- To skandal - mówi Krzysztof Zakrzewski, mieszkaniec pobliskiej ulicy Kani w Opolu. - Przecież Ozimska to ruchliwa i do tego dwupasmowa jezdnia. Przejście na drugą stronę graniczy z cudem. Nie wiem, jak to będzie, kiedy zniknie maszt fotoradaru.
- Każdy dobrze wie, że taki fotoradar to bat na piratów drogowych - dodaje Anna Kajzer, sąsiadka pana Krzysztofa. - Wystarczy chwilę postać w tym miejscu, by się przekonać, że kierowcy na jego widok zdejmują nogę z gazu. Jestem przekonana, że jeśli stąd zniknie, kierowcy będą mieli w nosie ograniczenie do 50 km/h.
Generalny Inspektor Transportu Drogowego, który od ponad dwóch lat zajmuje się obsługą fotoradarów stojących przy polskich drogach, podjął decyzję o likwidacji masztu na ul. Ozimskiej w Opolu. Stoi on przy przejściu dla pieszych w okolicy skrzyżowania z ulicą Kani. Od dłuższego czasu inspektorzy nie wkładali do niego urządzenia rejestrującego. Maszt zniknie w ciągu kilku tygodni.
- Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy pismo od właściciela ziemi, który domaga się zlikwidowania urządzenia - wyjaśnia Łukasz Majchrzak, naczelnik Wydziału Analiz Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym przy Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego.
To prawda. Maszt stoi na prywatnej działce przy ul. Ozimskiej. Ale jak to się stało, że został ustawiony na cudzej ziemi? Maszt kilka lat temu Generalny Inspektorat Transportu Drogowego przejął od policji.
- Z tego co wiem, został on zamontowany w pasie drogowym, ale jakiś czas temu doszło do zmiany jego przebiegu i stąd problem - mówi Łukasz Majchrzak. - Nic tu nie zrobimy. Nie mamy możliwości technicznej, by go przenieść. Poza tym i tak jest już przestarzały i kwalifikował się do wymiany.
Obawy podobne do tych, jakimi dzielą się mieszkańcy pobliskich domów, mają również policjanci z opolskiej drogówki. - Jeśli zniknie fotoradar, kierowcy będą sobie tam folgować - mówi podinspektor Maciej Milewski z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.