Dlaczego nie karać pracą?

Mirosław Olszewski

Jeśli wierzyć prasowym relacjom (a nie wierzyć nie ma powodu) - rozprawy sądowe z udziałem boiskowych "kiboli", oskarżanych o mniejszy lub większy bandytyzm przypominają niezły kabaret.
Po pierwsze dlatego, że odbywają się z wielomiesięcznym opóźnieniem. Niedawno na przykład sądzono faceta, który gdzieś około kwietnia rozrabiał w mieście: niszczył kosze uliczne, szarpał się i tłukł z podobnymi mu pomyleńcami. Oczywiście świadkowie mało co już z zajścia pamiętali. Przyznawali, że owszem, widzieli jakiś młodych ludzi, którzy sprawiali wrażenie odmóżdżonych, jednak żeby pamiętać twarze, co to, to nie...
Nie wiem w związku z tym, jaką naprawdę mają wartość owe procesy. Na mój gust bardziej przypominają odwet. Nic bowiem mniej mi się nie kojarzy ze sprawiedliwością niż tego typu spóźniona odpłata.
Czy naprawdę nie można byłoby wrócić do starego, stosowanego kiedyś sposobu i sądzić złapanych podczas zamieszek bandziorów natychmiast? Jest bodaj w prawie karnym możliwość stosowania uproszczonej procedury. Sędzia proponuje wyrok stosowny do wagi przewinienia i jeśli winowajca i jego obrońca zgodzą się z nim, kara wykonywana jest natychmiast. Wyobrażam sobie zresztą, że nie byłyby to kary więzienia: ostatecznie czemu mielibyśmy jako podatnicy fundować gówniarzom wczasy z darmowym żarciem, siłownią, wideo, i "mokrymi widzeniami"? Karą dalece bardziej stosowną byłoby na przykład zobowiązanie skazanego na oczyszczenie rowów melioracyjnych na wyspie Bolko w ciągu - załóżmy - miesiąca. Nikt oczywiście by go w tej pracy nie pilnował, gdyby jednak okazało się, że po upływie terminu rowy są zanieczyszczone - szedłby delikwent do pudła, oczywiście z obowiązkiem pracy, by zarobić na swe utrzymanie.
Nie umiem zrozumieć przyczyn, dla których nie karze się u nas pracą. Odrzucam argument, że w sytuacji wysokiego bezrobocia byłaby to bardziej nagroda niż kara. Jeśli piszę o pracy, to takiej, jak na przykład zamiatanie podwórek, pielenie miejskich trawników, koszenie traw w rowach przydrożnych itp. Jest takiej pracy pod dostatkiem - wystarczy w drodze do domu z pracy uważniej rozejrzeć się wokół siebie.
Wyroki w sprawach przeciwko stadionowym bandytom są śmieszne również z powodu swych wysokości. Oto bowiem czytam, że kolegium wymierzyło kary pieniężne w wysokości od 200 do 500 zł za - uwaga - przejście przez miasto połączone z rozkopaniem i zniszczeniem koszy oraz atakowanie radiowozów policyjnych kamieniami.
Ręce opadają. Nawet nie zamierzam tego komentować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska