Dlaczego Opolanie się rozwodzą

sxc.hu
sxc.hu
Statystycznie małżonkowie wytrzymują ze sobą 14 lat. W ubiegłym roku rozwiodło się 1,5 tysiąca opolskich par. Główną przyczyną jest niezgodność charakterów.

To była wielka miłość. Byliśmy razem 11 lat. Piękny ślub, 4 lata temu śliczny synek, własne mieszkanie, dobra praca... - wspomina na jednym z forów internetowych Mała. - Wszystko świetnie do dnia, kiedy on powiedział, że się wyprowadza. Dla mnie było to jak grom z jasnego nieba. Zamieszkał z inną, i to z kim? Z narzeczona mojego brata! - żali się młoda rozwódka.

Czar pryska średnio po 14 latach. Tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. W 2010 r. rozwiodło się w Polsce około 64 tys. par, z czego 1,5 tys. na Opolszczyźnie (dla porównania w tym samym czasie zawarto u nas blisko 5,7 tys. małżeństw).

- Reguły nie ma, ale z mojego doświadczenia wynika, że zazwyczaj są to ludzie młodzi, trzydziestokilkulatkowie, którzy są nieskorzy do kompromisu i czasami nawet w przypadku drobnych nieporozumień stawiają sprawę na ostrzu noża - mówi mecenas Jacek Ziobrowski, który towarzyszy rozwodzącym się małżonkom na sali rozpraw.

Często partnerzy nie chcą rezygnować z dotychczasowych przyzwyczajeń i to staje się zarzewiem konfliktów.

- Przykładowo pan przed ślubem był na utrzymaniu mamusi, nie musiał martwić się opłatami, ona karmiła go i spełniała wszystkie jego zachcianki, a po ślubie żona wymaga od niego, żeby zrezygnował z kawalerskich przyzwyczajeń. Żeby zamiast wychodzić z kolegami na piwo, poświęcił więcej czasu dziecku i domowym obowiązkom. Panu nie bardzo podoba się wizja nowego życia i zaczynają się nieporozumienia - tłumaczy adwokat. Do tego dochodzą drobne problemy życia codziennego, pod wpływem których konflikt eskaluje, aż w końcu para uznaje, że nie ma ochoty dłużej znosić swojego towarzystwa i decyduje się na rozwód.

Jako najczęstszy powód rozwodu małżonkowie podają niezgodność charakterów. Z jej powodu rozpada się co trzeci związek. Co czwarta para, która zdecydowała się na ten krok, twierdzi, że przyczyną była zdrada, a co piąta wskazuje jako powód alkoholizm partnera.

W skali kraju liczba rozwodów systematycznie rosła od początku lat 90. W 2009 na każde 10 tys. małżeństw rozpadło się 73. Zdaniem socjologa wpłynęły na to między innymi przemiany obyczajowe.

- Dawniej mężczyzna mógł pić, bić i zdradzać, ale trzeba było zacisnąć zęby i wytrzymać. Kobieta wiedziała, że sama sobie nie poradzi, więc trwała przy mężu, choć ich związek daleki był od sielanki - tłumaczy dr Tadeusz Detyna, socjolog z Uniwersytetu Opolskiego. - Dziś kobiety są coraz lepiej wykształcone i coraz bardziej wyemancypowane. Uważają, że poradzą sobie równie dobrze bez męża, dlatego łatwiej im podjąć decyzję o rozstaniu.

Dominika Wala, psycholog z poradni przedmałżeńskiej, która każdego dnia pomaga parom rozwiązywać ich problemy, tłumaczy, że wiele zgrzytów powoduje... zbyt duża niezależność pań. - Przykro mi to mówić, ale kobiety stały się rozpieszczone i rozkapryszone. Liczy się tylko ich ego i nic więcej - podsumowuje i podaje konkretne przykłady.

- Ostatnio trafił do mnie pan, od którego wyprowadziła się żona, bo uznała, że za mało czasu z nią spędza. Kobieta nie chciała zrozumieć, że mąż bierze w pracy nadgodziny, żeby dokończyć budowę ich wspólnego domu. Chciała, aby przy niej był, a kiedy nie sprostał jej oczekiwaniom, zostawiła go. Mężczyźnie mimo wszystko bardzo zależy, by uratować ten związek i myślę, że jest to do zrobienia. Dobre chęci to już połowa sukcesu - podsumowuje psycholog.

Na to, że dziś partnerom łatwiej się rozwieść niż przed laty, wpływ miała też laicyzacja społeczeństwa, bo ludzie przestali się bać, że za rozwód spotka ich kara boska.

- Dziś już niewiele osób wierzy, że za życie w ponownym związku trafi do piekła, więc zamiast tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie, próbują sobie ułożyć życie na nowo - uważa dr Tadeusz Detyna.

Najczęściej, bo aż w 2/3 przypadków, pozew o rozwód wnoszą kobiety. Orzeczenie rozwodu z winy żony następuje w zaledwie 3 procentach przypadków. Sześciokrotnie częściej wina za rozpad związku leży po stronie męża.

Kiedy sąd ma rozstrzygnąć, kto ponosi winę za rozpad związku, często zaczyna się wywlekanie brudów.

- Czasami nie chodzi nawet o majątek, ale o to, żeby uprzykrzyć życie tej drugiej stronie. Małżonkowie opowiadają wtedy kompromitujące historie, choć wiedzą, że nie będą one miały wpływu na rozstrzygnięcie sprawy. Robią to po to, żeby dopiec partnerowi i poniżyć go - tłumaczy mecenas Jacek Ziobrowski.

Zdaniem psychologa, wiele rozpadających się związków można by było uratować.

- Nawet, gdy żona mówi do męża, że nie może już na niego patrzeć, to uważam, że nie jest jeszcze za późno, żeby próbować ocalić związek - mówi Dominika Wala. - Podstawowym problemem w większości przypadków jest brak rozmowy. Wtedy napięcia z dnia na dzień narastają, a stąd droga do rozwodu jest już bardzo krótka. Gdyby partnerzy chcieli ze sobą rozmawiać nawet podczas wykonywania codziennych domowych obowiązków, aż tyle małżeństw nie kończyłoby się rozwodami - uważa.

Części par nie przekonują takie argumenty, więc i tak decydują się na rozstanie. A po rozwodzie nie pozostaje już nic innego, jak tylko zatrzeć wszelkie ślady po poprzednim partnerze. Niektórzy wybierają wyjątkowo drastyczne środki. Tak jak bohater krążącego w internecie filmiku, który po rozwodzie postanowił usunąć wytatuowany na ramieniu tatuaż z imieniem żony... szlifierką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska