Długa kolejka do rehabilitacji

Lud
Pacjenci, którzy zgłaszają się w przychodni rehabilitacyjnej na ulicy Ozimskiej ze skierowaniem na zajęcia w wodzie, odchodzą z kwitkiem.

Na zabiegi brakło pieniędzy z kasy chorych. Przychodnia deklaruje, że jest w stanie przyjąć więcej osób, ale zależy to od funduszy, które dzieli kasa. Zadzwoniła do nas mieszkanka Opola, która w przychodni dowiedziała się, że na zabiegi musi poczekać w kolejce... do przyszłego roku.

- Skierowanie wystawił reumatolog, a zabiegi już powinny się odbywać - opowiada Czytelniczka, która chce zachować anonimowość. - Tymczasem dowiaduję się, że lista na ten rok już jest zamknięta i muszę czekać. Jest szansa, że ktoś w ostatniej chwili zrezygnuje i miejsce się zwolni. Nie ma jednak gwarancji, że wykonane będą wszystkie zabiegi we wskazanym przez lekarza czasie. Na Zachodzie rehabilitację stawia się na pierwszym miejscu, żeby w przyszłości jeszcze więcej nie dopłacać do leczenia. U nas wszystko jest na odwrót. Dlaczego?
O brak miejsc na zajęcia w basenie zapytaliśmy w przychodni.

- Nie ma na to pieniędzy. Jesteśmy jedyną jednostką w Opolu, która takie zabiegi wykonuje, więc nic dziwnego, że są one mało dostępne. Są skuteczne, a chętnych jest coraz więcej - mówi Tadeusz Kania, dyrektor przychodni. - Jeszcze w zeszłym roku mogliśmy prowadzić więcej grup ćwiczących, teraz tylko dwie.
Przychodnia teoretycznie może prowadzić zajęcia nawet dla pięciu grup dziennie, ale bez pieniędzy z kontraktu z kasą chorych, nie jest to możliwe. Być może pomogą zajęcia komercyjne, czyli takie, których cały koszt spada na pacjenta. Dyrektor Kania nie wyklucza, że takie grupy powstaną w sierpniu. Dużo będzie także zależało od możliwości korzystania z pływalni "Akwarium". Obecnie ćwiczenia odbywają się w małej niecce.
- Wydatki na rehabilitację rosną - twierdzi Roman Kolek, dyrektor ds. medycznych w Opolskiej Regionalnej Kasie Chorych. - Ale większe jest także zapotrzebowanie na takie usługi. Rośnie też liczba instytucji, które się nią zajmują. Żeby zwiększyć dostępność tych świadczeń przy ograniczonych możliwościach finansowych, jakie ma teraz kasa, musielibyśmy zaproponować obniżenie stawek za nie o 30 proc., a na to przychodnie się nie zgodzą. W tym roku system jest niewydolny i biedę musimy dzielić równo.

Być może pieniądze znalazłyby się w budżecie opolskiej kasy chorych po zmianie jej planu finansowego. Na to jednak nie chce się zgodzić Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska