We wrześniu wybieram się na wyprawę w Bieszczady, a tu co rusz dochodzą do człowieka apele o bojkot regionów, gdzie prezydent Duda miał wielkie poparcie. W rozumieniu, niech teraz poczują ten wybór we własnych kieszeniach.
Od razu mówię, że nie skorzystam, bo to przecież jakieś wariactwo jest. Jedyną drogą jest przekonywać do swoich racji, a nie obrażać się i karać kogoś za racje jego.
To prawda, światopoglądowo, politycznie, mentalnie Polska jest podzielona. Polityka dziel i rządź święci triumfy jak nigdy dotąd w wolnej Polsce. Jeśli zwykli ludzie zaczną sobie teraz jeszcze bardziej skakać do oczu, to lepiej nie będzie, może być tylko gorzej. Mam wrażenie, że niektórym politykom właśnie o to chodzi.
Większość wybrała, każdy głos jest tak samo ważny, każda indywidualna motywacja tyle samo waży. Oczywiście, naiwnością są apele o powszechne „kochajmy się”, ale równie nic nie dadzą wypływające z rozczarowania bojkoty. Podobnie przeciwskuteczny jest triumfalizm, który udzielił się poniektórym zwycięzcom.
Trzeba robić swoje, pamiętając, że nikt nie ma monopolu na prawdę i nie ma sensu się gniewać, że ktoś ma inną. Odwołując się do klasyka, Schopenhauer zauważył: Każdy może wybrać co chce, ale chcieć co się chce, na to jesteśmy za mali.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?