Do chłopa miastowi czują szacunek, ale mu też zazdroszczą

Radosław Dimitrow
Antoni Nocoń prowadzi gospodarstwo wraz z żoną Beatą i córkami: Weroniką, Teresą i Marianną (od lewej). Takie gospodarstwa rodzinne są dziś postrzegane najlepiej.
Antoni Nocoń prowadzi gospodarstwo wraz z żoną Beatą i córkami: Weroniką, Teresą i Marianną (od lewej). Takie gospodarstwa rodzinne są dziś postrzegane najlepiej. Radosław Dimitrow
Zawód rolnika awansował do dziesiątki najbardziej poważanych fachów w kraju. Opolscy gospodarze są tym faktem zaskoczeni.

Rolnicy cieszą się w społeczeństwie większym szacunkiem niż księgowi, adwokaci, informatycy czy sędziowie. Tak wynika z raportu CBOS-u, który badał prestiż poszczególnych zawodów. Rolnicy uplasowali się w rankingu na bardzo wysokim 9. miejscu. Aż 69 proc. respondentów stwierdziło, że ten zawód cieszy się dużym poważaniem, a 26 proc. – że średnim.

W porównaniu z badaniami, które przeprowadzono w 2008 roku, rolnicy mają coraz lepsze notowania. Wzrost deklaracji dużego szacunku nastąpił aż o 12 proc. Zawód rolnika jest obecnie jednym z najszybciej awansujących w rankingu CBOS-u profesji. W latach 90. tylko co drugi Polak uważał, że to poważany fach.

Miastowi słyszą w telewizji, że na rolnictwo przeznaczane są miliardy euro, i wydaje im się, że te pieniądze trafiają do naszej kieszeni

Zdaniem Gabrieli Puzik, sołtysa Kadłuba pod Strzelcami Opolskimi, rzeczywiście zmienia się myślenie ludzi z miasta o tym, jak wygląda praca na roli. - Jeszcze kilkadziesiąt lat temu mówiło się, że jak ktoś się nie chciał uczyć, był mało rozgarnięty, to zostawał na gospodarstwie - wspomina Gabriela Puzik. - Dziś takie przekonanie to kompletna bzdura. Rolnictwo wymaga coraz większej wiedzy i precyzji. Gospodarze muszą się znać między innymi na środkach ochrony roślin, obsłudze maszyn, a jednocześnie na rachunkowości, muszą znać przepisy podatkowe i śledzić zmiany cen towarów na giełdzie. I to budzi respekt.

Antoni Nocoń z Rozmierzy twierdzi jednak, że nie odczuł na własnej skórze, by inni odnosili się do niego i jego znajomych rolników z większym szacunkiem.

- Raczej zdarzają się słowa zawiści, bo korzystamy z unijnych dopłat - mówi. - Miastowi słyszą w telewizji, że na rolnictwo przeznaczane są miliardy euro, i wydaje im się, że te pieniądze trafiają do naszej kieszeni. A to nieprawda. Za te pieniądze budowane są na przykład drogi, kanalizacja na wsiach itp. Tylko niewielka część to dopłaty bezpośrednie.

Zdaniem Henryka Zamojskiego, rolnika i szefa Opolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Łosiowie, z zawiścią na pracę rolników patrzą tylko ci, którzy jej nie znają.

- Wielu zapomina, że rolnicy nie jeżdżą na wakacje, bo muszą cały czas doglądać gospodarstwa. Nie biorą też pod uwagę tego, że to bardzo ryzykowny biznes, uzależniony od pogody - tłumaczy Henryk Zamojski. - A unijne dopłaty służą przecież wszystkim. Dzięki nim żywność w naszych sklepach jest po prostu tańsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska