Dlaczego studenci chcą zakladać firmy, a tego nie robią?

Katarzyna Błońska
- Nie chodzi o to, żeby z własnej pasji robić biznes, ale żeby z własnej firmy zrobić pasję - mówi Damian Łaptas, student WSZiA, który pierwszy biznes zrobił w wieku 13 lat.
- Nie chodzi o to, żeby z własnej pasji robić biznes, ale żeby z własnej firmy zrobić pasję - mówi Damian Łaptas, student WSZiA, który pierwszy biznes zrobił w wieku 13 lat. Katarzyna Błońska
70 procent studentów chce po zakończeniu nauki założyć własną firmę. Udaje się kilkunastu procentom. Dlaczego tak niewielu - badali naukowcy Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu.

 

Dlaczego studenci zakładają własne firmy? Bo mają ambicje i chcą się rozwijać, bo dzięki temu realizują swoje marzenia i pomysły. Ale też dla korzyści majątkowych, poprawy standardu życia i niezależności.

Zobacz: Darmowa poczta - pomysł na biznes opolskiego studenta

A dlaczego nie chcą podejmować działalności gospodarczej? Bo boją się ryzyka, przeraża ich biurokracja i niejasność przepisów, a czasami po prostu brakuje pomysłów, czasu i pieniędzy. Takie wnioski wysunięto na podstawie badań prowadzonych przez Wyższą Szkołę Zarządzania i Administracji w Opolu.

Zobacz: Studenci uczyli się inwestowania

- Prowadziliśmy ankietowe wywiady z setkami żaków, głównie ze studiów zaocznych - mówi Marcin Oleksiuk, koordynator badań. - Chcieliśmy przede wszystkim poznać gotowość  badanych do samozatrudnienia.

Jak się okazało 71 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet wykazała chęć założenia własnej działalności. Niestety, jak pokazują statystyki, jedynie kilkanaście procent studiujących ostatecznie decyduje się na prowadzenie własnego biznesu.

Ciągle istnieje zbyt wiele barier prawnych, finansowych i mentalnych - dodaje. Z badań wynika również, że czynnikiem blokującym studentów przed  samozatrudnieniem jest brak wiedzy o tym, jak otworzyć firmę i prowadzić biznes. 

Jednak nie dla wszystkich studentów jest to przeszkodą. Damian Łaptas z II roku pedagogiki "kręcił” własny biznes już sześć razy, a pomysłów, motywacji i pozytywnego nastawienia ciągle mu nie brakuje.

- Mój pierwszy biznes ubiłem mając 13 lat. Ojciec dał mi 95 dolarów i zgodę na wyjazd ze starszym kuzynem na Węgry. Kupiłem wtedy soki i bezalkoholowe szampany, które z zyskiem sprzedałem w Polsce. Pierwszy zarobek zainwestowałem w górski rower - opowiada Damian.

Potem był handel zagraniczną odzieżą, import napojów, sklep ogólnospożywczy, dystrybucja markowej kawy i sprzętu do jej parzenia oraz restauracja fast food.

- Byłem pierwszym importerem IceTea w Polsce. Niestety mój pomysł szybko zabiły krajowe przepisy i to dosłownie. Bo oczekujące na decyzje sanepidu napoje zwyczajnie przeterminowały się - opowiada Damian.

Zobacz: Gdzie studenci wyjeżdżają na studia za granicą?

Najdłużej i z największym sukcesem prowadził firmę zajmującą się sprzedażą kawy. - To był szalony, ale udany pomysł - mówi.

Damian zamykał firmy z różnych powodów. Ze względu na ograniczające go przepisy, skutki europejskiego kryzysu i rosnących cen czy po prostu dlatego, że czuł, że w danej branży nie będzie się już dalej rozwijał. - Własny biznes musi dawać satysfakcję oraz poczucie niezależności i samorealizacji. Nie chodzi o to, żeby z własnej pasji robić biznes, ale żeby z własnej firmy zrobić pasję - dodaje.

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska