawać się na przypadek?". "Mogę" - usłyszałem. "Ale niewykluczone, że wtedy ominą mnie jakieś pikantne szczegóły". Mam krytyczny stosunek do szalenie popularnej tzw. medycyny opartej na faktach, "evidence based medicine".

- Bo przede wszystkim chroni lekarza?
- Właśnie. Jeśli się coś nie powiodło, w pierwszym rzędzie się sprawdza, czy postąpiono zgodnie z procedurami. Jeśli tak, "to nie mogliśmy nic zrobić" - tłumaczą lekarze. Tylko że "evidence based medicine" znajduje uzasadnienie w 85 procentach przypadków. A 15 jest takich, w których, żeby uratować pacjenta, lepiej byłoby zastosować metody niestandardowe. W niektórych "doktorach House'ach" mamy do czynienia z takim właśnie wyjściem poza stereotyp.

- A co z emocjami poza światem medycznym?
- Najlepszym przykładem zwiększenia funkcji poznawczych i efektów uczenia przez emocjonalność jest kara cielesna, stosowana do dzisiaj w szkołach arabskich. Z jednej strony emocje nasilają pamięć, z drugiej - lęk przed karą cielesną zwiększa motywację. Kiedyś z kilkoma osobami wracałem z Warszawy z bardzo ciekawego spotkania o dysleksji. Referowałem wykład, w którym profesor Grabowska tłumaczyła, że dysleksja może wynikać z uszkodzenia jednej z dróg nerwowych, przez którą przesyłane są do kory potylicznej drobne szczegóły obrazu. Siedzący naprzeciwko ksiądz spytał, czy może włączyć się do rozmowy. Co się okazało? W jego gimnazjum polonistka co poniedziałek robiła dyktando, a we wtorek ogłaszała wyniki. Za każdy błąd dostawało się linijką w łapę. "Proszę sobie wyobrazić" - powiedział ów ksiądz - "po trzech miesiącach nie mieliśmy w klasie ani jednego dyslektyka".

- Niechby ktoś teraz popróbował tej metody...
- U nas występuje lęk przed karą fizyczną, natomiast nie zwraca się uwagi, kiedy nauczyciel gnębi ucznia psychicznie. Tymczasem żaden uczeń nie popełni samobójstwa po karze cielesnej, natomiast psychicznie można zrujnować młodego człowieka. Nie opowiadam się za karą fizyczną, choć kiedy w latach 70. mieszkaliśmy w Ameryce, mogłem i podpisałem zgodę, że w razie potrzeby moje dzieci będą jej poddawane. Za każdym razem trzeba przeanalizować sytuację, biorąc pod uwagę, że są ludzie, do których się w taki sposób trafia, i tacy, w przypadku których nic to nie daje lub wręcz szkodzi.

- Jak pan ocenia, panie profesorze, przeorientowywanie dzieci leworęcznych?
- Nie znam współczesnych odpowiednio przeprowadzonych badań, ukierunkowanych na leworęczność, wiem tylko, że osoby, które utraciły prawą rękę, miały wyższy poziom inteligencji, co wykazały badania po I wojnie światowej. Prawdopodobnie dlatego, że w ich mózgu powstały nowe połączenia między neuronami.

- Czy to możliwe, by reakcje negatywne potrafiły tak nami zawładnąć, że "zabraknie miejsca" na pozytywne?
- Bieda polega na tym, że w mózgu, który jest centralą naszych emocji, miejsca agresji, przyjemności, seksu są tak blisko siebie (w jądrach migdałowatych), że czasami wszystko się pomiesza i dochodzi do sytuacji kryminogennych. Oczywiście pewien poziom agresywności jest potrzebny do zachowania pozycji w życiu, bardzo często wybuch emocji powoduje jednak zahamowanie aktywności kory mózgowej i skutkuje działaniami nieracjonalnymi. Tonący łapie ratownika, uniemożliwiając mu ratowanie - i mogą utonąć obaj. Z drugiej strony, jeśli się zdobędziemy na wysiłek umysłowy, możemy emocje stonować. Stara rzymska zasada mówi, że jeśli otrzymasz niedobrą wiadomość, to zanim podejmiesz decyzję, policz do dziesięciu. Proszę zauważyć, że na tym polega działanie negocjatorów policyjnych. Niedoszły samobójca stoi na parapecie i co robi negocjator? Mówi, żeby tym samym uruchomić korę mózgową nieszczęśnika, a ta - by przytłumiła emocje.

- Bieda, gdy negatywne emocje odnoszą się do grup społecznych.
- To występuje bardzo często. Breivik kierował się przynajmniej jakąś ideologią, ale są ludzie, którzy chcieliby bez żadnego powodu np. zatruć studnię. Oczywiście mówimy o patologii, ale i w świecie normalnym wielka trauma potrafi doprowadzić do chorej sytuacji. Wystarczy sobie uświadomić, jak zmieniło się zachowanie Polaków po katastrofie smoleńskiej.

- W ciągu milionów lat rozwoju kręgowców nasz biokomputer, jakim jest mózg, doszedł do niesłychanej sprawności. Co będzie dalej?
- Ostatnio pojawiło się twierdzenie, że do szczytu możliwości doszedł już w paleolicie, próbując odnieść sukces w walce o przeżycie. Po czym człowiek tak zmienił swoje środowisko, że mógł poświęcić trochę wysiłku osobnikom mniej inteligentnym; empatia stawała się coraz bardziej popularna. Uczeni twierdzą, że przeciętny Ateńczyk, który na pamięć znał liczne teksty, musiał intensywnie myśleć i kombinować, teraz uchodziłby za gwiazdę. Od jakiegoś czasu zapotrzebowanie na wysoką inteligencję spadło. I dobrze. Dla społeczeństwa rzeczą korzystną jest istnienie ludzi mniej inteligentnych i kreatywnych, a posłuszniejszych. Choćby żołnierzy czy pracujących przy taśmie fabrycznej, którzy będą wiedli życie szczęśliwsi, niż osoby, które ze względu na uświadomienie sobie własnego potencjału nie będą się dobrze czuć w tej roli (oczywiście na szczytach kto inteligentniejszy, ten lepszy). Ten spadek przeciętnej inteligencji ludzkiej nie oznacza, że stracimy dominującą pozycję w świecie, bo człowiek wymyślił doskonale działające protezy, choćby książki, komputery, leki usprawniające pamięć.

- Mózg w dalszym ciągu ewoluuje. Nadejdą czasy, kiedy będziemy się komunikować telepatycznie?
- Uważam, że telepatia jest teoretycznie możliwa dzięki systemowi neuronów lustrzanych, który pozwala z twarzy odczytywać emocje innych ludzi. Obserwując mimikę, może pani się dowiedzieć, czy ktoś jest pani życzliwy czy nie. Być może pojawi się taka mutacja, że jednym spojrzeniem potrafimy wczuć się również w tok myślenia innej osoby, zakładając, że myśli w sposób podobny do naszego. Dzisiaj praktykują to szachiści: "jak ja zrobię tak, to on tak...".

- Dość niepokojąca wizja. Bo co się stanie, gdy nie będziemy w stanie zataić, co naprawdę myślimy o naszych przyjaciołach, szefach, mężach i żonach?
- Pani bierze pod uwagę relacje w naszej kulturze, wyrosłej na chrześcijaństwie. Proszę jednak pamiętać, że biologicznie jest korzystne, ażeby mężczyzna wykorzystywał swój potencjał rozrodczy. W przypadku kobiety potencjał rozrodczy jest mniejszy, bo okres aktywności rozrodczej trwa krócej. Jaką wobec tego w islamie wymyślono metodę, żeby utrzymać rodzinę miłą, kochającą się, szczęśliwą i dzietną? Po prostu wielożeństwa sukcesywne, jak w czasach biblijnych. Do rodziny dobiera się kolejno młodsze żony, ale wszystkie muszą być przez męża traktowane równo i zazwyczaj żyją w przyjaźni.

- Nam też to grozi?
- Już obecnie to, co w czasach małżeństwa aż do śmierci było nie do pomyślenia - bigamia, a właściwie poligamia sukcesywna, czyli rozwody i nowe małżeństwa - stała się rzeczą dość standardową. Są rodziny, gdzie część dzieci jest jego, część jej, a część wspólna. Kolejny przykład, związki partnerskie. Mam wielu znajomych, których urocze potomstwo nie zostało urodzone w klasycznym związku małżeńskim.

- Co z zazdrością w poligamicznych związkach?
- Myślę, że zazdrość jest biologicznie uwarunkowana. Samiec zawsze się boi, by nie wydatkować energii na nie swoje geny, stąd to uczucie, nie tylko wśród ludzi. Lwy, odbijając stado, wyrzucają stare samce i przed zawładnięciem lwicami zagryzają wszystkie szczeniaki. Nic tak nie podnieca samicy lwa, jak widok zagryzionego malca, bo wówczas odzywa się w niej imperatyw uzupełnienia braku. Biologia jest czasem okrutna. Zła postać w bajkach to macocha, pasierb jest gorszy niż syn; chcemy raczej swoich. Stąd także dawne uprzedzenia rasowe. Nawiasem mówiąc, nieuzasadnione - mieszańcy są najbardziej inteligentni. Najszybszy rozwój mózgu obserwujemy w Ameryce Łacińskiej, gdzie doszło do krzyżówki trzech ras: lokalnych Indian, białych konkwistadorów i czarnych niewolników. A jak pani myśli: dlaczego najwięcej miss świata pochodzi z tamtego rejonu?

- Jesteśmy w stanie zatrzymać proces obumierania mózgu?
- Na razie jesteśmy w stanie go spowolnić.

- Rozwiązując krzyżówki, skrabble...
- ... Stosując różnego rodzaju leki, zdrową żywność, wysiłek fizyczny i rozpowszechnione na Zachodzie głodówki. Badania wykazały, że polscy stulatkowie mają za sobą albo Sybir, albo Kazachstan, albo obóz koncentracyjny. Głodówki aktywują gen długowieczności. Inną sytuację sprzyjającą dla mózgu, wysiłek fizyczny, stosują często starsi członkowie Polskiej Akademii Umiejętności. Niedawno ktoś widział profesora stulatka, jak podbiegał do autobusu. Stara zasada "w zdrowym ciele zdrowy duch" ma silną podbudowę biologiczną. Poza tym starość powinna być satysfakcjonująca, również społecznie. W dawnej Grecji, do II w. przed Chrystusem, ludzie żyli długo - Sofokles i Demokryt 90 lat, Platon 80, Euklides 79 - bo starość otoczona była szacunkiem. Kiedy człowiek jest zepchnięty do domu starców, niczemu nie służy, mózg szybciej przestaje pracować, szczególnie w przypadku mężczyzn.

- A mózg to przecież centrum sterowania wszystkim.
- Steruje przeżyciem gatunku. Dlatego - w wymiarze indywidualnym - śmierć jest nieunikniona. Każdy gatunek ma swój optymalny czas przeżycia, taki, który zapewnia przeciętnie największą rozrodczość, największe szanse na przekazywanie genów następcom. Gdybyśmy żyli za długo, za dużo inwestowali w podtrzymanie istnienia, zmniejszyłoby to ogólny sukces reprodukcyjny.

- To dość przygnębiające dla pojedynczego człowieka...
- Tak sądzą ludzie młodzi. My, starsi, nie musimy się czuć przygnębieni. Mamy za sobą doświadczenie, co pomaga w sukcesie życiowym. Nie chcę podawać przykładów z antropologii, ale każdy wie, że jak coś dziecku dolega, młoda matka biegnie do swojej starej mamy, a starszy grzybiarz, sapiąc i niedowidząc, nazbiera więcej grzybów niż młodzik. Osoby stare dały ludzkości bardzo wiele, a medycyna i stosunki społeczne powinny doprowadzić do tego, by mogli odejść spokojnie i z satysfakcją z dobrze przeżytego życia. I pozostać w życzliwej pamięci potomnych. Nieśmiertelność po pewnym czasie stałaby się tak nudna, że niemożliwa do wytrzymania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska